czwartek, 5 listopada 2015
Epilog
15 lat później
- To jest niewiarygodne! - krzyczał uśmiechnięty Niall, biegnąc przez las z niewiarygodną prędkością.
- Kocham to! - wydarł się Harry, doganiając chłopaka.
- Wiem! - zawołał Zayn, przeganiając ich obu.
- Ej! - Liam i Louis dotarli do przyjaciół. - To nie fair!
- Wszystko jest już fair! - Zayn zwolnił i zrównał się z przyjaciółmi. - Wszyscy jesteśmy tacy sami.
Prawda jest taka, że Zayn 15 lat po wydarzeniach z Victorią Whitlock zmienił swoich przyjaciół w wampiry. A o samej wampirzycy nikt nigdy nie wspomniał, ani nie słyszał. Niall natomiast nie zdołał się zakochać już nigdy. Tak samo jak Zayn. Piątka wampirów-przyjaciół. Zakochał się Louis, Liam i oczywiście Harry.
Jesteście ciekawi co u naszej drogiej zielonookiej?
Po wydarzeniach sprzed 15 lat pojechała do Australii. I to tam została do dziś. Znalazła przyjaciółkę. Również wampira. Obie trzymają się z dala od innych wampirów. Victoria nie raz płakała, bo tęskniła za Niall'em. Mimo to nigdy nie wróciła do chłopaka. Żyła w przekonaniu, że on jest teraz szczęśliwy.
Niall natomiast od 15 lat nieprzerwanie czuł w sercu dziwną pustkę, ale nauczył się z nią żyć.
Ci dwoje nigdy więcej się nie spotkali. Niall, który nie miał szczęścia w miłości, przemierzał świat nie wiedząc, że jego prawdziwa miłość już przeminęła. Dalej miał nadzieję, że spotka kogoś, kogo pokocha całym sercem... Na próżno. Ta jedyna, która była mu przeznaczona odeszła z jego życia na zawsze....
I tym oto epilogiem kończę Different. Przewidywałam, że będzie to krótka historia, ale nie aż tak. Kto by pomyślał... Chcę bardzo, bardzo podziękować każdej osobie, która zostawiła tu komentarz. A więc: Tempest Lady, Esme Anne Cullen, Dorcas Meadowes-Black, Ala W., Dziękuję za wasze komentarze :*
X
Victoria miała całą noc na przemyślenia. I przemyślała sobie wszystko. Zayn miał rację. Co to za związek ? Wampir i człowiek. Niedorzeczność. To sprzeczne z naturą i wszelkimi innymi prawami natury. Dziewczyna wzięła się w garść i poszła do Zayn'a.
- Dziś wracacie do domu. - powiedziała, siadając obok niego.
- Wracamy? - wampir uniósł brew.
- Nie. Wy wracacie Zayn. Wszystko sobie przemyślałam. Nie mogę być z Niall'em. Kocham go, ale nie mogę. Jestem dla niego niebezpieczeństwem. Dlatego, gdy tylko sie obudzi pomożesz mi go zahipnotyzować. Zapomni o mnie i oboje wrócicie do domu. - zamilkła. Oboje przez dłuższą chwile nic nie mówili.
- Jesteś tego pewna?
- Jestem, Zayn. Tak trzeba. Niall już wstał. Za chwile zejdzie na dół. Mogę liczyć na twoją pomoc? - dziewczyna skierowała zielone tęczówki na Mulata. Ten spuścił wzrok.
- Możesz... - szepnął.
- Dziękuje. Miło było cie poznać Zayn. Pozdrów ode mnie chłopaków. Nigdy was nie zapomnę. - dziewczyna przytuliła się do chłopaka. Po chwili oderwali sie od siebie.
- Hej. - do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak uroczy blondyn.
- Miejmy to za sobą. - westchnął Zayn. Szybko stanął przed Niall'em. Vicky obok niego.
- Co wy robicie? - przestraszył się Irlandczyk.
- Przepraszam Niall. - szepnęła dziewczyna, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Ty płaczesz? - zdziwił się chłopak i wierzchem dłoni otarł kropelkę.
- Na to wygląda. Jeszcze raz tak cię przepraszam. - powiedziała i musnęła wargi blondyna swoimi. Trwało to ułamek sekundy.
- Co wy... - zaczął znów lekko oszołomiony Niall. Lecz po chwili zrozumiał, bo nie mógł oderwać oczu od spojrzenia Zayn'a. Z każdą chwilą tracił świadomość. - Przecież mnie kochasz! - krzyknął do Vicky. Kochasz mnie... - brunetka jeszcze bardziej się popłakała, a Niall już kompletnie nie wiedział co się dzieje.
- Posłuchaj mnie. - zaczął mocnym tonem Zayn. - Victoria Whitlock... - przełknął ślinę. - Nie istnieje. Nie ma kogoś takiego. Przyjechaliśmy tu na wakacje. Nigdy nie było w twoim życiu Vicky. Ona NIE ISTNIEJE. Rozumiesz mnie?!
- Tak. - blondyn beznamiętnie pokiwał głową, po czym zamrugał kilka razy. Zayn przerwał trans i złapał chwiejącego sie Niall'a. Chłopak po prostu zasnął.
- Obudzi sie za 2 godziny. - powiedział Zayn, kładąc chłopaka na kanapie. - Wtedy juz będziemy w samolocie do Londynu. - zapewnił, podchodząc do brunetki. Przytulił ją jeszcze raz. - My też nigdy cię nie zapomnimy. Jesteś jedyną wampirzycą, która umie płakać.... - uśmiechnął się pod nosem.
- Ty straciłeś swoją ukochaną, a ja Niall'a. Ty już nigdy nie zakochasz sie ponownie z taką siłą i ja też nie. Mam tylko nadzieje, że on będzie kiedys szczęśliwy. - wskazała na blondyna. - Jedźcie już. - po raz ostatni przytuliła Zayn'a, a Niall'a ucałowała w czoło. Po chwili opuściła pomieszczenie. Odeszła z życia piątki przyjaciół.
***
Niall i Zayn od godziny byli w drodze do domu. Mulat wczesniej zadzwonił do przyjaciół i opowiedział im o wszystkim. Było dla nich jasne jedno: Nigdy nie było żadnej Victorii Whitlock. Dla dobra Niall'a. Zamyślony wampir nieco ocucił się, gdy jego przyjaciel na fotelu obok przeciągnął się.
- Gdzie jestesmy? - zamruczał blondyn, uchylając powieki.
- W drodze do domu. - odpowiedział mu przyjaciel.
- To dobrze. Głodny jestem
- Dziś wracacie do domu. - powiedziała, siadając obok niego.
- Wracamy? - wampir uniósł brew.
- Nie. Wy wracacie Zayn. Wszystko sobie przemyślałam. Nie mogę być z Niall'em. Kocham go, ale nie mogę. Jestem dla niego niebezpieczeństwem. Dlatego, gdy tylko sie obudzi pomożesz mi go zahipnotyzować. Zapomni o mnie i oboje wrócicie do domu. - zamilkła. Oboje przez dłuższą chwile nic nie mówili.
- Jesteś tego pewna?
- Jestem, Zayn. Tak trzeba. Niall już wstał. Za chwile zejdzie na dół. Mogę liczyć na twoją pomoc? - dziewczyna skierowała zielone tęczówki na Mulata. Ten spuścił wzrok.
- Możesz... - szepnął.
- Dziękuje. Miło było cie poznać Zayn. Pozdrów ode mnie chłopaków. Nigdy was nie zapomnę. - dziewczyna przytuliła się do chłopaka. Po chwili oderwali sie od siebie.
- Hej. - do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak uroczy blondyn.
- Miejmy to za sobą. - westchnął Zayn. Szybko stanął przed Niall'em. Vicky obok niego.
- Co wy robicie? - przestraszył się Irlandczyk.
- Przepraszam Niall. - szepnęła dziewczyna, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Ty płaczesz? - zdziwił się chłopak i wierzchem dłoni otarł kropelkę.
- Na to wygląda. Jeszcze raz tak cię przepraszam. - powiedziała i musnęła wargi blondyna swoimi. Trwało to ułamek sekundy.
- Co wy... - zaczął znów lekko oszołomiony Niall. Lecz po chwili zrozumiał, bo nie mógł oderwać oczu od spojrzenia Zayn'a. Z każdą chwilą tracił świadomość. - Przecież mnie kochasz! - krzyknął do Vicky. Kochasz mnie... - brunetka jeszcze bardziej się popłakała, a Niall już kompletnie nie wiedział co się dzieje.
- Posłuchaj mnie. - zaczął mocnym tonem Zayn. - Victoria Whitlock... - przełknął ślinę. - Nie istnieje. Nie ma kogoś takiego. Przyjechaliśmy tu na wakacje. Nigdy nie było w twoim życiu Vicky. Ona NIE ISTNIEJE. Rozumiesz mnie?!
- Tak. - blondyn beznamiętnie pokiwał głową, po czym zamrugał kilka razy. Zayn przerwał trans i złapał chwiejącego sie Niall'a. Chłopak po prostu zasnął.
- Obudzi sie za 2 godziny. - powiedział Zayn, kładąc chłopaka na kanapie. - Wtedy juz będziemy w samolocie do Londynu. - zapewnił, podchodząc do brunetki. Przytulił ją jeszcze raz. - My też nigdy cię nie zapomnimy. Jesteś jedyną wampirzycą, która umie płakać.... - uśmiechnął się pod nosem.
- Ty straciłeś swoją ukochaną, a ja Niall'a. Ty już nigdy nie zakochasz sie ponownie z taką siłą i ja też nie. Mam tylko nadzieje, że on będzie kiedys szczęśliwy. - wskazała na blondyna. - Jedźcie już. - po raz ostatni przytuliła Zayn'a, a Niall'a ucałowała w czoło. Po chwili opuściła pomieszczenie. Odeszła z życia piątki przyjaciół.
***
Niall i Zayn od godziny byli w drodze do domu. Mulat wczesniej zadzwonił do przyjaciół i opowiedział im o wszystkim. Było dla nich jasne jedno: Nigdy nie było żadnej Victorii Whitlock. Dla dobra Niall'a. Zamyślony wampir nieco ocucił się, gdy jego przyjaciel na fotelu obok przeciągnął się.
- Gdzie jestesmy? - zamruczał blondyn, uchylając powieki.
- W drodze do domu. - odpowiedział mu przyjaciel.
- To dobrze. Głodny jestem
poniedziałek, 26 października 2015
IX
- A ja myślę... - zaczął Niall.
- Ty myślisz? - wampir udawał zaskoczonego. Niall zignorował uwagę.
- Że powinniśmy byli wykupić najtańszy lot. - dokończył zadowolony.
- To daj kasę. - wzruszył ramionami Zayn.
- Biorąc pod uwagę twoje kilkusetletnie życie, ty masz jej najwięcej i ty powinieneś płacić.
- Przestaniecie w końcu?! - zirytowała się Vicky.
- Coś ty taka nerwowa? - wampir uniósł brew.
- Bo jesteśmy na miejscu! - wskazała nowoczesną willę, znajdującą się kilka metrów przed nimi. Zayn wciągnął powietrze.
- Co tak śmierdzi?! - oburzył się.
- Żyją ze zmiennokształtnym. - mruknęła dziewczyna.
- Tak na codzień? - zdziwił się.
- Tak. - odpowiedział mu kto inny. Z domu wyszedł wampir o złotych oczach. Miał miedziane włosy i bardzo gęste brwi. - Jesteś. - skierował się do Victorii. - To zakąska? - wskazał Niall'a.
- Gdzie? - zaniepokoił się blondyn.
- Czy prezent dla nowego członka rodziny? - kontynuował wampir.
- Edward...- zaczęła dziewczyna. - Chcę rozmawiać z Bellą.
- Chodźcie do środka.
***
- Obiecałaś, że będziesz go chronić! - krzyczała Victoria.
- Robiłam wszystko co mogłam! - broniła się Bella. - Myślisz, że tylko ty go kochałaś?! - siostry od kilku minut stały i obwiniały sie nawzajem o śmierć ojca. - Odeszłaś!
- By go chronić!
- Na wiele to się nie zdało... - burknęła Isabella. Vicky zacisnęła ręce w pięści. W mgnieniu oka znalazła się bliżej Belli. Chciała ją uderzyć, ale Edward w porę zareagował. Odepchnął Victorię wprost na komodę. Szklane wazony rozbiły się, a niektóre odłamki wbiły się w skórę dziewczyny. Nienawistnie spojrzała na miedzianowłosego.
- Uważaj, co robisz... - powiedział.
- Ty jakoś nie uważasz! - warknęła dziewczyna, pokazując mu dłoń, którą na wylot dziurawił odłamek szkła.
- Dajcie spokój... - rzuciła Bella i opuściła pokój.
- Ty też powinieneś uważać. - poradził rudemu Niall i podszedł do Vicky. - Pokaż dłoń. - poprosił.
- Nie trzeba Niall. - westchnęła dziewczyna.
- Szpital? - podsunął chłopak, klękając i oglądając lodowatą rękę.
- A jak wyjaśnisz to, że nie leci krew? - Zayn przykucnął obok chłopaka. - Trzymaj dłoń, ja wyciągnę szkło, a ty... - spojrzał w oczy dziewczyny. - Zamknij te piękne oczy... - wampirzyca wpierw trochę zdziwiona, zacisnęła wargi, ale nie zamknęła zielonych tęczówek. Piękne oczy? zastanowił się w myślach Niall. Co to do cholery ma być? Co ten facet wyrabia? Zakochał się w niej? W mojej dziewczynie? Znaczy ona nią jest, ale jeszcze o tym nie wie...
- Niall skoncentruj się. - poprosił Zayn. - Na trzy. Raz... Trzy! - krzyknął, po czym energicznie wyjął największy odłamek. Vicky syknęła z bólu.
- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko dziewczyna. - Z resztą sobie poraAAAA.. Niall? - Vicky skierowała zielone oczy na niebieskie iskierki blondyna. W dłoni trzymał jeden z mniejszych kawałków szkła.
- Chciałem pomóc. - Horan niewinnie wzruszył ramionami.
- Wiem... - pokiwała głową. - Ale mnie to już chyba nic nie pomoże. - uśmiechnęła się smutno i brutalnie wyciągnęła kolejny odłamek.
- Nie mów tak. - powiedział cicho Zayn. - Śmierć, choć często wydaje się końcem, tak naprawdę jest początkiem czegoś nowego, nieznanego.
- Za poezję się wziąłeś? - zakpił Niall, przejeżdżając opuszkami palców po smukłym ramieniu wampirzycy. Lekko wysunął szklaną drobinkę.
- Chyba. - wampir uśmiechnął się smutno.
- Ciekawe. - mruknęła Vicky, po czym obdarowała wampira jednym z najpiękniejszych uśmiechów.
***
Ta noc była inna niż wszystkie. Księżyc świecił słabym blaskiem, nie widać było żadnej gwiazdy. W oddali słychać było wycie wilków. Willa na skraju lasu zdawała się spać, jak wszystkie inne domostwa w promieniu kilku tysięcy kilometrów. Lecz to tylko pozory. W rzeczywistości cały dom tętnił życiem. Doktor w swoim gabinecie wypełniał dokumenty, Bella i Edward usypiali córkę, każdy miał jakieś zajęcie. Tylko Niall spał. Zayn uparcie stał na balkonie i usiłował znaleźć choć jedną gwiazdę. Na próżno.
- Coś ciekawego? - usłyszał głos wampirzycy.
- Chmury? - bąknął chłopak.
- Poetyckie. - przytaknęła dziewczyna. - Jak to było z tobą? - zapytała po chwili.
- Nie rozumiem. - rzucił obojętnie wampir.
- Rozumiesz. - Vicky lustrowała wzrokiem las. - Kochałeś kiedyś?
- Czemu cie wzięło na takie tematy?
- Uwielbiam mieszać się w cudze związki. - wzruszyła ramionami.
- Miranda de Cosgrove. Średniowieczna francuska arystokratka. Moja narzeczona. Była. Długo walczyłem o to, by jej ojciec pozwolił jej mnie poślubić. Gdy w końcu sie udało, w dzień ślubu, właściwie w noc poprzedzającą dzień ślubu, zmieniono mnie w wampira. Gdy nie pojawiłem sie w katedrze, ludzie zaczęli insynuować o celowym rozkochaniu i różnych takich... Po przebudzeniu po trzech dniach, gdy nie wiedziałem co się ze mną działo, pobiegłem wprost do domu Mirandy. Jej ojciec przebił mi serce szablą, tak był wściekły. Ostatnie, co zdążyłem zobaczyć to zapłakana twarz Mirandy. Podniosłem się, ale ona juz tego nie widziała, jej ojciec wyzwał mnie od nieczystych zjaw itp. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że moja skóra świeci. Wróciłem do siebie, a stało się to zaskakująco szybko. Tego samego dnia, wieczorem, do moich drzwi zapukali żołnierze i egzorcyści. Uciekłem do Londynu. Stopniowo rozumiałem co się działo. Dowiedziałem się z francuskiej gazety, że w wieku 26 lat Miranda de Cosgrove popełniła samobójstwo. Przebiła swoje serce tą samą szablą, którą przebito moje. Często próbowałem popełniać samobójstwa. W końcu dotarło do mnie, że to niemożliwe. Zacząłem akceptować siebie. Wiesz, kto był jedną z moich ofiar? - uśmiechnął się lekko. - Ojciec Mirandy. Jestem z tego cholernie dumny. Straciłem ją, przez jego napady szału. A wampir zakochuje sie raz na całą egzystencje. Moja miłość już przeminęła, a ja nie zdołam zakochać się powtórnie i to z taką siłą. Ja jestem wampirem, ona była człowiekiem. Jak widzisz ten związek nie przetrwał. Dlatego ty nie możesz być z Niall'em. Bo on jest człowiekiem, a ty nie...
- Ty myślisz? - wampir udawał zaskoczonego. Niall zignorował uwagę.
- Że powinniśmy byli wykupić najtańszy lot. - dokończył zadowolony.
- To daj kasę. - wzruszył ramionami Zayn.
- Biorąc pod uwagę twoje kilkusetletnie życie, ty masz jej najwięcej i ty powinieneś płacić.
- Przestaniecie w końcu?! - zirytowała się Vicky.
- Coś ty taka nerwowa? - wampir uniósł brew.
- Bo jesteśmy na miejscu! - wskazała nowoczesną willę, znajdującą się kilka metrów przed nimi. Zayn wciągnął powietrze.
- Co tak śmierdzi?! - oburzył się.
- Żyją ze zmiennokształtnym. - mruknęła dziewczyna.
- Tak na codzień? - zdziwił się.
- Tak. - odpowiedział mu kto inny. Z domu wyszedł wampir o złotych oczach. Miał miedziane włosy i bardzo gęste brwi. - Jesteś. - skierował się do Victorii. - To zakąska? - wskazał Niall'a.
- Gdzie? - zaniepokoił się blondyn.
- Czy prezent dla nowego członka rodziny? - kontynuował wampir.
- Edward...- zaczęła dziewczyna. - Chcę rozmawiać z Bellą.
- Chodźcie do środka.
***
- Obiecałaś, że będziesz go chronić! - krzyczała Victoria.
- Robiłam wszystko co mogłam! - broniła się Bella. - Myślisz, że tylko ty go kochałaś?! - siostry od kilku minut stały i obwiniały sie nawzajem o śmierć ojca. - Odeszłaś!
- By go chronić!
- Na wiele to się nie zdało... - burknęła Isabella. Vicky zacisnęła ręce w pięści. W mgnieniu oka znalazła się bliżej Belli. Chciała ją uderzyć, ale Edward w porę zareagował. Odepchnął Victorię wprost na komodę. Szklane wazony rozbiły się, a niektóre odłamki wbiły się w skórę dziewczyny. Nienawistnie spojrzała na miedzianowłosego.
- Uważaj, co robisz... - powiedział.
- Ty jakoś nie uważasz! - warknęła dziewczyna, pokazując mu dłoń, którą na wylot dziurawił odłamek szkła.
- Dajcie spokój... - rzuciła Bella i opuściła pokój.
- Ty też powinieneś uważać. - poradził rudemu Niall i podszedł do Vicky. - Pokaż dłoń. - poprosił.
- Nie trzeba Niall. - westchnęła dziewczyna.
- Szpital? - podsunął chłopak, klękając i oglądając lodowatą rękę.
- A jak wyjaśnisz to, że nie leci krew? - Zayn przykucnął obok chłopaka. - Trzymaj dłoń, ja wyciągnę szkło, a ty... - spojrzał w oczy dziewczyny. - Zamknij te piękne oczy... - wampirzyca wpierw trochę zdziwiona, zacisnęła wargi, ale nie zamknęła zielonych tęczówek. Piękne oczy? zastanowił się w myślach Niall. Co to do cholery ma być? Co ten facet wyrabia? Zakochał się w niej? W mojej dziewczynie? Znaczy ona nią jest, ale jeszcze o tym nie wie...
- Niall skoncentruj się. - poprosił Zayn. - Na trzy. Raz... Trzy! - krzyknął, po czym energicznie wyjął największy odłamek. Vicky syknęła z bólu.
- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko dziewczyna. - Z resztą sobie poraAAAA.. Niall? - Vicky skierowała zielone oczy na niebieskie iskierki blondyna. W dłoni trzymał jeden z mniejszych kawałków szkła.
- Chciałem pomóc. - Horan niewinnie wzruszył ramionami.
- Wiem... - pokiwała głową. - Ale mnie to już chyba nic nie pomoże. - uśmiechnęła się smutno i brutalnie wyciągnęła kolejny odłamek.
- Nie mów tak. - powiedział cicho Zayn. - Śmierć, choć często wydaje się końcem, tak naprawdę jest początkiem czegoś nowego, nieznanego.
- Za poezję się wziąłeś? - zakpił Niall, przejeżdżając opuszkami palców po smukłym ramieniu wampirzycy. Lekko wysunął szklaną drobinkę.
- Chyba. - wampir uśmiechnął się smutno.
- Ciekawe. - mruknęła Vicky, po czym obdarowała wampira jednym z najpiękniejszych uśmiechów.
***
Ta noc była inna niż wszystkie. Księżyc świecił słabym blaskiem, nie widać było żadnej gwiazdy. W oddali słychać było wycie wilków. Willa na skraju lasu zdawała się spać, jak wszystkie inne domostwa w promieniu kilku tysięcy kilometrów. Lecz to tylko pozory. W rzeczywistości cały dom tętnił życiem. Doktor w swoim gabinecie wypełniał dokumenty, Bella i Edward usypiali córkę, każdy miał jakieś zajęcie. Tylko Niall spał. Zayn uparcie stał na balkonie i usiłował znaleźć choć jedną gwiazdę. Na próżno.
- Coś ciekawego? - usłyszał głos wampirzycy.
- Chmury? - bąknął chłopak.
- Poetyckie. - przytaknęła dziewczyna. - Jak to było z tobą? - zapytała po chwili.
- Nie rozumiem. - rzucił obojętnie wampir.
- Rozumiesz. - Vicky lustrowała wzrokiem las. - Kochałeś kiedyś?
- Czemu cie wzięło na takie tematy?
- Uwielbiam mieszać się w cudze związki. - wzruszyła ramionami.
- Miranda de Cosgrove. Średniowieczna francuska arystokratka. Moja narzeczona. Była. Długo walczyłem o to, by jej ojciec pozwolił jej mnie poślubić. Gdy w końcu sie udało, w dzień ślubu, właściwie w noc poprzedzającą dzień ślubu, zmieniono mnie w wampira. Gdy nie pojawiłem sie w katedrze, ludzie zaczęli insynuować o celowym rozkochaniu i różnych takich... Po przebudzeniu po trzech dniach, gdy nie wiedziałem co się ze mną działo, pobiegłem wprost do domu Mirandy. Jej ojciec przebił mi serce szablą, tak był wściekły. Ostatnie, co zdążyłem zobaczyć to zapłakana twarz Mirandy. Podniosłem się, ale ona juz tego nie widziała, jej ojciec wyzwał mnie od nieczystych zjaw itp. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że moja skóra świeci. Wróciłem do siebie, a stało się to zaskakująco szybko. Tego samego dnia, wieczorem, do moich drzwi zapukali żołnierze i egzorcyści. Uciekłem do Londynu. Stopniowo rozumiałem co się działo. Dowiedziałem się z francuskiej gazety, że w wieku 26 lat Miranda de Cosgrove popełniła samobójstwo. Przebiła swoje serce tą samą szablą, którą przebito moje. Często próbowałem popełniać samobójstwa. W końcu dotarło do mnie, że to niemożliwe. Zacząłem akceptować siebie. Wiesz, kto był jedną z moich ofiar? - uśmiechnął się lekko. - Ojciec Mirandy. Jestem z tego cholernie dumny. Straciłem ją, przez jego napady szału. A wampir zakochuje sie raz na całą egzystencje. Moja miłość już przeminęła, a ja nie zdołam zakochać się powtórnie i to z taką siłą. Ja jestem wampirem, ona była człowiekiem. Jak widzisz ten związek nie przetrwał. Dlatego ty nie możesz być z Niall'em. Bo on jest człowiekiem, a ty nie...
środa, 14 października 2015
VIII
- J... Jak to nie żyje? - Niall drżącymi rękami wziął telefon i przeczytał wiadomość. "Tata nie żyje. Volturi go zabili. Pogrzeb będzie za 4 dni. Chcesz to przyjedź. Tylko prędzej się najedz. Bella" - Co zamierzasz? - podniósł oczy na dziewczynę, ale jej już przed nim nie było. Usłyszał huk na górze. Rzucił telefon i pobiegł w miejsce hałasu. Na podłodze leżał telewizor, a raczej jego resztki. - Co ty robisz?! - zawołał blondyn.
- Odsuń się od niej! - Niall usłyszał Zayna. Mimo wszystko cieszył się, że wampir bezczelnie go śledził. Tylko on był w stanie powstrzymać dziewczynę. Blondyn cofnął się o dwa kroki. W tym czasie Zayn podszedł do dziewczyny i przytrzymał ją stanowczo za ramiona.
- Puść mnie kretynie! - Vicky próbowała się wyrwać, ale niczego jej to nie dawało. Zayn był o 437 lat starszy. - On nie żyje! A ja się nawet z nim nie pożegnałam! Nie jeździłam do niego tylko dlatego, bo się bałam, że sama mu coś zrobię! Mieli go chronić! Uważać! Pozwolili mu na śmierć... - dziewczyna wtuliła się w Mulata. Wampir z początku lekko zdziwiony, ale oplótł ją ramionami. Natomiast Niall poczuł w sercu ukłucie zazdrości. Podszedł do tej dwójki.
- Możemy do nich pojechać... - położył dłoń na ramieniu brunetki. Ta powoli odwróciła się do niego.
- Masz racje. - uśmiechnęła się lekko. - Pojadę i spojrzę im w oczy, by potem się zemścić. - dziewczyna zniknęła w drugim pokoju.
- Czyś ty oszalał? - warknął na niego Zayn. - Ona chce się zemścić na Volturich! Zginie robiąc to!
- Nie martw się. Wybije jej to z głowy, a pomoże mi rodzina wampirów na miejscu. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jak chcesz! - Mulat wzruszył ramionami. - Czekaj, co? Nigdzie nie jedziesz.
- A właśnie że...
- Zayn ma racje. - Vicky stanęła w drzwiach z walizką w ręku, przebrana i uczesana.
- Od kiedy wy tacy zgodni?! - blondyn spoglądał to na jednego, to na drugiego.
- Tak wyszło. - wzruszył ramionami Zayn.
- Powiedzcie nauczycielom, że mam wirusa czy coś. Wracam za 5 dni. - rzuciła przez ramię i ruszyła na dół.
- Jeśli nie pozwolisz mi jechać już nigdy się do ciebie nie odezwę pijawko! - blondyn wycelował palec wskazujący w serce Zayna.
- Ale...
- Nigdy!
- Vicky czekaj! - Zayn chwycił blondyna na ręce i po chwili oboje byli na dole.
- Jedziemy z tobą.
- Nie. - wyszczerzyła się dziewczyna, ubierając buty.
- Nie pytamy się o zgodę, tylko cię informujemy.
- Nie zgadzam się. - powiedziała stanowczo.
- Na którą samolot? - uśmiechnął się Niall.
- Samolot? - zakpiła dziewczyna. - Na nóżkach Nialler, na nóżkach.
- Mam tego śledzia nieść na plecach przez tyle kilometrów i ocean?! - Zayn wskazał Niall'a.
- Możesz wziąć sanki. - mrugnęła brunetka i znalazła się przed wyjściem. Zayn rzucił gniewne spojrzenie w stronę Horana i wyszedł za dziewczyną. We trójkę ruszyli przez miasto.
- Kiedy weźmiesz mnie na ręce? - zapytał Niall po 13 kilometrach marszu.
- Jak będzie ciemno, śledziu.
- Jeszcze niecała godzina. - powiedziała Victoria.
- Daj tą walizkę. - Niall wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Ledwie sam idziesz, chcesz jeszcze nieść walizkę? - dziewczyna uniosła brew.
- Skąd ten pomysł? - uśmiechnął się blondyn i zabrał walizkę. Postawił ją przed Zaynem.
- Walizka Malik. - mrugnął do chłopaka.
- Chyba sobie kpisz. - Mulat ominął walizkę i szedł dalej.
- Ja jej nieść nie mogę bo zaraz padnę. Wyręcz damę. W końcu rycerzem byłeś. - Mulat pokręcił z niedowierzaniem głową i wrócił się po walizkę.
- Kiedyś mi za to zapłacisz. - syknął do blondyna. Po chwili usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. - Na przykład zmierzysz się z Liamem. - wampir bez słowa wyjął telefon i podał go Niallowi. Ten przełknął ślinę i odebrał.
- Gdzie wy do cholery jesteście?!
- Na przedmieściach Londynu. - pisnął Niall.
- Nialler?! - warknął brunet.
- Tak.
- Co tam robicie?
- Wyjeżdżamy do Forks. Chcemy pomóc Vicky. Nie martwcie się wracamy za 5 dni. Musze kończyć. Cześć. - powiedział szybko i rozłączył się.
- Pomóc Vicky... - prychnęła dziewczyna. - Nie ma to jak zwalić wszystko na kobietę. Gentelmen XXI wieku proszę państwa...
- Odsuń się od niej! - Niall usłyszał Zayna. Mimo wszystko cieszył się, że wampir bezczelnie go śledził. Tylko on był w stanie powstrzymać dziewczynę. Blondyn cofnął się o dwa kroki. W tym czasie Zayn podszedł do dziewczyny i przytrzymał ją stanowczo za ramiona.
- Puść mnie kretynie! - Vicky próbowała się wyrwać, ale niczego jej to nie dawało. Zayn był o 437 lat starszy. - On nie żyje! A ja się nawet z nim nie pożegnałam! Nie jeździłam do niego tylko dlatego, bo się bałam, że sama mu coś zrobię! Mieli go chronić! Uważać! Pozwolili mu na śmierć... - dziewczyna wtuliła się w Mulata. Wampir z początku lekko zdziwiony, ale oplótł ją ramionami. Natomiast Niall poczuł w sercu ukłucie zazdrości. Podszedł do tej dwójki.
- Możemy do nich pojechać... - położył dłoń na ramieniu brunetki. Ta powoli odwróciła się do niego.
- Masz racje. - uśmiechnęła się lekko. - Pojadę i spojrzę im w oczy, by potem się zemścić. - dziewczyna zniknęła w drugim pokoju.
- Czyś ty oszalał? - warknął na niego Zayn. - Ona chce się zemścić na Volturich! Zginie robiąc to!
- Nie martw się. Wybije jej to z głowy, a pomoże mi rodzina wampirów na miejscu. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jak chcesz! - Mulat wzruszył ramionami. - Czekaj, co? Nigdzie nie jedziesz.
- A właśnie że...
- Zayn ma racje. - Vicky stanęła w drzwiach z walizką w ręku, przebrana i uczesana.
- Od kiedy wy tacy zgodni?! - blondyn spoglądał to na jednego, to na drugiego.
- Tak wyszło. - wzruszył ramionami Zayn.
- Powiedzcie nauczycielom, że mam wirusa czy coś. Wracam za 5 dni. - rzuciła przez ramię i ruszyła na dół.
- Jeśli nie pozwolisz mi jechać już nigdy się do ciebie nie odezwę pijawko! - blondyn wycelował palec wskazujący w serce Zayna.
- Ale...
- Nigdy!
- Vicky czekaj! - Zayn chwycił blondyna na ręce i po chwili oboje byli na dole.
- Jedziemy z tobą.
- Nie. - wyszczerzyła się dziewczyna, ubierając buty.
- Nie pytamy się o zgodę, tylko cię informujemy.
- Nie zgadzam się. - powiedziała stanowczo.
- Na którą samolot? - uśmiechnął się Niall.
- Samolot? - zakpiła dziewczyna. - Na nóżkach Nialler, na nóżkach.
- Mam tego śledzia nieść na plecach przez tyle kilometrów i ocean?! - Zayn wskazał Niall'a.
- Możesz wziąć sanki. - mrugnęła brunetka i znalazła się przed wyjściem. Zayn rzucił gniewne spojrzenie w stronę Horana i wyszedł za dziewczyną. We trójkę ruszyli przez miasto.
- Kiedy weźmiesz mnie na ręce? - zapytał Niall po 13 kilometrach marszu.
- Jak będzie ciemno, śledziu.
- Jeszcze niecała godzina. - powiedziała Victoria.
- Daj tą walizkę. - Niall wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Ledwie sam idziesz, chcesz jeszcze nieść walizkę? - dziewczyna uniosła brew.
- Skąd ten pomysł? - uśmiechnął się blondyn i zabrał walizkę. Postawił ją przed Zaynem.
- Walizka Malik. - mrugnął do chłopaka.
- Chyba sobie kpisz. - Mulat ominął walizkę i szedł dalej.
- Ja jej nieść nie mogę bo zaraz padnę. Wyręcz damę. W końcu rycerzem byłeś. - Mulat pokręcił z niedowierzaniem głową i wrócił się po walizkę.
- Kiedyś mi za to zapłacisz. - syknął do blondyna. Po chwili usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. - Na przykład zmierzysz się z Liamem. - wampir bez słowa wyjął telefon i podał go Niallowi. Ten przełknął ślinę i odebrał.
- Gdzie wy do cholery jesteście?!
- Na przedmieściach Londynu. - pisnął Niall.
- Nialler?! - warknął brunet.
- Tak.
- Co tam robicie?
- Wyjeżdżamy do Forks. Chcemy pomóc Vicky. Nie martwcie się wracamy za 5 dni. Musze kończyć. Cześć. - powiedział szybko i rozłączył się.
- Pomóc Vicky... - prychnęła dziewczyna. - Nie ma to jak zwalić wszystko na kobietę. Gentelmen XXI wieku proszę państwa...
sobota, 3 października 2015
VII
- Niall! Mam dla ciebie niespodziankę! - szczęśliwy Liam wparował do pokoju blondyna, który aktualnie grał na gitarze.
- Co znowu? - westchnął i przestał grać. Brunet podszedł do przyjaciela z rękami splecionym za plecami. Niall uniósł brew.
- To tak się wita przyjaciela?
- Liam!
- Kto ma bilety do Irlandii na calutki weekend?! - zawołał szczęśliwy Liam i pomachał przyjacielowi papierkami przed nosem. Niall uśmiechnął się i odłożył gitarę na łóżko, po czym wstał.
- Nie ja. - przyznał. Wziął bilety od bruneta. - I nie ty.
- Ale ty już masz. - wyszczerzył się Payne.
- Nie. - Niall pokręcił głową i podarł bilety.
- Powaliło cię?! - wrzasnął Liam.
- Chcecie, żebym zapomniał o Vicky, prawda?! - warknął.
- Ja... - zaczął brunet.
- Prawda Zayn?! - zawołał Niall.
- Ja nic nie wiem! - odkrzyknął wampir.
- A dajcie wy mi wszyscy święty spokój!! - zażądał i wypchnął przyjaciela z pokoju, zatrzaskując za nim drzwi.
- Z nimi trzeba coś zrobić... - zaczął cicho Liam.
- Tylko co? - wtrącił Louis. - Są gorsi niż dzieci.
- Trzeba się pozbyć tej całej Victorii. - podrzucił Zayn.
- Czyś ty oszalał?! - warknął Liam. - Niall jest w niej zakochany po uszy!
- Ale ona w nim nie! - słkamał wampir.
- To rozkochajmy ją w nim.
- To nie jest dobry pomysł... - rzucił z powątpiewaniem Harry.
- Niby czemu?
- Bo ona może mu zrobić krzywdę. - powiedział Zayn. - Kiedy spaliście wybrałem się do niej. Przez okno widziałem jak roztłukła lustro i krzyczała sama na siebie. Nie zna swojej siły, nie wie do czego jest zdolna. Jeśli zostawimy ją samą z Niall'em... Źle się to skończy.
- Przekonałeś mnie. - powiedział po chwili milczenia Payne. - Trzeba ich od siebie odsunąć. Tylko jak?
- Jest jeden sposób. Skuteczny. - wzruszył ramionami Zayn.
- Ty się chyba z głupim przez ścianę widziałeś! - warknął znów Liam. - Bez zabijania!
- No to ty coś wymyśl. - Mulat rozsiadł się na kanapie i włączył telewizor.
- Wiem! - Harry wstał i wyłączył telewizor. Rozejrzał się po trójce przyjaciół. - Co?
- Ty masz pomysł... - szepnął Louis.
- Posłuchajmy czy mądry. - rzucił z powątpiewaniem Liam.
- Zrazimy ich do siebie...
- To... - zaczął brunet.
- Najbardziej... - wtrącił Lou.
- Niemądra... - wywrócił oczami Loczek.
- Nie! - Liam uśmiechnął się. - Harry jesteś genialny!
- Jestem? - Loczek uniósł brew i chwilę się zastanowił. - Jestem! - wykrzyknął uradowany.
- Harry Styles. Gamoń i zrzęda. - dokończył Niall, schodzący po schodach. - Koło różańcowe beze mnie? Nie wstyd wam? - zapytał, kierując sie do kuchni.
- My... właśnie... - Harry podrapał się po głowie. Tymczasem Niall zniknął w kuchni.
- Nie odzywaj się! - zagroził mu szeptem Louis.
- Nie jestem głupi!
- Jesteś idiotą. - przerwał im Liam.
- Dzięki. Z resztą mam to gdzieś. - Niall wrócił do pokoju z jabłkiem w ręku. - Wychodzę.
- Gdzie? - zapytał Payne.
- Na koło różańcowe idiotów. Cześć. - wyszedł trzaskając drzwiami.
Niall już ponad godzinę wędrował po miasteczku. Dziwnym trafem nogi zaprowadziły go wprost pod dom Vicky. Nie, nie możesz Niall. Ona kogoś ma. Jesteś tylko kumplem... - powtarzał sobie w duchu. Jednak bardzo chciał, by nie było to prawdą. Dzwonić, czy nie dzwonić? Położył rękę na dzwonku. A jeśli ona nie ma ochoty mnie widzieć? Co jeśli... Horan! Stop! Jesteś facetem? No jesteś! Przyjacielem? Tylko przyjacielem. Niall zdecydowanie nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Cicho wszedł do środka. Przed nim rozciągał się salon. Było tam bardzo ciemno. Okna były zasłonięte, na ziemi walało się pełno rzeczy. Niall dostrzegł nawet łańcuch.
- Myślałam, że już nigdy nie wejdziesz. - usłyszał dobrze znajomy głos. Dostrzegł w kącie pokoju zarys małej osóbki.
- Cześć. - powiedział cicho.
- Zawsze masz takie wahania nastrojów? - zapytała.
- Czasami. - wzruszył ramionami.
- Co cię tu sprowadza? - po chwili dziewczyna znalazła się tuż obok Horana. Chłopak lekko się przestraszył.
- Chciałem sprawdzić, co u ciebie? - uśmiechnął się lekko. Dziewczyna zaczęła chodzić wkoło przyjaciela.
- Boisz się? - szepnęła.
- T... Trochę. - powiedział cicho.
- To dobrze. - pokiwała głową. - Tylko głupcy się nie boją.
- Czyli nie jestem głupi?
- Nigdy tak nie twierdziłam. - przyznała. Przerwał im dźwięk telefonu. Niall mrugnął i zobaczył w dłoni Victorii komórkę. Wpatrywała się w ekran. Po chwili wypuściła urządzenie z rąk.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się blondyn.
- M... Mój ojciec...
- Co z nim?
- Nie żyje...
- Co znowu? - westchnął i przestał grać. Brunet podszedł do przyjaciela z rękami splecionym za plecami. Niall uniósł brew.
- To tak się wita przyjaciela?
- Liam!
- Kto ma bilety do Irlandii na calutki weekend?! - zawołał szczęśliwy Liam i pomachał przyjacielowi papierkami przed nosem. Niall uśmiechnął się i odłożył gitarę na łóżko, po czym wstał.
- Nie ja. - przyznał. Wziął bilety od bruneta. - I nie ty.
- Ale ty już masz. - wyszczerzył się Payne.
- Nie. - Niall pokręcił głową i podarł bilety.
- Powaliło cię?! - wrzasnął Liam.
- Chcecie, żebym zapomniał o Vicky, prawda?! - warknął.
- Ja... - zaczął brunet.
- Prawda Zayn?! - zawołał Niall.
- Ja nic nie wiem! - odkrzyknął wampir.
- A dajcie wy mi wszyscy święty spokój!! - zażądał i wypchnął przyjaciela z pokoju, zatrzaskując za nim drzwi.
***
- Z nimi trzeba coś zrobić... - zaczął cicho Liam.
- Tylko co? - wtrącił Louis. - Są gorsi niż dzieci.
- Trzeba się pozbyć tej całej Victorii. - podrzucił Zayn.
- Czyś ty oszalał?! - warknął Liam. - Niall jest w niej zakochany po uszy!
- Ale ona w nim nie! - słkamał wampir.
- To rozkochajmy ją w nim.
- To nie jest dobry pomysł... - rzucił z powątpiewaniem Harry.
- Niby czemu?
- Bo ona może mu zrobić krzywdę. - powiedział Zayn. - Kiedy spaliście wybrałem się do niej. Przez okno widziałem jak roztłukła lustro i krzyczała sama na siebie. Nie zna swojej siły, nie wie do czego jest zdolna. Jeśli zostawimy ją samą z Niall'em... Źle się to skończy.
- Przekonałeś mnie. - powiedział po chwili milczenia Payne. - Trzeba ich od siebie odsunąć. Tylko jak?
- Jest jeden sposób. Skuteczny. - wzruszył ramionami Zayn.
- Ty się chyba z głupim przez ścianę widziałeś! - warknął znów Liam. - Bez zabijania!
- No to ty coś wymyśl. - Mulat rozsiadł się na kanapie i włączył telewizor.
- Wiem! - Harry wstał i wyłączył telewizor. Rozejrzał się po trójce przyjaciół. - Co?
- Ty masz pomysł... - szepnął Louis.
- Posłuchajmy czy mądry. - rzucił z powątpiewaniem Liam.
- Zrazimy ich do siebie...
- To... - zaczął brunet.
- Najbardziej... - wtrącił Lou.
- Niemądra... - wywrócił oczami Loczek.
- Nie! - Liam uśmiechnął się. - Harry jesteś genialny!
- Jestem? - Loczek uniósł brew i chwilę się zastanowił. - Jestem! - wykrzyknął uradowany.
- Harry Styles. Gamoń i zrzęda. - dokończył Niall, schodzący po schodach. - Koło różańcowe beze mnie? Nie wstyd wam? - zapytał, kierując sie do kuchni.
- My... właśnie... - Harry podrapał się po głowie. Tymczasem Niall zniknął w kuchni.
- Nie odzywaj się! - zagroził mu szeptem Louis.
- Nie jestem głupi!
- Jesteś idiotą. - przerwał im Liam.
- Dzięki. Z resztą mam to gdzieś. - Niall wrócił do pokoju z jabłkiem w ręku. - Wychodzę.
- Gdzie? - zapytał Payne.
- Na koło różańcowe idiotów. Cześć. - wyszedł trzaskając drzwiami.
Niall już ponad godzinę wędrował po miasteczku. Dziwnym trafem nogi zaprowadziły go wprost pod dom Vicky. Nie, nie możesz Niall. Ona kogoś ma. Jesteś tylko kumplem... - powtarzał sobie w duchu. Jednak bardzo chciał, by nie było to prawdą. Dzwonić, czy nie dzwonić? Położył rękę na dzwonku. A jeśli ona nie ma ochoty mnie widzieć? Co jeśli... Horan! Stop! Jesteś facetem? No jesteś! Przyjacielem? Tylko przyjacielem. Niall zdecydowanie nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Cicho wszedł do środka. Przed nim rozciągał się salon. Było tam bardzo ciemno. Okna były zasłonięte, na ziemi walało się pełno rzeczy. Niall dostrzegł nawet łańcuch.
- Myślałam, że już nigdy nie wejdziesz. - usłyszał dobrze znajomy głos. Dostrzegł w kącie pokoju zarys małej osóbki.
- Cześć. - powiedział cicho.
- Zawsze masz takie wahania nastrojów? - zapytała.
- Czasami. - wzruszył ramionami.
- Co cię tu sprowadza? - po chwili dziewczyna znalazła się tuż obok Horana. Chłopak lekko się przestraszył.
- Chciałem sprawdzić, co u ciebie? - uśmiechnął się lekko. Dziewczyna zaczęła chodzić wkoło przyjaciela.
- Boisz się? - szepnęła.
- T... Trochę. - powiedział cicho.
- To dobrze. - pokiwała głową. - Tylko głupcy się nie boją.
- Czyli nie jestem głupi?
- Nigdy tak nie twierdziłam. - przyznała. Przerwał im dźwięk telefonu. Niall mrugnął i zobaczył w dłoni Victorii komórkę. Wpatrywała się w ekran. Po chwili wypuściła urządzenie z rąk.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się blondyn.
- M... Mój ojciec...
- Co z nim?
- Nie żyje...
sobota, 19 września 2015
VI
Zayn już przed drzwiami kotłowni poczuł zapach krwi. Bał się tego, że za drzwiami zobaczy martwą osobę, z którą rozmawiał przed kilkoma minutami. Victoria otworzyła przed nim drzwi.
- Ty przodem. - powiedział podejrzliwie. Dziewczyna westchnęła i ruszyła pierwsza. Wampir ruszył za nią. Z każdym krokiem coraz to bardziej czuł woń krwi. W duchu cieszył się, że umie panować nad swoim instynktem. Lecz dziwił sie Vicky. Taki młody wampir, do tego taki opanowany przy takiej ilości krwi zmieszanej z powietrzem i tak mocnym zapachu. Doszli do najciemniejszego zakątka kotłowni. Na podłodze porozrzucane były szklane fiolki, była tam także wielka kałuża krwi. Zayn uniósł brew i pytająco spojrzał na Victorie.
- Chcesz wyjaśnień? - zapytała nie patrząc na niego.
- Przydałoby się. - pokiwał głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Usiądź. - wskazała dłonią stare, drewniane krzesło.
- Postoję.
- To stój. Ja usiądę. - obojętnie wzruszyła ramionami.
- To usiądę. - Mulat przysunął bliżej krzesło i rozsiadł się wygodnie.
- Wiesz, że jestem młodym wampirem. - zaczęła. Jej oczy aktualnie miały barwę żywej zieleni. - I nie potrafię się aż tak kontrolować przy ludziach. Wystarczy lekkie draśnięcie, a wbrew samej sobie zabijam w mgnieniu oka. Ofiara nawet nie zdąży krzyknąć. Chce prowadzić normalne życie, u boku ludzi. Dlatego musiałam znaleźć sposób, by ich aż tak nie krzywdzić. Podczas polowań namierzałam małe grupki bezdomnych. Jednym pożywiałam sie na miejscu. Krew innych magazynowałam w takich właśnie fiolkach. - wskazała na szklane resztki na podłodze.
- I to po to przychodziłaś do kotłowni. - dokończył za nią chłopak. - Wypijałaś tą krew, by nie dać ponieść się instynktowi.
- Dokładnie. - pokiwała głową.
- I nie można było tak od razu? - zapytał, wstając. Dziewczyna była co najmniej zszokowana.
- C...co?
- Powiemy o wszystkim chłopakom i sprawa załatwiona.
- Nie. - Victoria wstała. - Właśnie nic nie jest załatwione. Leila właśnie znalazła fiolki z krwią, rozumiesz?
- No tak. - wampir podrapał się po głowie. - O tym nie pomyślałem.
- To pomyśl. - warknęła i zaczęła.chodzić w tą i z powrotem.
- Posprzątajmy i po sprawie. - uśmiechnął się.
- A co z Leilą? - zapytała, zatrzymując się.
- Jej sprzątnąć absolutnie nie można.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło! Zabić osobę z własnego otoczenia?!
- Chodziło mi bardziej o to, że daje mi ściągać na fizyce, ale okej...
- Idiota. - szepnęła dziewczyna i wywróciła oczami. - Myśl Malik!
- Spokojnie Whitlock... - uśmiechnął się uroczo. - Bo ci żyłka wyskoczy. -mrugnął i z powrotem usiadł na krześle.
-Trzymajcie mnie,bo nie wytrzymam z tym szmaciarzem... - szeptała sama do siebie.
- Pf..- prychnął chłopak.
- Potrafisz hipnotyzować? - wypaliła nagle dziewczyna. Wampir spojrzał na nią pytająco. - Przeciez niektóre wampiry posiadają dary. A słyszałam, że hipnoza to coś, co każdy z nas może w sobie obudzić.
- Kiedyś próbowałem zahipnotyzować trzy wiewiórki. Zwinęły wszystkie orzechy Niall'a i zwiały do lasu. Teraz są znane jako Alvin, Szymon i Teodor. Światowej sławy zespół. Ot, moja historia z hipnozą. - wzruszył ramionami.
- Musimy spróbować.
***
- To było ge-nial-ne! - zawołał Niall, gdy w szóstkę wychodzili ze szkoły.
- Ciszej Niall! - skarcił go Liam.
- Ale to było ekstra! - blondyn nadal nie mógł przeżyć wydarzeń z Leilą. Dziewczyna teraz chodziła po szkole i mówiła wszystkim, że ubrudziła się farbą.
- Racja. - uśmiechnął się Zayn. - Takie to banalne, a tyle męczyliśmy się żeby to wymyślić.
- Ja to wymyśliłam, kołku. - rzuciła Victoria. Od kilku godzin była jak tykająca bomba. Wszystko ją irytowało i denerwowało.
- Możesz trochę wyluzować? - zapytał Mulat.
- Nie! - warknęła. - Omal nie zabiłam Leili, a ty mi mówisz, że mam wyluzować. Ogarnij się chłopie!
- Przeciez nic się nie stało!
- Ale mogło! Do tego znów przeze mnie. Cześć. - skierowała się w stronę swojego domu.
- Autobusem będzie szybciej! - zawołał Niall, chcąc jakoś zatrzymać dziewczynę.
- Nie sądzę! - odkrzyknęła i po chwili zniknęła.
- Myślicie, że serio jest ktoś inny? - poruszył temat Irlandczyk. Nikt nie odpowiedział. W ciszy wrócili do domu. Gdy tylko wszyscy zasnęli Zayn wymknął się oknem i pobiegł do domu Victorii. Znalazł okno jej sypialni. Zobaczył rozbite lustro i klęczącą przed nim Vicky. Była tak przejęta, że nie zauważyła Mulata, stojącego niedaleko.
- Kocham cię! - krzyczała. - Kocham cię Niall! Słyszysz mnie Horan?! Do ciebie mówię! Ale wiem, że nie mam prawa kochać. - dodała ciszej. - Bo miłość to morderca. Ja też jestem mordercą. - Zayn szybko stamtąd uciekł. W drodze powrotnej rozważał słowa dziewczyny. Co to znaczy, że ona jest mordercą? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Wiedział tylko tyle, że musi uważać na Vicky i chronić przed nią Niall'a.
- Ty przodem. - powiedział podejrzliwie. Dziewczyna westchnęła i ruszyła pierwsza. Wampir ruszył za nią. Z każdym krokiem coraz to bardziej czuł woń krwi. W duchu cieszył się, że umie panować nad swoim instynktem. Lecz dziwił sie Vicky. Taki młody wampir, do tego taki opanowany przy takiej ilości krwi zmieszanej z powietrzem i tak mocnym zapachu. Doszli do najciemniejszego zakątka kotłowni. Na podłodze porozrzucane były szklane fiolki, była tam także wielka kałuża krwi. Zayn uniósł brew i pytająco spojrzał na Victorie.
- Chcesz wyjaśnień? - zapytała nie patrząc na niego.
- Przydałoby się. - pokiwał głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Usiądź. - wskazała dłonią stare, drewniane krzesło.
- Postoję.
- To stój. Ja usiądę. - obojętnie wzruszyła ramionami.
- To usiądę. - Mulat przysunął bliżej krzesło i rozsiadł się wygodnie.
- Wiesz, że jestem młodym wampirem. - zaczęła. Jej oczy aktualnie miały barwę żywej zieleni. - I nie potrafię się aż tak kontrolować przy ludziach. Wystarczy lekkie draśnięcie, a wbrew samej sobie zabijam w mgnieniu oka. Ofiara nawet nie zdąży krzyknąć. Chce prowadzić normalne życie, u boku ludzi. Dlatego musiałam znaleźć sposób, by ich aż tak nie krzywdzić. Podczas polowań namierzałam małe grupki bezdomnych. Jednym pożywiałam sie na miejscu. Krew innych magazynowałam w takich właśnie fiolkach. - wskazała na szklane resztki na podłodze.
- I to po to przychodziłaś do kotłowni. - dokończył za nią chłopak. - Wypijałaś tą krew, by nie dać ponieść się instynktowi.
- Dokładnie. - pokiwała głową.
- I nie można było tak od razu? - zapytał, wstając. Dziewczyna była co najmniej zszokowana.
- C...co?
- Powiemy o wszystkim chłopakom i sprawa załatwiona.
- Nie. - Victoria wstała. - Właśnie nic nie jest załatwione. Leila właśnie znalazła fiolki z krwią, rozumiesz?
- No tak. - wampir podrapał się po głowie. - O tym nie pomyślałem.
- To pomyśl. - warknęła i zaczęła.chodzić w tą i z powrotem.
- Posprzątajmy i po sprawie. - uśmiechnął się.
- A co z Leilą? - zapytała, zatrzymując się.
- Jej sprzątnąć absolutnie nie można.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło! Zabić osobę z własnego otoczenia?!
- Chodziło mi bardziej o to, że daje mi ściągać na fizyce, ale okej...
- Idiota. - szepnęła dziewczyna i wywróciła oczami. - Myśl Malik!
- Spokojnie Whitlock... - uśmiechnął się uroczo. - Bo ci żyłka wyskoczy. -mrugnął i z powrotem usiadł na krześle.
-Trzymajcie mnie,bo nie wytrzymam z tym szmaciarzem... - szeptała sama do siebie.
- Pf..- prychnął chłopak.
- Potrafisz hipnotyzować? - wypaliła nagle dziewczyna. Wampir spojrzał na nią pytająco. - Przeciez niektóre wampiry posiadają dary. A słyszałam, że hipnoza to coś, co każdy z nas może w sobie obudzić.
- Kiedyś próbowałem zahipnotyzować trzy wiewiórki. Zwinęły wszystkie orzechy Niall'a i zwiały do lasu. Teraz są znane jako Alvin, Szymon i Teodor. Światowej sławy zespół. Ot, moja historia z hipnozą. - wzruszył ramionami.
- Musimy spróbować.
***
- To było ge-nial-ne! - zawołał Niall, gdy w szóstkę wychodzili ze szkoły.
- Ciszej Niall! - skarcił go Liam.
- Ale to było ekstra! - blondyn nadal nie mógł przeżyć wydarzeń z Leilą. Dziewczyna teraz chodziła po szkole i mówiła wszystkim, że ubrudziła się farbą.
- Racja. - uśmiechnął się Zayn. - Takie to banalne, a tyle męczyliśmy się żeby to wymyślić.
- Ja to wymyśliłam, kołku. - rzuciła Victoria. Od kilku godzin była jak tykająca bomba. Wszystko ją irytowało i denerwowało.
- Możesz trochę wyluzować? - zapytał Mulat.
- Nie! - warknęła. - Omal nie zabiłam Leili, a ty mi mówisz, że mam wyluzować. Ogarnij się chłopie!
- Przeciez nic się nie stało!
- Ale mogło! Do tego znów przeze mnie. Cześć. - skierowała się w stronę swojego domu.
- Autobusem będzie szybciej! - zawołał Niall, chcąc jakoś zatrzymać dziewczynę.
- Nie sądzę! - odkrzyknęła i po chwili zniknęła.
- Myślicie, że serio jest ktoś inny? - poruszył temat Irlandczyk. Nikt nie odpowiedział. W ciszy wrócili do domu. Gdy tylko wszyscy zasnęli Zayn wymknął się oknem i pobiegł do domu Victorii. Znalazł okno jej sypialni. Zobaczył rozbite lustro i klęczącą przed nim Vicky. Była tak przejęta, że nie zauważyła Mulata, stojącego niedaleko.
- Kocham cię! - krzyczała. - Kocham cię Niall! Słyszysz mnie Horan?! Do ciebie mówię! Ale wiem, że nie mam prawa kochać. - dodała ciszej. - Bo miłość to morderca. Ja też jestem mordercą. - Zayn szybko stamtąd uciekł. W drodze powrotnej rozważał słowa dziewczyny. Co to znaczy, że ona jest mordercą? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Wiedział tylko tyle, że musi uważać na Vicky i chronić przed nią Niall'a.
czwartek, 3 września 2015
V
Kolejny miesiąc minął przyjaciołom spokojnie. Vicky już aż tak się przed nimi nie broniła. Niall z dnia na dzień coraz to bardziej fascynował się wampirzycą. Imponowała mu pod każdym względem. Tym samym Niall nie był jej obojętny. Umówili sie na wieczorny spacer. Była trzecia w nocy, a oni nadal w najlepsze chodzili po mieście.
- Pochodzisz z Phoenix, tak? - zapytał blondyn.
- Dokładniej to z Forks.
- Masz rodzeństwo? Rodzinę? - nieśmiało poruszył ten drażliwy dla dziewczyny temat. Obawiał się, że Victoria znów sie zdenerwuje, ale mimo to chciał spróbować.
- Moi rodzice rozwiedli sie gdy byłam mała. Tata został w Forks, a mama wzięła mnie i moją siostrę bliźniaczkę do Phoenix. Po jakimś czasie zamieszkałyśmy znów z tatą. I ja i Bella. Bells poznała tam Edwarda Cullena. Wampira. Zakochali się, pobrali, Bella zaszła w ciążę. Dziecko w niej było pół wampirem więc ciąża była dla niej śmiertelna. W trakcie porodu Edward zamienił ją w wampira. Wiem, że o tym marzyła. Teraz żyją sobie razem, kochają się, a ja błąkam się po świecie i nie mogę znaleźć swojego miejsca. - wzruszyła ramionami.
- A ty... Jak stałaś się wampirem?
- Miałam wypadek samochodowy. Przybrany ojciec Edwarda, Carlisle, nie widział dla mnie szans, więc przemienił mnie. Gdy inni przyjechali na miejsce wyglądałam jak martwa. Leżałam w kostnicy, gdy się obudziłam. Była przy mnie siostra. Wyjaśniła co i jak. Zostałm u Cullenów niespełna tydzień. Potem wyjechałam. Ludzie dalej myślą, że nie żyje, a moje ciało wykradli złodzieje. - Niall widział, że wzrok Victorii coraz to bardziej przygasa.
- Wszystko w porządku? - złapał ją delikatnie za rękę.
- Jasne. - dziewczyna pokiwała głową. - Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi ojca. Jest już stary. Bardzo go kocham, a on cierpi, myśląc że nie żyje. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym nie żyć, Niall. Nienawidzę Carlisle'a za to, co mi zrobił. Za to, na co skazał moją duszę. Na wieczną tułaczkę. Wiem, że nie powinnam tak mówić, przecież chciał dobrze...
- Tylko mi się tu nie rozklejaj, piękna. - poprosił blondyn.
- Nie mogę płakać. - uśmiechnęła się smutno. - Nie mogę Niall. Wampiry nie płaczą. Widzisz na co jestem skazana? Nie umiem nawet uronić jednej, malutkiej łzy. Jestem takim... Niczym. Połączeniem pozostałości ludzkiego dobra i krwiożerczej natury potwora. Ja sama jestem potworem.
- Nie mów tak. - Niall zatrzymał się i spojrzał dziewczynie w oczy. - Wielu ludzi oddałoby wszystko, żeby być kimś takim jak ty. Jesteś piękna, mądra, zabawna... - chłopak tonął w zielonych tęczówkach wampirzycy. Powoli zbliżył swoje wargi do jej. Oplótł dziewczynę ramionami w talii. W ciągu sekundy podjął decyzję. Pocałował Vicky. Przynajmniej tak mu sie wydawało, ale gdy otworzył oczy, zobaczył że całuje jej policzek. A więc wampirzyca musiała szybko odwrócić głowę. Niall speszył się i cofnął dwa kroki.
- Niall przepraszam. - szepnęła, nie patrząc na niego. - Jest ktoś... Ktoś inny.
- Oh. - chłopak wbił wzrok w ziemię. - Wybacz. Zapomnijmy o tym, dobrze?
- Z miłą chęcią. - pokiwała głową. - Ale na mnie juz chyba pora. Niedługo zacznie świtać i pora do szkoły. Do zobaczenia Nialler. - uśmiechnęła się ostatni raz, po czym zniknęła. Niall przygnębiony podążył do domu. Nawet nie chciało mu się spać. Ciągle rozmyślał o słowach "Jest ktoś inny". Blondyn wiedział, że dziewczyna nie miała zielnego pojęcia, jak bardzo to go dotknęło. Jak zombie położył się na kanapie i wpatrywał tępo w sufit.
- Niall, nie idziesz spać? - zapytał Zayn, siadając niedaleko blondyna.
- Jest ktoś inny. - zacytował chłopak.
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz. - Niall obdarował go przelotnym spojrzeniem.
- Ah... Chodzi o Vicky?
- I widzisz? - prychnął Irlandczyk. - Wszystko rozumiesz. Nawet idiota zrozumie.
- Może to i lepiej? - nieśmiało zaczął wampir. - Znajdź sobie ludzką dziewczynę...
- Nie zaczynaj znów. - przerwał Niall. - To, że ty zostawiłeś swoją narzeczoną po przemianie, mimo tego co do niej czułeś, nie znaczy że ja odpuszczę sobie Vicky. Zakochałem się Zayn! - Zayn przez dłuższy czas nic nie mówił. Zacisnął mocniej zęby, a jego rysy twarzy stały sie bardziej wyraźne.
- Z Mirandą, to co innego. Z resztą, - prychnął, wstając. - Co ty wiesz o miłości?
- Ja?! - Niall podniósł się do pozycji siedzącej. - I to mówi wampir, istota zabijająca dla krwi ludzkiej, wyprana z uczuć.
- Ochłoń Nialler. - rzucił mulat i opuścił pomieszczenie.
- Dupek... - szepnął blondyn i z powrotem opadł na kanapę.
***
- Będziesz gwiazdą telewizji. - zapewnił Louis Harry'ego, gdy cała szóstka wchodziła do sali języka angielskiego.
- Co? - Harry był zdziwiony, słysząc to, gdyż kłócił się z Lou od dobrych 20 minut.
- Będziesz gwiazdą programu " Trudny żywot kaszalota w środowisku lądowym." - wyszczerzył się i pognał do ławki. Harry zabijał bruneta spojrzeniem, lecz w głowie układał już słodką zemstę. Pech chciał, że na tej lekcji każdy z uczniów musiał wyrecytować wcześniej zadany wiersz.
- Styles Harry - zawołała nauczycielka.
- Haroldzie! - Louis odwrócił sie w stronę chłopaka. Loczek zignorował to, wstał i odchrząknął.
- Mam także własny wiersz, który chciałbym zaprezentować.
- Proszę bardzo Styles. - kobieta była nieco zdziwiona nagłą zmianą sławnego na całą szkołę Harolda.
- Louis nasz kochany... - zaczął pięknie. - Szmatami wypchany...
- Spierdalaj mi z tej ławki! - warknął Louis, rzucając w Loczka długopisem.
- Ej! - zawołała kobieta. - Przestań!
- Nasz przestać deklu! - powtórzył Tomlinson.
- To ty masz przestać! - odezwał się Hazz.
- Przestań pajacować Styles! - wołała kobieta. Louis usłyszał tylko pierwszą część tej wypowiedzi. - Ty też Tomlinson!
- Słyszysz pajacu?! - warczał Louis.
- Zamknij się małpo! - zawołał Harry.
- Zamknąć się! - rozkazał twardym głosem Zayn. Cała klasa ucichła. Nawet nauczycielka. - Ktoś krzyczał... - Nagle do sali wpadła zapłakana Leila. Stanęła przy tablicy, wyciągnęła ręce w stronę pani Mith. Z jej oczu strumieniami, lały sie łzy. Na tych małych, tłuściutkich łapkach była krew. Zayn z niepokojem patrzył na Vicky. Dziewczyna walczyła z samą sobą. Nie umknęło to też uwadze Nialla. Chciał pomóc jej jakoś, więc powoli wyciągnął dłoń.
- Nie dotykaj jej! - syknął mulat. Widział, że Victoria nie wytrzyma. Szybko wstała z krzesła. Zayn zareagował w porę. Chwycił ją mocno. Cała klasa była tak zaaferowaną widokiem Leili, że nikt nie zauważył tego, jak szybko Zayn znalazł sie obok Whitlock. - Wyprowadzę Vicky, bo zaraz zwymiotuje... - rzucił do nauczycielki i nie puszczając wampirzycy ruszył do drzwi. Gdy odeszli kilka metrów puścił Vicky. Ta oparła się o ścianę.
- Wiesz coś o tym? - zapytał podejrzliwie Zayn. Victoria skierowała na niego swoje żywo czerwone oczy. Beznamiętnie pokiwała głową.
- Chodź za mną
- Pochodzisz z Phoenix, tak? - zapytał blondyn.
- Dokładniej to z Forks.
- Masz rodzeństwo? Rodzinę? - nieśmiało poruszył ten drażliwy dla dziewczyny temat. Obawiał się, że Victoria znów sie zdenerwuje, ale mimo to chciał spróbować.
- Moi rodzice rozwiedli sie gdy byłam mała. Tata został w Forks, a mama wzięła mnie i moją siostrę bliźniaczkę do Phoenix. Po jakimś czasie zamieszkałyśmy znów z tatą. I ja i Bella. Bells poznała tam Edwarda Cullena. Wampira. Zakochali się, pobrali, Bella zaszła w ciążę. Dziecko w niej było pół wampirem więc ciąża była dla niej śmiertelna. W trakcie porodu Edward zamienił ją w wampira. Wiem, że o tym marzyła. Teraz żyją sobie razem, kochają się, a ja błąkam się po świecie i nie mogę znaleźć swojego miejsca. - wzruszyła ramionami.
- A ty... Jak stałaś się wampirem?
- Miałam wypadek samochodowy. Przybrany ojciec Edwarda, Carlisle, nie widział dla mnie szans, więc przemienił mnie. Gdy inni przyjechali na miejsce wyglądałam jak martwa. Leżałam w kostnicy, gdy się obudziłam. Była przy mnie siostra. Wyjaśniła co i jak. Zostałm u Cullenów niespełna tydzień. Potem wyjechałam. Ludzie dalej myślą, że nie żyje, a moje ciało wykradli złodzieje. - Niall widział, że wzrok Victorii coraz to bardziej przygasa.
- Wszystko w porządku? - złapał ją delikatnie za rękę.
- Jasne. - dziewczyna pokiwała głową. - Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi ojca. Jest już stary. Bardzo go kocham, a on cierpi, myśląc że nie żyje. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym nie żyć, Niall. Nienawidzę Carlisle'a za to, co mi zrobił. Za to, na co skazał moją duszę. Na wieczną tułaczkę. Wiem, że nie powinnam tak mówić, przecież chciał dobrze...
- Tylko mi się tu nie rozklejaj, piękna. - poprosił blondyn.
- Nie mogę płakać. - uśmiechnęła się smutno. - Nie mogę Niall. Wampiry nie płaczą. Widzisz na co jestem skazana? Nie umiem nawet uronić jednej, malutkiej łzy. Jestem takim... Niczym. Połączeniem pozostałości ludzkiego dobra i krwiożerczej natury potwora. Ja sama jestem potworem.
- Nie mów tak. - Niall zatrzymał się i spojrzał dziewczynie w oczy. - Wielu ludzi oddałoby wszystko, żeby być kimś takim jak ty. Jesteś piękna, mądra, zabawna... - chłopak tonął w zielonych tęczówkach wampirzycy. Powoli zbliżył swoje wargi do jej. Oplótł dziewczynę ramionami w talii. W ciągu sekundy podjął decyzję. Pocałował Vicky. Przynajmniej tak mu sie wydawało, ale gdy otworzył oczy, zobaczył że całuje jej policzek. A więc wampirzyca musiała szybko odwrócić głowę. Niall speszył się i cofnął dwa kroki.
- Niall przepraszam. - szepnęła, nie patrząc na niego. - Jest ktoś... Ktoś inny.
- Oh. - chłopak wbił wzrok w ziemię. - Wybacz. Zapomnijmy o tym, dobrze?
- Z miłą chęcią. - pokiwała głową. - Ale na mnie juz chyba pora. Niedługo zacznie świtać i pora do szkoły. Do zobaczenia Nialler. - uśmiechnęła się ostatni raz, po czym zniknęła. Niall przygnębiony podążył do domu. Nawet nie chciało mu się spać. Ciągle rozmyślał o słowach "Jest ktoś inny". Blondyn wiedział, że dziewczyna nie miała zielnego pojęcia, jak bardzo to go dotknęło. Jak zombie położył się na kanapie i wpatrywał tępo w sufit.
- Niall, nie idziesz spać? - zapytał Zayn, siadając niedaleko blondyna.
- Jest ktoś inny. - zacytował chłopak.
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz. - Niall obdarował go przelotnym spojrzeniem.
- Ah... Chodzi o Vicky?
- I widzisz? - prychnął Irlandczyk. - Wszystko rozumiesz. Nawet idiota zrozumie.
- Może to i lepiej? - nieśmiało zaczął wampir. - Znajdź sobie ludzką dziewczynę...
- Nie zaczynaj znów. - przerwał Niall. - To, że ty zostawiłeś swoją narzeczoną po przemianie, mimo tego co do niej czułeś, nie znaczy że ja odpuszczę sobie Vicky. Zakochałem się Zayn! - Zayn przez dłuższy czas nic nie mówił. Zacisnął mocniej zęby, a jego rysy twarzy stały sie bardziej wyraźne.
- Z Mirandą, to co innego. Z resztą, - prychnął, wstając. - Co ty wiesz o miłości?
- Ja?! - Niall podniósł się do pozycji siedzącej. - I to mówi wampir, istota zabijająca dla krwi ludzkiej, wyprana z uczuć.
- Ochłoń Nialler. - rzucił mulat i opuścił pomieszczenie.
- Dupek... - szepnął blondyn i z powrotem opadł na kanapę.
***
- Będziesz gwiazdą telewizji. - zapewnił Louis Harry'ego, gdy cała szóstka wchodziła do sali języka angielskiego.
- Co? - Harry był zdziwiony, słysząc to, gdyż kłócił się z Lou od dobrych 20 minut.
- Będziesz gwiazdą programu " Trudny żywot kaszalota w środowisku lądowym." - wyszczerzył się i pognał do ławki. Harry zabijał bruneta spojrzeniem, lecz w głowie układał już słodką zemstę. Pech chciał, że na tej lekcji każdy z uczniów musiał wyrecytować wcześniej zadany wiersz.
- Styles Harry - zawołała nauczycielka.
- Haroldzie! - Louis odwrócił sie w stronę chłopaka. Loczek zignorował to, wstał i odchrząknął.
- Mam także własny wiersz, który chciałbym zaprezentować.
- Proszę bardzo Styles. - kobieta była nieco zdziwiona nagłą zmianą sławnego na całą szkołę Harolda.
- Louis nasz kochany... - zaczął pięknie. - Szmatami wypchany...
- Spierdalaj mi z tej ławki! - warknął Louis, rzucając w Loczka długopisem.
- Ej! - zawołała kobieta. - Przestań!
- Nasz przestać deklu! - powtórzył Tomlinson.
- To ty masz przestać! - odezwał się Hazz.
- Przestań pajacować Styles! - wołała kobieta. Louis usłyszał tylko pierwszą część tej wypowiedzi. - Ty też Tomlinson!
- Słyszysz pajacu?! - warczał Louis.
- Zamknij się małpo! - zawołał Harry.
- Zamknąć się! - rozkazał twardym głosem Zayn. Cała klasa ucichła. Nawet nauczycielka. - Ktoś krzyczał... - Nagle do sali wpadła zapłakana Leila. Stanęła przy tablicy, wyciągnęła ręce w stronę pani Mith. Z jej oczu strumieniami, lały sie łzy. Na tych małych, tłuściutkich łapkach była krew. Zayn z niepokojem patrzył na Vicky. Dziewczyna walczyła z samą sobą. Nie umknęło to też uwadze Nialla. Chciał pomóc jej jakoś, więc powoli wyciągnął dłoń.
- Nie dotykaj jej! - syknął mulat. Widział, że Victoria nie wytrzyma. Szybko wstała z krzesła. Zayn zareagował w porę. Chwycił ją mocno. Cała klasa była tak zaaferowaną widokiem Leili, że nikt nie zauważył tego, jak szybko Zayn znalazł sie obok Whitlock. - Wyprowadzę Vicky, bo zaraz zwymiotuje... - rzucił do nauczycielki i nie puszczając wampirzycy ruszył do drzwi. Gdy odeszli kilka metrów puścił Vicky. Ta oparła się o ścianę.
- Wiesz coś o tym? - zapytał podejrzliwie Zayn. Victoria skierowała na niego swoje żywo czerwone oczy. Beznamiętnie pokiwała głową.
- Chodź za mną
niedziela, 23 sierpnia 2015
IV
Niall był tak podekscytowany dzisiejszym dniem, że wstał punktualnie o 7:00. Po porannej toalecie w podskokach pobiegł do kuchni.
- Nobody can drag me down... Nobody, nobody... - podśpiewując wyjął jogurt i usiadł przy stole obok Zayn'a. Wampir już od pewnej chwili obserwował blondyna, ale ten zdawał sie niczego nie zauważać. Szybko zjadł jogurt i posprzątał po sobie.
- Ty Drag me.. Coś tam. - zagadnął Zayn. - Nie jesteś za bardzo podekscytowany?
- Nie. - uśmiechnął się Niall. - Jestem po prostu szczęśliwy. Też powinieneś czasem spróbować. - blondyn puścił do przyjaciela oczko i po chwili zniknął za drzwiami. Zayn pokręcił głową i wrócił do lektury.
Dziś o dziwo chłopcy znów zjawili sie na lekcji przed czasem. Powodem był Niall. Pierwszą lekcją była historia, więc chłopak cały w skowronkach udał się na swoje miejsce. Minutę po dzwonku w sali zjawiła sie wyczekiwana przez chłopaka osoba.
- Czy pani... - zaczęła nauczycielka.
- Whitlock. - Vicky stanęła przed biurkiem.
- Zamierza brać przykład z naszej cudownej piątki i notorycznie się spóźniać?
- To się już nie powtórzy. - zapewniła ze słodkim uśmieszkiem. - Ciesz się, że w ogóle tu jestem stara krowo. - szepnęła sama do siebie i udała sie do ostatniej ławki.
- Cześć. - Niall przywitał dziewczynę szerokim uśmiechem.
- Cześć. - wampirzyca zajęła swoje miejsce i wyciągnęła zeszyt.
- Jak się spało? - zapytał Niall. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie. " Niall idioto!" - karcił się w myślach.
- Ja nie śpię. - dziewczyna spojrzała na niego. - Stworzenie ciemności, pije krew, nadludzko szybkie, nie potrzebuje snu.. Pamiętasz?
- Wybacz. - blondyn pokiwał głową. - Głupie pytanie.
- Taa... - Vicky zaczęła coś bazgrać w zeszycie.
- Nosisz soczewki, prawda?
- Czasami. - przyznała, nie podnosząc wzroku.
- Czyli, że czasem wychodzisz do ludzi z czerwonymi oczami?!
- Ciszej! - skarciła go. - Moje oczy nie są czerwone. W sensie nie zawsze. Zmieniają kolor. Czasami są czerwone, a czasami zielone.
- Wiesz dlaczego? - zapytał.
- Nie. - pokręciła głową. - Chociaż... - na chwile wyjrzała znad zeszytu i utkwiła oczy w martwym punkcie przed sobą. - Tuż po przemianie wypiłam trochę wody z jeziora, które przeklęły driady. Może to dlatego. - wzruszyła ramionami.
- Driady?
- Takie zielone, leśne stworzonka. Właściwie bezwzględne potwory.
- Whitlock! - warknęła nauczycielka.
- Już, już. - Victoria nadal była nie wzruszona uwagami nauczycielki.
- Dobrze ci radzę, lepiej nie podpadać temu babsztylowi. - poradził Niall.
- Ona jest taka zabawna. - zaśmiała się dziewczyna.
- Najlepsze są te jej okulary. Mam wrażenie, że przez nie jest coraz to bardziej ślepa. Kiedyś rzucała w nas kredą trafnie, a dwa tygodnie temu kiedy chciała rzucić we mnie trafiło w Louis'a.
- Naprawdę? - wampirzyca szczerze się roześmiała.
- Tak. - Niall ukazał swoje równe, białe zęby. - Polubiłem cię. - Vicky nie odpowiedziała. Wróciła do bazgrania w zeszycie. Niall nie do końca zrozumiał, co się stało. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tylko zapewnił Victorię, że ją lubi. To chyba nic złego? Reszta lekcji minęła im w ciszy. Gdy zabrzmiał dzwonek Niall szybko się spakował. Tym razem nie miał zamiaru dać dziewczynie spokoju. Zaczął ją śledzić. Szybko odkrył, że Vicky nie zmierza na kolejną lekcję. Skierowała się do szkolnej kotłowni.
- Myślisz, że cię nie słyszę? - zapytała, gdy drzwi za Niall'em się zamknęły. - Przez całą drogę słyszałam twoje kroki, teraz słyszę bicie twojego serca, czuje jak twoja krew, tak słodka i nieskazitelna pulsuje w twoich żyłach. - wampirzyca odwróciła się do blondyna. Spojrzała mu prosto w oczy. - Wyjdź stąd.
- Dlaczego? - chłopak podszedł do niej. - Nie boję się ciebie. - dziewczyna prychnęła.
- Zgrywasz bohatera? - podeszła jeszcze bliżej. - Nie musisz. Po prostu opuść to pomieszczenie.
- Nie.
- Idź stąd.
- Nie. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej i triumfalnie się uśmiechnął.
- Bo sama cię wyniosę. - zagroziła.
- Nie zrobisz tego. - roześmiał się Horan.
- Sam tego chciałeś. - Victoria wzruszyła ramionami i jedną ręką przerzuciła blondyna przez swoje ramię. Nim Niall zdążył zareagować, wampirzyca zrzucała go z powrotem na ziemię, przed drzwiami do kotłowni.
- Auć! - z łoskotem opadł na podłogę. Niedaleko tej dwójki stała grupka uczniów. Z szeroko otwartymi oczami przyglądali się zdarzeniu.
- Nie macie własnych spraw? - warknęła Vicky. - Wynosić mi się stąd! No już! - o dziwo posłuchali.
- To bolało. - zauważył Niall. Wstał i zaczął rozmasowywać obolałe miejsca.
- Ostrzegałam. - uśmiechnęła się.
- Po co tam idziesz? - wskazał drzwi do kotłowni.
- Nie twój zakrwawiony interes.
- Zakrwawiony? - uniósł brew.
- Minus bycia wampirem. Niektóre słowa zmieniasz na coś związanego z krwią.
- Aha. To co tam jest? - zapytał ponownie.
- Kotłownia. - Niall zmrużył oczy.
- Naprawdę?
- No. - Victoria pokiwała głową.
- Po co tam idziesz?
- Musisz wiedzieć? - westchnęła. - Karmić krzyżaka woźnego?
- Woźny ma tarantule. To po pierwsze. Po drugie: Harry i Louis też ją karmią. Przeje się i zdechnie.
- Masz racje. - pokiwała głową z przekonaniem. - To teraz idź do nich i powiedz im, że od dziś to ja będę karmić tarantulę. Dobra? Za chwilę do ciebie dołączę.
- No dobra. - Niall westchnął i ruszył w stronę sali matematycznej. Jego jedynym zamiarem było odnalezienie Zayn'a. Blondyn dobrze wiedział, że Vicky kłamie. A jedyną osobą, która mogła się dowiedzieć, co dziewczyna naprawdę tam robi, był właśnie Zayn.
- Stary! Pomóż mi! - zawołał, widząc czarną czuprynę przyjaciela. Zayn podbiegł do blondyna.
- Co tym razem? - uniósł brew.
- Victoria siedzi w kotłowni i nie pozwala mi tam wejść.
- No... Niall. Nie sądzisz, że jeszcze za wcześnie na jakąś... Poufałość?
- O co ci..? Ona tam siedzi i nie wiadomo co robi. A w kotłowni raczej kwiatków nie pieli.
- A... To o to chodzi. No to idziemy to sprawdzić. - uśmiechnął się szeroko wampir.
- Schowaj te kły, bo mnie przerażasz. - szepnął Horan.
- Jak już w temacie kieł... Strzeliłem im ostatnio polerkę. Co sądzisz?
- Że ta krew ci mózg zajęła. Chodź i nie gadaj. - gdy dotarli do drzwi kotłowni przywitała ich uśmiechnięta Victoria.
- No cześć. Teraz matma, tak? - zatrzepotała rzęsami.
- Mhm. - mruknął zdezorientowany Niall.
- Co tam robiłaś? - zapytał Zayn.
- Kwiatki pieliłam. - rzuciła i wzięła Niall'a pod ramię. - Idziemy?
- Ej! - Zayn zapał ją za rękę.
- Nie pozwalaj sobie. - dziewczyna przygwoździła mulata do ściany i chwyciła go za gardło. Wampir wykręcił się i w mgnieniu oka powalił Vicky na ziemię.
- Uspokójcie się! - krzyknął Niall. - Zayn zapomnij o tym. To nieważne.
- Jak chcesz. - wampir wzruszył ramionami. - Wybacz. - wyciągnął rękę do Victorii. Dziewczyna skorzystała z pomocy.
- Niepotrzebnie sie uniosłam. Przepraszam.
- No. - uśmiechnął się Niall. - I tak ma być. - podał ramię Vicky. Szczęśliwa ujęła je i we trójkę ruszyli na matematykę.
- Nobody can drag me down... Nobody, nobody... - podśpiewując wyjął jogurt i usiadł przy stole obok Zayn'a. Wampir już od pewnej chwili obserwował blondyna, ale ten zdawał sie niczego nie zauważać. Szybko zjadł jogurt i posprzątał po sobie.
- Ty Drag me.. Coś tam. - zagadnął Zayn. - Nie jesteś za bardzo podekscytowany?
- Nie. - uśmiechnął się Niall. - Jestem po prostu szczęśliwy. Też powinieneś czasem spróbować. - blondyn puścił do przyjaciela oczko i po chwili zniknął za drzwiami. Zayn pokręcił głową i wrócił do lektury.
Dziś o dziwo chłopcy znów zjawili sie na lekcji przed czasem. Powodem był Niall. Pierwszą lekcją była historia, więc chłopak cały w skowronkach udał się na swoje miejsce. Minutę po dzwonku w sali zjawiła sie wyczekiwana przez chłopaka osoba.
- Czy pani... - zaczęła nauczycielka.
- Whitlock. - Vicky stanęła przed biurkiem.
- Zamierza brać przykład z naszej cudownej piątki i notorycznie się spóźniać?
- To się już nie powtórzy. - zapewniła ze słodkim uśmieszkiem. - Ciesz się, że w ogóle tu jestem stara krowo. - szepnęła sama do siebie i udała sie do ostatniej ławki.
- Cześć. - Niall przywitał dziewczynę szerokim uśmiechem.
- Cześć. - wampirzyca zajęła swoje miejsce i wyciągnęła zeszyt.
- Jak się spało? - zapytał Niall. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie. " Niall idioto!" - karcił się w myślach.
- Ja nie śpię. - dziewczyna spojrzała na niego. - Stworzenie ciemności, pije krew, nadludzko szybkie, nie potrzebuje snu.. Pamiętasz?
- Wybacz. - blondyn pokiwał głową. - Głupie pytanie.
- Taa... - Vicky zaczęła coś bazgrać w zeszycie.
- Nosisz soczewki, prawda?
- Czasami. - przyznała, nie podnosząc wzroku.
- Czyli, że czasem wychodzisz do ludzi z czerwonymi oczami?!
- Ciszej! - skarciła go. - Moje oczy nie są czerwone. W sensie nie zawsze. Zmieniają kolor. Czasami są czerwone, a czasami zielone.
- Wiesz dlaczego? - zapytał.
- Nie. - pokręciła głową. - Chociaż... - na chwile wyjrzała znad zeszytu i utkwiła oczy w martwym punkcie przed sobą. - Tuż po przemianie wypiłam trochę wody z jeziora, które przeklęły driady. Może to dlatego. - wzruszyła ramionami.
- Driady?
- Takie zielone, leśne stworzonka. Właściwie bezwzględne potwory.
- Whitlock! - warknęła nauczycielka.
- Już, już. - Victoria nadal była nie wzruszona uwagami nauczycielki.
- Dobrze ci radzę, lepiej nie podpadać temu babsztylowi. - poradził Niall.
- Ona jest taka zabawna. - zaśmiała się dziewczyna.
- Najlepsze są te jej okulary. Mam wrażenie, że przez nie jest coraz to bardziej ślepa. Kiedyś rzucała w nas kredą trafnie, a dwa tygodnie temu kiedy chciała rzucić we mnie trafiło w Louis'a.
- Naprawdę? - wampirzyca szczerze się roześmiała.
- Tak. - Niall ukazał swoje równe, białe zęby. - Polubiłem cię. - Vicky nie odpowiedziała. Wróciła do bazgrania w zeszycie. Niall nie do końca zrozumiał, co się stało. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tylko zapewnił Victorię, że ją lubi. To chyba nic złego? Reszta lekcji minęła im w ciszy. Gdy zabrzmiał dzwonek Niall szybko się spakował. Tym razem nie miał zamiaru dać dziewczynie spokoju. Zaczął ją śledzić. Szybko odkrył, że Vicky nie zmierza na kolejną lekcję. Skierowała się do szkolnej kotłowni.
- Myślisz, że cię nie słyszę? - zapytała, gdy drzwi za Niall'em się zamknęły. - Przez całą drogę słyszałam twoje kroki, teraz słyszę bicie twojego serca, czuje jak twoja krew, tak słodka i nieskazitelna pulsuje w twoich żyłach. - wampirzyca odwróciła się do blondyna. Spojrzała mu prosto w oczy. - Wyjdź stąd.
- Dlaczego? - chłopak podszedł do niej. - Nie boję się ciebie. - dziewczyna prychnęła.
- Zgrywasz bohatera? - podeszła jeszcze bliżej. - Nie musisz. Po prostu opuść to pomieszczenie.
- Nie.
- Idź stąd.
- Nie. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej i triumfalnie się uśmiechnął.
- Bo sama cię wyniosę. - zagroziła.
- Nie zrobisz tego. - roześmiał się Horan.
- Sam tego chciałeś. - Victoria wzruszyła ramionami i jedną ręką przerzuciła blondyna przez swoje ramię. Nim Niall zdążył zareagować, wampirzyca zrzucała go z powrotem na ziemię, przed drzwiami do kotłowni.
- Auć! - z łoskotem opadł na podłogę. Niedaleko tej dwójki stała grupka uczniów. Z szeroko otwartymi oczami przyglądali się zdarzeniu.
- Nie macie własnych spraw? - warknęła Vicky. - Wynosić mi się stąd! No już! - o dziwo posłuchali.
- To bolało. - zauważył Niall. Wstał i zaczął rozmasowywać obolałe miejsca.
- Ostrzegałam. - uśmiechnęła się.
- Po co tam idziesz? - wskazał drzwi do kotłowni.
- Nie twój zakrwawiony interes.
- Zakrwawiony? - uniósł brew.
- Minus bycia wampirem. Niektóre słowa zmieniasz na coś związanego z krwią.
- Aha. To co tam jest? - zapytał ponownie.
- Kotłownia. - Niall zmrużył oczy.
- Naprawdę?
- No. - Victoria pokiwała głową.
- Po co tam idziesz?
- Musisz wiedzieć? - westchnęła. - Karmić krzyżaka woźnego?
- Woźny ma tarantule. To po pierwsze. Po drugie: Harry i Louis też ją karmią. Przeje się i zdechnie.
- Masz racje. - pokiwała głową z przekonaniem. - To teraz idź do nich i powiedz im, że od dziś to ja będę karmić tarantulę. Dobra? Za chwilę do ciebie dołączę.
- No dobra. - Niall westchnął i ruszył w stronę sali matematycznej. Jego jedynym zamiarem było odnalezienie Zayn'a. Blondyn dobrze wiedział, że Vicky kłamie. A jedyną osobą, która mogła się dowiedzieć, co dziewczyna naprawdę tam robi, był właśnie Zayn.
- Stary! Pomóż mi! - zawołał, widząc czarną czuprynę przyjaciela. Zayn podbiegł do blondyna.
- Co tym razem? - uniósł brew.
- Victoria siedzi w kotłowni i nie pozwala mi tam wejść.
- No... Niall. Nie sądzisz, że jeszcze za wcześnie na jakąś... Poufałość?
- O co ci..? Ona tam siedzi i nie wiadomo co robi. A w kotłowni raczej kwiatków nie pieli.
- A... To o to chodzi. No to idziemy to sprawdzić. - uśmiechnął się szeroko wampir.
- Schowaj te kły, bo mnie przerażasz. - szepnął Horan.
- Jak już w temacie kieł... Strzeliłem im ostatnio polerkę. Co sądzisz?
- Że ta krew ci mózg zajęła. Chodź i nie gadaj. - gdy dotarli do drzwi kotłowni przywitała ich uśmiechnięta Victoria.
- No cześć. Teraz matma, tak? - zatrzepotała rzęsami.
- Mhm. - mruknął zdezorientowany Niall.
- Co tam robiłaś? - zapytał Zayn.
- Kwiatki pieliłam. - rzuciła i wzięła Niall'a pod ramię. - Idziemy?
- Ej! - Zayn zapał ją za rękę.
- Nie pozwalaj sobie. - dziewczyna przygwoździła mulata do ściany i chwyciła go za gardło. Wampir wykręcił się i w mgnieniu oka powalił Vicky na ziemię.
- Uspokójcie się! - krzyknął Niall. - Zayn zapomnij o tym. To nieważne.
- Jak chcesz. - wampir wzruszył ramionami. - Wybacz. - wyciągnął rękę do Victorii. Dziewczyna skorzystała z pomocy.
- Niepotrzebnie sie uniosłam. Przepraszam.
- No. - uśmiechnął się Niall. - I tak ma być. - podał ramię Vicky. Szczęśliwa ujęła je i we trójkę ruszyli na matematykę.
wtorek, 18 sierpnia 2015
III
*Cztery dni później*
Przyjaciele Niall'a zauważyli, że od kilku dni blondyn dziwnie się zachowuje. Chodzi zamyślony, rzadziej się śmieje i co najważniejsze: odmówił zjedzenia pizzy. Liam postanowił szczerze z nim porozmawiać.
- Stary, co się z tobą dzieje? - zapytał brunet, siadając na łóżku blondyna.
- A co ma się dziać? - Niall wzruszył ramionami.
- Nie chciałeś jeść z nami pizzy!
- Nie byłem głodny. - jego mina dalej była obojętna.
- Chodzi o tą dziewczynę, tak?
- No... ja... nie wiem...
- Spowiadaj się. - Liam uśmiechnął się. - Daddy wysłucha i pomoże.
- Ciągle mam ją przed oczami. Śni mi się, a gdy chcę z nią porozmawiać w szkole, ucieka.
- Wiesz, spotkania z nią to ci raczej nie zaaranżuje, ale wiem kto może pomóc. - Liam wstał i podszedł do drzwi. - Za...
- Nie! - usłyszeli krzyk wampira. Po chwili Zayn zjawił się w pokoju. - Nie bawię się w swatki. Poza tym ta dziewczyna nikogo z nas nie posłucha.
- Widzisz, że mu bardzo zależy. - Liam szepnął do Zayn'a. - Chociaż spróbuj mu pomóc.
- Co byście beze mnie zrobili. - wampir pokręcił głową i usiadł na fotelu. - Jaki masz pomysł? - spojrzał na Niall'a.
- Weź mnie ze sobą na polowanie.
- Oszalałeś?!
- Przecież mówiłeś, że ostatnio ją wyczułeś, może teraz się z nią spotkamy...
- Albo znów zwieje.
- Ale może uda ci się ją jakoś zatrzymać, a tymczasem ja z nią porozmawiam.
- Niall wiesz, że podczas polowania mam mniejszą kontrolę nad sobą. Coś może ci się stać. Nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
- Nic mi nie będzie. - nalegał blondyn.
- Nie będę cię narażał.
- Proszę!
- Chcesz widzieć jak zabijam człowieka?! Naprawdę tego chcesz? Nie wytrzymasz tego widoku, Niall. Jesteś zbyt wrażliwy.
- Nie będę patrzył, zostawisz mnie kawałek dalej.
- Będziesz mi tylko balastem, a poza tym wątpie, że Victoria znów wybierze się do tego lasu.
- Ale Zayn!
- Nie. W dodatku jeśli nie pamiętasz, cztery dni temu byłem na polowaniu. Na kolejne wybieram się za miesiąc, jeżeli nie później.
- To zbieramy się i idziemy do niej. - wyszczerzył się Horan.
- Kontynuuj?
- Przecież dasz radę ją wywęszyć.
- Po pierwsze: Nie jestem psem, żeby węszyć. Po drugie: Ty wiesz ile w Londynie mieszka ludzi?
- Panowie wybaczą, że przeszkadzam... - do pokoju wszedł Liam z laptopem w ręce. - Właśnie sprawdziłem. W Londynie mieszka tylko jedna rodzina o nazwisku Whitlock. - uśmiechnął się.
- No nie. - Zayn ukrył głowę w dłoniach.
- Rusz dupę wampirku! - zawołał Niall i żywo zeskoczył z łóżka. - Idziemy pozwiedzać.
***
- Nie wierzę w to, co robię. - mruknął Zayn, stojąc przed domem państwa Whitlock.
- Czujesz ją? - zapytał Liam. Zayn wziął głęboki wdech. Kiwnął głową.
- Nie ma tutaj nikogo prócz niej. Jeśli w tej chwili bawi się w oddychanie niewątpliwie wie, że tu jesteśmy.
- Chodźmy. - Niall w podskokach ruszył do drzwi. Nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom chłopaków ukazała się wściekła dziewczyna.
- Teraz będziecie mnie prześladować?! - warknęła.
- Nie stresuj się, piękna. Niall chce pogadać. - rzucił Harry.
- Ale ja nie chce gadać! Idźcie już!
- Porozmawiajmy, Vicky...
- Nie mamy o czym. - dziewczyna wbiła w niego ostre spojrzenie.
- Czemu nie chcesz się z nami zaprzyjaźnić? - blondyn nie dawał za wygraną.
- Nie szukam przyjaciół. Chce tu tylko w świętym spokoju prowadzić swoją dalszą, bezsensowną egzystencję, w nadziei że zjawi się ktoś, kto ją zakończy.
- Jaśniej? - wtrącił Louis.
- Nie chce jej się żyć. - poinformował go Zayn.
-A samobójstwo? - zapytał znów brunet, jakby to było oczywiste.
- Niech go ktoś ode mnie walnie. - poprosiła Victoria.
- Nie ma sprawy. - Harry podniósł rękę i wymierzył Louis'owi cios prosto w brąz czuprynę.
- Dziękuję. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Nie umknęło to uwadze Niall'a.
- Widzisz? Wcale nie jesteśmy tacy źli.
- Ale ja jestem. - odparła poważnie wampirzyca. - Sama nie wiem do czego jestem zdolna, więc lepiej będzie jeśli to zrozumiesz i dasz mi spokój.
- Nie rozumiem... - Niall pokręcił głową.
- Ale ja rozumiem. - wtrącił Zayn, lustrując dziewczynę wzrokiem. - Nie cierpisz tego, kim jesteś. To o to w tym chodzi, prawda? Boisz się przyznać przed samą sobą, do czego możesz być zdolna.
- Widzę, że wampir w kompani zawsze się przydaje. - Przez chwile mierzyli się spojrzeniami.- Pora na was.
- Poczekaj. - dziewczyna zamierzała zamknąć drzwi, ale Niall wsadził nogę miedzy futrynę a same drzwi. - Pod warunkiem, że przestaniesz uciekać. Inaczej będziemy tu przychodzili co noc. - dodał z uśmiechem.
- Zgoda. - powiedział Vicky, po chwili zastanowienia.
- No. - wyszczerzył się blondyn. - Niniejszym życzę pani dobrej nocy. - Blondyn skłonił sie do pasa. Victoria obdarowała go ostatnim uśmiechem i zamknęła drzwi. Gdy szczęśliwi Niall, Louis, Liam i Harry podążyli w stronę domu , Zayn jeszcze chwilę postał na werandzie. Usłyszał coś, co tylko wampir mógł słyszeć.
- Uroczy ten blondynek... - zdanie to z pewnością wypowiedziała Victoria. Zayn uśmiechnął się sam do siebie.
- Słyszałem. - szepnął. Był pewien, że Vicky to słyszała. Szybko dogonił przyjaciół.
- Co ty taki szczęśliwy? - zapytał Harry, gdy cała piątka zrównała tępo.
- Ja? Wydaje ci się. - wampir wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Jasne. - mruknął. - A ja jestem Wróżka Zębuszka...
- Za gruby jesteś, żeby latać.- wtrącił Niall.
- Bałwan. - Loczek wytknął na niego język. Reszta drogi minęła na śmiechach i chichach. Mimo wszystko Niall był bardzo podekscytowany jutrzejszym dniem. Postanowił zrobić wszystko, żeby Victoria sie do nich przysiadła i porozmawiała.
- Ale może uda ci się ją jakoś zatrzymać, a tymczasem ja z nią porozmawiam.
- Niall wiesz, że podczas polowania mam mniejszą kontrolę nad sobą. Coś może ci się stać. Nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
- Nic mi nie będzie. - nalegał blondyn.
- Nie będę cię narażał.
- Proszę!
- Chcesz widzieć jak zabijam człowieka?! Naprawdę tego chcesz? Nie wytrzymasz tego widoku, Niall. Jesteś zbyt wrażliwy.
- Nie będę patrzył, zostawisz mnie kawałek dalej.
- Będziesz mi tylko balastem, a poza tym wątpie, że Victoria znów wybierze się do tego lasu.
- Ale Zayn!
- Nie. W dodatku jeśli nie pamiętasz, cztery dni temu byłem na polowaniu. Na kolejne wybieram się za miesiąc, jeżeli nie później.
- To zbieramy się i idziemy do niej. - wyszczerzył się Horan.
- Kontynuuj?
- Przecież dasz radę ją wywęszyć.
- Po pierwsze: Nie jestem psem, żeby węszyć. Po drugie: Ty wiesz ile w Londynie mieszka ludzi?
- Panowie wybaczą, że przeszkadzam... - do pokoju wszedł Liam z laptopem w ręce. - Właśnie sprawdziłem. W Londynie mieszka tylko jedna rodzina o nazwisku Whitlock. - uśmiechnął się.
- No nie. - Zayn ukrył głowę w dłoniach.
- Rusz dupę wampirku! - zawołał Niall i żywo zeskoczył z łóżka. - Idziemy pozwiedzać.
***
- Nie wierzę w to, co robię. - mruknął Zayn, stojąc przed domem państwa Whitlock.
- Czujesz ją? - zapytał Liam. Zayn wziął głęboki wdech. Kiwnął głową.
- Nie ma tutaj nikogo prócz niej. Jeśli w tej chwili bawi się w oddychanie niewątpliwie wie, że tu jesteśmy.
- Chodźmy. - Niall w podskokach ruszył do drzwi. Nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom chłopaków ukazała się wściekła dziewczyna.
- Teraz będziecie mnie prześladować?! - warknęła.
- Nie stresuj się, piękna. Niall chce pogadać. - rzucił Harry.
- Ale ja nie chce gadać! Idźcie już!
- Porozmawiajmy, Vicky...
- Nie mamy o czym. - dziewczyna wbiła w niego ostre spojrzenie.
- Czemu nie chcesz się z nami zaprzyjaźnić? - blondyn nie dawał za wygraną.
- Nie szukam przyjaciół. Chce tu tylko w świętym spokoju prowadzić swoją dalszą, bezsensowną egzystencję, w nadziei że zjawi się ktoś, kto ją zakończy.
- Jaśniej? - wtrącił Louis.
- Nie chce jej się żyć. - poinformował go Zayn.
-A samobójstwo? - zapytał znów brunet, jakby to było oczywiste.
- Niech go ktoś ode mnie walnie. - poprosiła Victoria.
- Nie ma sprawy. - Harry podniósł rękę i wymierzył Louis'owi cios prosto w brąz czuprynę.
- Dziękuję. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Nie umknęło to uwadze Niall'a.
- Widzisz? Wcale nie jesteśmy tacy źli.
- Ale ja jestem. - odparła poważnie wampirzyca. - Sama nie wiem do czego jestem zdolna, więc lepiej będzie jeśli to zrozumiesz i dasz mi spokój.
- Nie rozumiem... - Niall pokręcił głową.
- Ale ja rozumiem. - wtrącił Zayn, lustrując dziewczynę wzrokiem. - Nie cierpisz tego, kim jesteś. To o to w tym chodzi, prawda? Boisz się przyznać przed samą sobą, do czego możesz być zdolna.
- Widzę, że wampir w kompani zawsze się przydaje. - Przez chwile mierzyli się spojrzeniami.- Pora na was.
- Poczekaj. - dziewczyna zamierzała zamknąć drzwi, ale Niall wsadził nogę miedzy futrynę a same drzwi. - Pod warunkiem, że przestaniesz uciekać. Inaczej będziemy tu przychodzili co noc. - dodał z uśmiechem.
- Zgoda. - powiedział Vicky, po chwili zastanowienia.
- No. - wyszczerzył się blondyn. - Niniejszym życzę pani dobrej nocy. - Blondyn skłonił sie do pasa. Victoria obdarowała go ostatnim uśmiechem i zamknęła drzwi. Gdy szczęśliwi Niall, Louis, Liam i Harry podążyli w stronę domu , Zayn jeszcze chwilę postał na werandzie. Usłyszał coś, co tylko wampir mógł słyszeć.
- Uroczy ten blondynek... - zdanie to z pewnością wypowiedziała Victoria. Zayn uśmiechnął się sam do siebie.
- Słyszałem. - szepnął. Był pewien, że Vicky to słyszała. Szybko dogonił przyjaciół.
- Co ty taki szczęśliwy? - zapytał Harry, gdy cała piątka zrównała tępo.
- Ja? Wydaje ci się. - wampir wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Jasne. - mruknął. - A ja jestem Wróżka Zębuszka...
- Za gruby jesteś, żeby latać.- wtrącił Niall.
- Bałwan. - Loczek wytknął na niego język. Reszta drogi minęła na śmiechach i chichach. Mimo wszystko Niall był bardzo podekscytowany jutrzejszym dniem. Postanowił zrobić wszystko, żeby Victoria sie do nich przysiadła i porozmawiała.
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
II
- Harry! - w domu piątki przyjaciół rozległo się głębokie wołanie wkurzonego Liam'a.
- Nie! - wrzasnął równie głośno Loczek, siedzący przed telewizorem, razem z Niall'em.
- Czy do cholery jasnej, w końcu się nauczysz? - zaczął Payne, schodząc po schodach. - Biały kosz jest do rzeczy białych, czarny do czarnych, niebieski do kolorowych! - warknął, stając przed Harry'm.
- Niech pomyślę. - przyjaciel zlustrował go wzrokiem. - Nie. A teraz Daddy przesuń się, bo oglądamy z Niall'ątkiem film.
- Jak grochem o ścianę... Od dzisiaj sam robisz sobie pranie. - ostrzegł przyjaciela brunet i ruszył na górę.
- Ale Liam! - Harry wstał i pobiegł za nim. - Przecież tak nie można! Nie uciekaj od problemu! Porozmawiajmy! - oboje zniknęli na górze. Tymczasem zadowolony Niall zajął całą kanapę.
- Hej Nia... - zaczął Zayn, który znikąd pojawił się na fotelu.
- AAA! - wrzasnął przestraszony blondyn. - Idioto!
- No co? - zaśmiał się Mulat.
- Jajco! - warknął Horan. - Oglądam.
- Mamy 23:15...
- I?
- Idź spać, bo znów się przez ciebie spóźnimy.
- Oglądam... - powtórzył zirytowany blondyn. - Nie przeszkadzaj!
- Czyli nie chcesz usłyszeć świeżych wiadomości? - uśmiechnął się wampir.
- Zamieniam się w słuch. - Niall usiadł na kanapie i szybko wyłączył telewizor. - Chłopaki nasz wampirek ma wieści! - zawołał. Po chwili cała piątka siedziała wygodnie na kanapie.
- Przed chwilą wróciłem z krótkiego polowania. - zaczął. - Spotkałem ją.
- Kogo? - Louis spojrzał pytająco na przyjaciela.
- No tą dziewczynę ze szkoły.
- I co? - ożywił się Liam. - Rozmawiałeś z nią? Kim ona jest? Czego chce?
- I nic. - wampir wzruszył ramionami. - Uciekła, gdy tylko mnie wyczuła.
- Czyli, że jej nie spotkałeś, tylko wyczułeś jej obecność. Nadal nic nam to nie daje Zayn.
- To prawda. - przyznał krwiopijca. - Ale teraz mam stuprocentową pewność, że jest wampirem.
- Spojrzałeś w jej oczy? - zainteresował się Niall.
- Nialler... - jęknął Malik. - Co dziewczyna może robic sama w lesie, o tej porze, do tego na osiemnastometrowym drzewie? Opalać się?
- Może jest leśną nimfą? - zagadnął Harry.
- Nimfy leśne są zielone i w ich żyłach płynie krew.
- A może... - zaczął znów Loczek.
- Powinniście pójść spać. - wtrącił Zayn. - Jest już późno.
- A ty co będziesz biedaku robił całą noc? - zapytał Lou, wstając.
- Wypożyczyłem sobie Wiedźmina do czytania. - wyszczerzył się Mulat. - Mam zajęcie na całą noc.
- Albo skoczysz na kolejne polowanie. - odpowiedział Niall.
- Po co? - zaśmiał się wampir. - Przecież mam w domu pakiet świeżej krwi w blond opakowaniu.
- Ha ha ha. - blondyn podniósł się i rzucił w przyjaciela poduszką. - Nieśmieszne pijawko.
- Mówię poważnie. - Zayn wydał z siebie charakterystyczny syk i pokazał kły.
- Przestań, bo przez ciebie będę miał koszmary. - Horan wytknął język na przyjaciela i ruszył do swojego pokoju.
•••
- Zayn! - Niall szturchnął przyjaciela, siedzącego z przodu. Mulat kiwnął głową, dając blondynowi znak, by mówił dalej. - Co z tą dziewczyną? Spoj...
- Horan! - monolog Niall'a przerwała wściekła nauczycielka historii. - Czy do stu wieków zaprzestaniesz tej irytującej rozmowy i posłuchasz o fascynujących dziejach Napoleona?
- A mam wybór? - uśmiechnął się uroczo.
- Nie udzielaj się już! - rozkazała, po czym wróciła do "szalenie pasjonującej" wyprawy Napoleona na Rosję. Niall nawet nie zauważył, gdy na jego stoliku znalazła się karteczka. " Chcę z nią później porozmawiać" głosiła wiadomość.
- Idę z tobą. - szepnął znów.
- Horan! - nauczycielka podeszła do chłopaka. - Mam cię po dziurki w nosie. Siedzisz za blisko Malika. Zabieraj manatki i siadaj do ostatniej ławki. Towarzystwo kogoś nieznajomego dobrze ci zrobi. - wskazała na ostatnią ławkę, w której siedziała Ona. Niall przełknął ślinę, zabrał długopis, zeszyt oraz plecak i ruszył w stronę wyznaczonego stolika. Odsunął krzesło i usiadł na nim. Dziewczyna obok nawet nie drgnęła
Znów miała na sobie ciemną bluzę z kapturem i tępo wpatrywała się w swoje dłonie. Niall poczuł się już trochę swobodniej. Uważniej przyjrzał się dłoniom dziewczyny. Lewy rękaw bluzy był podsunięty, dzięki czemu blondyn zauważył blizny na nadgarstku. Gdy dziewczyna zorientowała się, że Horan gorączkowo się im przypatruje, zasłoniła je.
- Em... Ja... - zaczął się cicho jąkać. - Jestem Niall. - wydusił w końcu. - Niall Horan. - dziewczyna nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. W odpowiedzi kiwnęła głową. Niall cicho westchnął, sądząc że to koniec rozmowy. Utkwił wzrok w swoim długopisie.
- Victoria. - odezwała się po chwili dziewczyna. Jej głos był niski, ale i delikatny oraz melodyjny. W uszach blondyna wydawał się najpiękniejszą muzyką. Wydawało mu się, że dziewczyna na niego patrzy. Chcąc uchwycić jej spojrzenie skierował swoje niebieskie tęczówki na nią, lecz jej wzrok nadal utkwiony był w bladych dłoniach. Żadne z nich już się nie odzywało. Niall wielokrotnie chciał się odezwać, lecz w ostateczności nie mógł się przemóc. Została minuta do końca lekcji. "Teraz, albo nigdy." - pomyślał.
- Skąd jesteś? - zapytał, spoglądając na jej kręcone, brązowe włosy.
- Phoenix. Ameryka. - odparła, nie podnosząc wzroku.
- Ja jestem z Irlandii. - powiedział. Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Niall dobrze wiedział, że Zayn chce porozmawiać z Victorią, więc jego zamiarem było przetrzymanie dziewczyny, aż do przyjścia wampira. Nieznajoma szybko podniosą się z miejsca i zarzuciła torbę na ramię.
- Zaczekaj! - poprosił blondyn, przytrzymując ją za nadgarstek.
- Puszczaj! - warknęła Victoria. Wreszcie ich oczy się spotkały. Jego niebieskie, ciepłe, głębokie jak ocean i Jej: zielone, równie głębokie jak otchłań, bystre, piękne, a zarazem groźne i nieznane. Niall utonął w tym spojrzeniu. Victoria skorzystała z okazji i wyrwała swój nadgarstek. Zaczęła cofać się do wyjścia. Mimo tego, że bardzo chciała również nie mogła oderwać oczu od blondyna. W końcu poczuła, że na kogoś wpada. Szybko, jak na człowieka to nawet trochę za szybko, odwróciła się. Spotkała się z czekoladowymi tęczówkami pewnego Mulata.
- Wybierasz się gdzieś? - na twarzy Zayn'a zagościł uśmiech.
- Świetnie... - syknęła dziewczyna i spuściła głowę.
*
- A więc. - zaczął Zayn, który szedł po lewej stronie Victorii. Prawą zajmowali Niall i Liam. - Wampirzyca? - zapytał cichutko. Dziewczyna kiwnęła głową. - Imię i nazwisko?
- Victoria Whitlock.
- Wiek?
- To przesłuchanie? - warknęła.
- Możesz tak na to mówić. - Zayn'owi dopisywał świetny humor.
- Fizyczny 16, ogólny 34.
- Co robisz w Londynie? - zapytał Liam.
- Mam po dziurki w nosie deszczowego Forks i ukrywania się w Phoenix. Londyn wydawał się najlepszym wyjściem.
- Masz rodzinę? - kontynuował brunet.
- Nie wydaje ci się, że to za wcześnie? Nie znam was.- powiedziała pewnie.
- Masz rację. - kiwnął głową Zayn. - Ostatnie pytanie. Zamiary?
- Chce tu spokojnie żyć, póki niczego niepodejrzewający ludzie mi na to pozwalają. Jeśli zrobi się dziwnie zwijam manatki i znikam stąd.
- To dobrze. I widzisz? Po co było tyle nerwów? Miła była ta nasza pogawędka. - Malik znów się uśmiechał.
- Cześć. - prychnęła dziewczyna i przyspieszyła kroku. Nagle Niall się ocucił.
- Czekaj! - dogonił Victorię.
- Co? - przystanęła i odwróciła się do blondyna.
- Może,... Tego... Pójdziesz zjeść z nami? - zaproponował, lekko zakłopotany.
- Nie potrzebuje ludzkich kalorii. Zapomniałeś? - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- To może chociaż usiądziesz z nami?
- To nie najlepszy pomysł. - powiedziała i ruszyła na następną lekcje.
- Nie przejmuj się. - Liam położył mu rękę na ramieniu. - Kobiet nigdy nie zrozumiesz, a kobieta wampir, to dopiero...
- Sugerujesz cos? - wtrącił Zayn.
- Że pora przegryźć kanapke i iść na angielski. - uśmiechnął się brunet.
- A Lou i Harry? - zapytał blondyn.
- Pewnie znów przesiadują w kąciku woźnego i dokarmiają jego tarantulę. Nie przerywajmy im. - uśmiechnął się . We trójkę ruszyli do sali numer 213.
- Nie! - wrzasnął równie głośno Loczek, siedzący przed telewizorem, razem z Niall'em.
- Czy do cholery jasnej, w końcu się nauczysz? - zaczął Payne, schodząc po schodach. - Biały kosz jest do rzeczy białych, czarny do czarnych, niebieski do kolorowych! - warknął, stając przed Harry'm.
- Niech pomyślę. - przyjaciel zlustrował go wzrokiem. - Nie. A teraz Daddy przesuń się, bo oglądamy z Niall'ątkiem film.
- Jak grochem o ścianę... Od dzisiaj sam robisz sobie pranie. - ostrzegł przyjaciela brunet i ruszył na górę.
- Ale Liam! - Harry wstał i pobiegł za nim. - Przecież tak nie można! Nie uciekaj od problemu! Porozmawiajmy! - oboje zniknęli na górze. Tymczasem zadowolony Niall zajął całą kanapę.
- Hej Nia... - zaczął Zayn, który znikąd pojawił się na fotelu.
- AAA! - wrzasnął przestraszony blondyn. - Idioto!
- No co? - zaśmiał się Mulat.
- Jajco! - warknął Horan. - Oglądam.
- Mamy 23:15...
- I?
- Idź spać, bo znów się przez ciebie spóźnimy.
- Oglądam... - powtórzył zirytowany blondyn. - Nie przeszkadzaj!
- Czyli nie chcesz usłyszeć świeżych wiadomości? - uśmiechnął się wampir.
- Zamieniam się w słuch. - Niall usiadł na kanapie i szybko wyłączył telewizor. - Chłopaki nasz wampirek ma wieści! - zawołał. Po chwili cała piątka siedziała wygodnie na kanapie.
- Przed chwilą wróciłem z krótkiego polowania. - zaczął. - Spotkałem ją.
- Kogo? - Louis spojrzał pytająco na przyjaciela.
- No tą dziewczynę ze szkoły.
- I co? - ożywił się Liam. - Rozmawiałeś z nią? Kim ona jest? Czego chce?
- I nic. - wampir wzruszył ramionami. - Uciekła, gdy tylko mnie wyczuła.
- Czyli, że jej nie spotkałeś, tylko wyczułeś jej obecność. Nadal nic nam to nie daje Zayn.
- To prawda. - przyznał krwiopijca. - Ale teraz mam stuprocentową pewność, że jest wampirem.
- Spojrzałeś w jej oczy? - zainteresował się Niall.
- Nialler... - jęknął Malik. - Co dziewczyna może robic sama w lesie, o tej porze, do tego na osiemnastometrowym drzewie? Opalać się?
- Może jest leśną nimfą? - zagadnął Harry.
- Nimfy leśne są zielone i w ich żyłach płynie krew.
- A może... - zaczął znów Loczek.
- Powinniście pójść spać. - wtrącił Zayn. - Jest już późno.
- A ty co będziesz biedaku robił całą noc? - zapytał Lou, wstając.
- Wypożyczyłem sobie Wiedźmina do czytania. - wyszczerzył się Mulat. - Mam zajęcie na całą noc.
- Albo skoczysz na kolejne polowanie. - odpowiedział Niall.
- Po co? - zaśmiał się wampir. - Przecież mam w domu pakiet świeżej krwi w blond opakowaniu.
- Ha ha ha. - blondyn podniósł się i rzucił w przyjaciela poduszką. - Nieśmieszne pijawko.
- Mówię poważnie. - Zayn wydał z siebie charakterystyczny syk i pokazał kły.
- Przestań, bo przez ciebie będę miał koszmary. - Horan wytknął język na przyjaciela i ruszył do swojego pokoju.
•••
- Zayn! - Niall szturchnął przyjaciela, siedzącego z przodu. Mulat kiwnął głową, dając blondynowi znak, by mówił dalej. - Co z tą dziewczyną? Spoj...
- Horan! - monolog Niall'a przerwała wściekła nauczycielka historii. - Czy do stu wieków zaprzestaniesz tej irytującej rozmowy i posłuchasz o fascynujących dziejach Napoleona?
- A mam wybór? - uśmiechnął się uroczo.
- Nie udzielaj się już! - rozkazała, po czym wróciła do "szalenie pasjonującej" wyprawy Napoleona na Rosję. Niall nawet nie zauważył, gdy na jego stoliku znalazła się karteczka. " Chcę z nią później porozmawiać" głosiła wiadomość.
- Idę z tobą. - szepnął znów.
- Horan! - nauczycielka podeszła do chłopaka. - Mam cię po dziurki w nosie. Siedzisz za blisko Malika. Zabieraj manatki i siadaj do ostatniej ławki. Towarzystwo kogoś nieznajomego dobrze ci zrobi. - wskazała na ostatnią ławkę, w której siedziała Ona. Niall przełknął ślinę, zabrał długopis, zeszyt oraz plecak i ruszył w stronę wyznaczonego stolika. Odsunął krzesło i usiadł na nim. Dziewczyna obok nawet nie drgnęła
Znów miała na sobie ciemną bluzę z kapturem i tępo wpatrywała się w swoje dłonie. Niall poczuł się już trochę swobodniej. Uważniej przyjrzał się dłoniom dziewczyny. Lewy rękaw bluzy był podsunięty, dzięki czemu blondyn zauważył blizny na nadgarstku. Gdy dziewczyna zorientowała się, że Horan gorączkowo się im przypatruje, zasłoniła je.
- Em... Ja... - zaczął się cicho jąkać. - Jestem Niall. - wydusił w końcu. - Niall Horan. - dziewczyna nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. W odpowiedzi kiwnęła głową. Niall cicho westchnął, sądząc że to koniec rozmowy. Utkwił wzrok w swoim długopisie.
- Victoria. - odezwała się po chwili dziewczyna. Jej głos był niski, ale i delikatny oraz melodyjny. W uszach blondyna wydawał się najpiękniejszą muzyką. Wydawało mu się, że dziewczyna na niego patrzy. Chcąc uchwycić jej spojrzenie skierował swoje niebieskie tęczówki na nią, lecz jej wzrok nadal utkwiony był w bladych dłoniach. Żadne z nich już się nie odzywało. Niall wielokrotnie chciał się odezwać, lecz w ostateczności nie mógł się przemóc. Została minuta do końca lekcji. "Teraz, albo nigdy." - pomyślał.
- Skąd jesteś? - zapytał, spoglądając na jej kręcone, brązowe włosy.
- Phoenix. Ameryka. - odparła, nie podnosząc wzroku.
- Ja jestem z Irlandii. - powiedział. Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Niall dobrze wiedział, że Zayn chce porozmawiać z Victorią, więc jego zamiarem było przetrzymanie dziewczyny, aż do przyjścia wampira. Nieznajoma szybko podniosą się z miejsca i zarzuciła torbę na ramię.
- Zaczekaj! - poprosił blondyn, przytrzymując ją za nadgarstek.
- Puszczaj! - warknęła Victoria. Wreszcie ich oczy się spotkały. Jego niebieskie, ciepłe, głębokie jak ocean i Jej: zielone, równie głębokie jak otchłań, bystre, piękne, a zarazem groźne i nieznane. Niall utonął w tym spojrzeniu. Victoria skorzystała z okazji i wyrwała swój nadgarstek. Zaczęła cofać się do wyjścia. Mimo tego, że bardzo chciała również nie mogła oderwać oczu od blondyna. W końcu poczuła, że na kogoś wpada. Szybko, jak na człowieka to nawet trochę za szybko, odwróciła się. Spotkała się z czekoladowymi tęczówkami pewnego Mulata.
- Wybierasz się gdzieś? - na twarzy Zayn'a zagościł uśmiech.
- Świetnie... - syknęła dziewczyna i spuściła głowę.
*
- A więc. - zaczął Zayn, który szedł po lewej stronie Victorii. Prawą zajmowali Niall i Liam. - Wampirzyca? - zapytał cichutko. Dziewczyna kiwnęła głową. - Imię i nazwisko?
- Victoria Whitlock.
- Wiek?
- To przesłuchanie? - warknęła.
- Możesz tak na to mówić. - Zayn'owi dopisywał świetny humor.
- Fizyczny 16, ogólny 34.
- Co robisz w Londynie? - zapytał Liam.
- Mam po dziurki w nosie deszczowego Forks i ukrywania się w Phoenix. Londyn wydawał się najlepszym wyjściem.
- Masz rodzinę? - kontynuował brunet.
- Nie wydaje ci się, że to za wcześnie? Nie znam was.- powiedziała pewnie.
- Masz rację. - kiwnął głową Zayn. - Ostatnie pytanie. Zamiary?
- Chce tu spokojnie żyć, póki niczego niepodejrzewający ludzie mi na to pozwalają. Jeśli zrobi się dziwnie zwijam manatki i znikam stąd.
- To dobrze. I widzisz? Po co było tyle nerwów? Miła była ta nasza pogawędka. - Malik znów się uśmiechał.
- Cześć. - prychnęła dziewczyna i przyspieszyła kroku. Nagle Niall się ocucił.
- Czekaj! - dogonił Victorię.
- Co? - przystanęła i odwróciła się do blondyna.
- Może,... Tego... Pójdziesz zjeść z nami? - zaproponował, lekko zakłopotany.
- Nie potrzebuje ludzkich kalorii. Zapomniałeś? - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- To może chociaż usiądziesz z nami?
- To nie najlepszy pomysł. - powiedziała i ruszyła na następną lekcje.
- Nie przejmuj się. - Liam położył mu rękę na ramieniu. - Kobiet nigdy nie zrozumiesz, a kobieta wampir, to dopiero...
- Sugerujesz cos? - wtrącił Zayn.
- Że pora przegryźć kanapke i iść na angielski. - uśmiechnął się brunet.
- A Lou i Harry? - zapytał blondyn.
- Pewnie znów przesiadują w kąciku woźnego i dokarmiają jego tarantulę. Nie przerywajmy im. - uśmiechnął się . We trójkę ruszyli do sali numer 213.
piątek, 7 sierpnia 2015
I
"Co by tutaj zjeść? Co by tutaj zjeść?" tylko to pytanie zaprzątało głowę pewnego blondyna. Od dziesięciu minut opierał się o drzwi lodówki i dokładnie skanował ją wzrokiem.
- Pozwolisz, że przerwę? - do pomieszczenia wszedł Louis. - Za piętnaście minut mamy autobus. - brunet puścił oczko do przyjaciela, zgarnął jabłko ze stołu i wyszedł.
- Phi.... - prychnął Niall. - W piętnaście minut najem się trzy razy! - zawołał.
- Czternaście! - odezwał się Zayn stłumionym głosem.
- Ty już się lepiej nie udzielaj pijawko... - szepnął prawie niedosłyszalnie blondyn.
- Coś mówiłeś? - Niall usłyszał głos tuż przy swoim lewym ramieniu. Podskoczył i cicho jęknął.
- Nie strasz mnie! - warknął, nie zaszczycając stojącego za sobą Zayn'a, nawet krótkim spojrzeniem. - Musisz wszystko słyszeć? - westchnął, sięgając po opakowanie sucharków i słoik dżemu. Zatrzasnął drzwi lodówki i rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole.
- Jestem wampirem. - wzruszył ramionami. - Tak już mam.
- Aha. - Niall zabrał się za smarowanie sucharków dżemem truskawkowym. W pewnej chwili zagapił się wbił sobie nóż w palec. - Auć! - syknął, łapiąc się za ranę. Spojrzał na przyjaciela. Oczy Zayn'a zaświeciły i momentalnie przybrały jaskrawy, czerwony kolor.
- Niech żyje niezdarność. - rzucił Mulat. Sekundę później nie było go w pomieszczeniu.
- Co tym razem? - zapytał Liam, stając w progu.
- Zaciąłem się!
- Daj. - nakazał brunet i podszedł do Niall'a. - Zayn apteczka! - rzucił przez ramię. Po chwili plastry leżały przed nim. - Dzięki! - zawołał i zabrał się za opatrywanie rany blondyna. Po chwili wszystko było gotowe.
- No. - twarz Niall'a rozświetlił uśmiech. - To teraz mogę spokojnie zje...
- Udać się do autobusu. - przerwał Liam. - Chodź, bo przez ciebie się ZNOWU spóźnimy. - chłopak zaakcentował słowo "Znowu" po czym uśmiechnął się i wyszedł.
- Ja chcę zjeść! - oburzył się blondyn. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
- Przeżyjesz. - westchnął Zayn, który znów pojawił się znikąd.
- Możesz nie używać swoich wampirzych umiejętności, gdy jesteś w domu? - poprosił Niall. - To irytujące.
- To kiedy mam..
- Autobus! - warknął zza ściany Louis.
- No racja.. - kiwnął głową Zayn i bez zbędnych ceregieli chwycił Niall'a za nogę. Przeciągnął go tak, aż do korytarza, w którym blondyn zdecydował, że przeżyje bez śniadania i jest gotów iść samemu.
- Przepraszamy za spóźnienie! - zawołała piątka przyjaciół. Przez gapiostwo Niall'a uciekł im autobus, więc musieli iść do szkoły pieszo. Nauczycielka, siedząca przy biurku podniosła wzrok znad papierów i zlustrowała spóźnialskich wzrokiem. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czarne okulary zsunięte na czubek nosa wraz z ciasno upiętymi włosami dodawały kobiecie lat, których z pewnością przeżyła już bardzo dużo. Małe czarne oczka przewiercały chłopców na wylot. Pod ich wpływem każdego, ucznia i nauczyciela, przechodził zimny dreszcz. Każdego, z jednym wyjątkiem. Zayn'a Mrs. Rough śmieszyła. Często w jej obecności miał niekontrolowane napady śmiechu, lecz nie teraz. W tej chwili jego wyostrzony, wampirzy umysł zaprzątał ktoś inny. Dziewczyna, siedząca w ostatniej ławce. W najdalszym zakamarku klasy. Miała na sobie bluzę z kapturem i czarne rurki. Ciemnobrązowe włosy, wychodzące spod kaptura lekko się kręciły. Zayn uporczywie chłonął jej zapach. Był inny. Pozbawiony życia. Krwi. Chciał spojrzeć w oczy dziewczyny, lecz ta wpatrywała się w swoje ręce.
- Malik, Tomlinson, Styles, Horan i Payne... - w sali rozbrzmiał chłodny głos nauczycielki. - Mogłam się spodziewać. Pały na miły początek dnia. Siadać. - udali się do swoich ławek. Zayn przez całą lekcję obserwował nieznajomą. Jednak ich oczy ani razu się nie spotkały. Tuż po dzwonku, oznaczającym koniec tej tortur, dziewczyna chwyciła swoją torbę i wybiegła z klasy.
- Zayn, co z tobą? - zagadał Niall w drodze na następną lekcje.
- Widzieliście tą dziewczynę w ostatniej ławce? - zapytał.
- Wyglądała upiornie. - zaśmiał się Harry. - Zupełnie jak ty, gdy jesteś spragniony.
- Nie w tym rzecz. - Mulat puścił uwagę przyjaciela mimo uszu. - Myślę, że ma powód, by tak się ubierać.
- Co masz na myśli? - wtrącił Liam.
- Że nie wyczułem w niej życia. Ani krztu krwi. Pustka.
- Jest wampirem? - zapytał podekscytowany Louis.
- Na dziewięćdziesiąt procent., ale musze spojrzeć w jej oczy. Wtedy będę miał pewność. Póki co, skutecznie mi to uniemożliwia.
- Myślisz, że ona wie kim jesteś? - zaniepokoił się Liam.
- To możliwe. Pewnie dlatego tak uporczywie unika kontaktu wzrokowego.
- Myślisz, że ona będzie chciała cię... - Harry przejechał dłonią po szyi, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Nie. - roześmiał się Mulat.- Nawet jeśli odetnie mi głowę, dużo jej to nie da. Poza tym, to nie średniowiecze. Wampiry nie walczą już ani o terytorium, ani o pożywienie.
- Dlaczego?
- Bo jest nas za mało... - szepnął Zayn i wszedł do klasy. Znów chciał spróbować złapać z dziewczyną kontakt wzrokowy, lecz stało się to, czego się obawiał. Tajemnicza osoba nie pojawiła się ani na tej lekcji, ani na następnych.
- To co teraz? - zapytał Louis, gdy byli już niedaleko domu.
- Czekamy. - Zayn wzruszył ramionami. - Nie mam stuprocentowej pewności, czy ta dziewczyna jest wampirem, czy poprostu tchórzliwym czarownikiem, który chowa się pod powłoką wampirzycy.
- A co ci mówi instynkt? - zagadnął Lian.
- Mówi mi, że z jej przybycia nic dobrego nie wyniknie. - zapewnił Mulat i zdecydowanym krokiem wszedł do domu.
- Pozwolisz, że przerwę? - do pomieszczenia wszedł Louis. - Za piętnaście minut mamy autobus. - brunet puścił oczko do przyjaciela, zgarnął jabłko ze stołu i wyszedł.
- Phi.... - prychnął Niall. - W piętnaście minut najem się trzy razy! - zawołał.
- Czternaście! - odezwał się Zayn stłumionym głosem.
- Ty już się lepiej nie udzielaj pijawko... - szepnął prawie niedosłyszalnie blondyn.
- Coś mówiłeś? - Niall usłyszał głos tuż przy swoim lewym ramieniu. Podskoczył i cicho jęknął.
- Nie strasz mnie! - warknął, nie zaszczycając stojącego za sobą Zayn'a, nawet krótkim spojrzeniem. - Musisz wszystko słyszeć? - westchnął, sięgając po opakowanie sucharków i słoik dżemu. Zatrzasnął drzwi lodówki i rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole.
- Jestem wampirem. - wzruszył ramionami. - Tak już mam.
- Aha. - Niall zabrał się za smarowanie sucharków dżemem truskawkowym. W pewnej chwili zagapił się wbił sobie nóż w palec. - Auć! - syknął, łapiąc się za ranę. Spojrzał na przyjaciela. Oczy Zayn'a zaświeciły i momentalnie przybrały jaskrawy, czerwony kolor.
- Niech żyje niezdarność. - rzucił Mulat. Sekundę później nie było go w pomieszczeniu.
- Co tym razem? - zapytał Liam, stając w progu.
- Zaciąłem się!
- Daj. - nakazał brunet i podszedł do Niall'a. - Zayn apteczka! - rzucił przez ramię. Po chwili plastry leżały przed nim. - Dzięki! - zawołał i zabrał się za opatrywanie rany blondyna. Po chwili wszystko było gotowe.
- No. - twarz Niall'a rozświetlił uśmiech. - To teraz mogę spokojnie zje...
- Udać się do autobusu. - przerwał Liam. - Chodź, bo przez ciebie się ZNOWU spóźnimy. - chłopak zaakcentował słowo "Znowu" po czym uśmiechnął się i wyszedł.
- Ja chcę zjeść! - oburzył się blondyn. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
- Przeżyjesz. - westchnął Zayn, który znów pojawił się znikąd.
- Możesz nie używać swoich wampirzych umiejętności, gdy jesteś w domu? - poprosił Niall. - To irytujące.
- To kiedy mam..
- Autobus! - warknął zza ściany Louis.
- No racja.. - kiwnął głową Zayn i bez zbędnych ceregieli chwycił Niall'a za nogę. Przeciągnął go tak, aż do korytarza, w którym blondyn zdecydował, że przeżyje bez śniadania i jest gotów iść samemu.
- Przepraszamy za spóźnienie! - zawołała piątka przyjaciół. Przez gapiostwo Niall'a uciekł im autobus, więc musieli iść do szkoły pieszo. Nauczycielka, siedząca przy biurku podniosła wzrok znad papierów i zlustrowała spóźnialskich wzrokiem. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czarne okulary zsunięte na czubek nosa wraz z ciasno upiętymi włosami dodawały kobiecie lat, których z pewnością przeżyła już bardzo dużo. Małe czarne oczka przewiercały chłopców na wylot. Pod ich wpływem każdego, ucznia i nauczyciela, przechodził zimny dreszcz. Każdego, z jednym wyjątkiem. Zayn'a Mrs. Rough śmieszyła. Często w jej obecności miał niekontrolowane napady śmiechu, lecz nie teraz. W tej chwili jego wyostrzony, wampirzy umysł zaprzątał ktoś inny. Dziewczyna, siedząca w ostatniej ławce. W najdalszym zakamarku klasy. Miała na sobie bluzę z kapturem i czarne rurki. Ciemnobrązowe włosy, wychodzące spod kaptura lekko się kręciły. Zayn uporczywie chłonął jej zapach. Był inny. Pozbawiony życia. Krwi. Chciał spojrzeć w oczy dziewczyny, lecz ta wpatrywała się w swoje ręce.
- Malik, Tomlinson, Styles, Horan i Payne... - w sali rozbrzmiał chłodny głos nauczycielki. - Mogłam się spodziewać. Pały na miły początek dnia. Siadać. - udali się do swoich ławek. Zayn przez całą lekcję obserwował nieznajomą. Jednak ich oczy ani razu się nie spotkały. Tuż po dzwonku, oznaczającym koniec tej tortur, dziewczyna chwyciła swoją torbę i wybiegła z klasy.
- Zayn, co z tobą? - zagadał Niall w drodze na następną lekcje.
- Widzieliście tą dziewczynę w ostatniej ławce? - zapytał.
- Wyglądała upiornie. - zaśmiał się Harry. - Zupełnie jak ty, gdy jesteś spragniony.
- Nie w tym rzecz. - Mulat puścił uwagę przyjaciela mimo uszu. - Myślę, że ma powód, by tak się ubierać.
- Co masz na myśli? - wtrącił Liam.
- Że nie wyczułem w niej życia. Ani krztu krwi. Pustka.
- Jest wampirem? - zapytał podekscytowany Louis.
- Na dziewięćdziesiąt procent., ale musze spojrzeć w jej oczy. Wtedy będę miał pewność. Póki co, skutecznie mi to uniemożliwia.
- Myślisz, że ona wie kim jesteś? - zaniepokoił się Liam.
- To możliwe. Pewnie dlatego tak uporczywie unika kontaktu wzrokowego.
- Myślisz, że ona będzie chciała cię... - Harry przejechał dłonią po szyi, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Nie. - roześmiał się Mulat.- Nawet jeśli odetnie mi głowę, dużo jej to nie da. Poza tym, to nie średniowiecze. Wampiry nie walczą już ani o terytorium, ani o pożywienie.
- Dlaczego?
- Bo jest nas za mało... - szepnął Zayn i wszedł do klasy. Znów chciał spróbować złapać z dziewczyną kontakt wzrokowy, lecz stało się to, czego się obawiał. Tajemnicza osoba nie pojawiła się ani na tej lekcji, ani na następnych.
- To co teraz? - zapytał Louis, gdy byli już niedaleko domu.
- Czekamy. - Zayn wzruszył ramionami. - Nie mam stuprocentowej pewności, czy ta dziewczyna jest wampirem, czy poprostu tchórzliwym czarownikiem, który chowa się pod powłoką wampirzycy.
- A co ci mówi instynkt? - zagadnął Lian.
- Mówi mi, że z jej przybycia nic dobrego nie wyniknie. - zapewnił Mulat i zdecydowanym krokiem wszedł do domu.
Prolog
Wampiry, dzieci ciemności
Nienasycone, wciąż łaknące krwi
Pełne, agresji i pełne złości
Dla nich zamknięte są każde drzwi
Martwe dusze i opętane ciała
Co nie znajdują wyzwolenia
Na których klątwa będzie trwała
Dając im czarny sens istnienia
Na zawsze przeklęte i potępione
Rzucone między śmiercią a piekłem
W mroku nocy, żądzą przepełnione
Szukające ofiar, straszne i zaciekłe
Wampiry. Czasem mają pragnienie
Ostatnie życzenie w męce pozbawionej końca
Chcą być znów ludźmi, znaleźć ukojenie
Raz na zawsze odejść, byle w świetle słońca
Nienasycone, wciąż łaknące krwi
Pełne, agresji i pełne złości
Dla nich zamknięte są każde drzwi
Martwe dusze i opętane ciała
Co nie znajdują wyzwolenia
Na których klątwa będzie trwała
Dając im czarny sens istnienia
Na zawsze przeklęte i potępione
Rzucone między śmiercią a piekłem
W mroku nocy, żądzą przepełnione
Szukające ofiar, straszne i zaciekłe
Wampiry. Czasem mają pragnienie
Ostatnie życzenie w męce pozbawionej końca
Chcą być znów ludźmi, znaleźć ukojenie
Raz na zawsze odejść, byle w świetle słońca
czwartek, 6 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)