piątek, 7 sierpnia 2015

I

"Co by tutaj zjeść? Co by tutaj zjeść?" tylko to pytanie zaprzątało głowę pewnego blondyna. Od dziesięciu minut opierał się o drzwi lodówki i dokładnie skanował ją wzrokiem.
- Pozwolisz, że przerwę? - do pomieszczenia wszedł Louis. - Za piętnaście minut mamy autobus. - brunet puścił oczko do przyjaciela, zgarnął jabłko ze stołu i wyszedł.
- Phi.... - prychnął Niall. - W piętnaście minut najem się trzy razy! - zawołał.
- Czternaście! - odezwał się Zayn stłumionym głosem.
- Ty już się lepiej nie udzielaj pijawko... - szepnął prawie niedosłyszalnie blondyn.
- Coś mówiłeś? - Niall usłyszał głos tuż przy swoim lewym ramieniu. Podskoczył i cicho jęknął.
- Nie strasz mnie! - warknął, nie zaszczycając stojącego za sobą Zayn'a, nawet krótkim spojrzeniem. - Musisz wszystko słyszeć? - westchnął, sięgając po opakowanie sucharków i słoik dżemu. Zatrzasnął drzwi lodówki i rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole.
- Jestem wampirem. - wzruszył ramionami. - Tak już mam.
- Aha. - Niall zabrał się za smarowanie sucharków dżemem truskawkowym. W pewnej chwili zagapił się wbił sobie nóż w palec. - Auć! - syknął, łapiąc się za ranę. Spojrzał na przyjaciela. Oczy Zayn'a zaświeciły i momentalnie przybrały jaskrawy, czerwony kolor.
- Niech żyje niezdarność. - rzucił Mulat. Sekundę później nie było go w pomieszczeniu.
- Co tym razem? - zapytał Liam, stając w progu.
- Zaciąłem się!
- Daj. - nakazał brunet i podszedł do Niall'a. - Zayn apteczka! - rzucił przez ramię. Po chwili plastry leżały przed nim. - Dzięki! - zawołał i zabrał się za opatrywanie rany blondyna. Po chwili wszystko było gotowe.
- No. - twarz Niall'a rozświetlił uśmiech. - To teraz mogę spokojnie zje...
- Udać się do autobusu. - przerwał Liam.  - Chodź, bo przez ciebie się ZNOWU spóźnimy. - chłopak zaakcentował słowo "Znowu" po czym uśmiechnął się i wyszedł.
- Ja chcę zjeść! - oburzył się blondyn. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
- Przeżyjesz. - westchnął Zayn, który znów pojawił się znikąd.
- Możesz nie używać swoich wampirzych umiejętności, gdy jesteś  w domu? - poprosił Niall. - To irytujące.
- To kiedy mam..
- Autobus! - warknął zza ściany Louis.
- No racja.. - kiwnął głową Zayn i bez zbędnych ceregieli chwycił Niall'a za nogę. Przeciągnął go tak, aż do korytarza, w którym blondyn zdecydował, że przeżyje bez śniadania i jest gotów iść samemu.


- Przepraszamy za spóźnienie! - zawołała piątka przyjaciół. Przez gapiostwo Niall'a uciekł im autobus, więc musieli iść do szkoły pieszo. Nauczycielka, siedząca przy biurku podniosła wzrok znad papierów i zlustrowała spóźnialskich wzrokiem. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czarne okulary zsunięte na czubek nosa wraz z ciasno upiętymi włosami dodawały kobiecie lat, których z pewnością przeżyła już bardzo dużo. Małe czarne oczka przewiercały chłopców na wylot. Pod ich wpływem każdego, ucznia i nauczyciela, przechodził zimny dreszcz. Każdego, z jednym wyjątkiem. Zayn'a Mrs. Rough śmieszyła. Często w jej obecności miał niekontrolowane napady śmiechu, lecz nie teraz. W tej chwili jego wyostrzony, wampirzy umysł zaprzątał ktoś inny. Dziewczyna, siedząca w ostatniej ławce. W najdalszym zakamarku klasy. Miała na sobie bluzę z kapturem i czarne rurki. Ciemnobrązowe włosy, wychodzące spod kaptura lekko się kręciły. Zayn uporczywie chłonął jej zapach. Był inny. Pozbawiony życia. Krwi. Chciał spojrzeć w oczy dziewczyny, lecz ta wpatrywała się w swoje ręce.
- Malik, Tomlinson, Styles, Horan i Payne... - w sali rozbrzmiał chłodny głos nauczycielki. - Mogłam się spodziewać. Pały na miły początek dnia. Siadać. - udali się do swoich ławek. Zayn przez całą lekcję obserwował nieznajomą. Jednak ich oczy ani razu się nie spotkały. Tuż po dzwonku, oznaczającym koniec tej tortur, dziewczyna chwyciła swoją torbę i wybiegła z klasy.
- Zayn, co z tobą? - zagadał Niall w drodze na następną lekcje.
- Widzieliście tą dziewczynę w ostatniej ławce? - zapytał.
- Wyglądała upiornie. - zaśmiał się Harry. - Zupełnie jak ty, gdy jesteś spragniony.
- Nie w tym rzecz. - Mulat puścił uwagę przyjaciela mimo uszu. - Myślę, że ma powód, by tak się ubierać.
- Co masz na myśli? - wtrącił Liam.
- Że nie wyczułem w niej życia. Ani krztu krwi. Pustka.
- Jest wampirem? - zapytał podekscytowany Louis.
- Na dziewięćdziesiąt procent., ale musze spojrzeć w jej oczy. Wtedy będę miał pewność. Póki co, skutecznie mi to uniemożliwia.
- Myślisz, że ona wie kim jesteś? - zaniepokoił się Liam.
- To możliwe. Pewnie dlatego tak uporczywie unika kontaktu wzrokowego.
- Myślisz, że ona będzie chciała cię... - Harry przejechał dłonią po szyi, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Nie. - roześmiał się Mulat.- Nawet jeśli odetnie mi głowę, dużo jej to nie da. Poza tym, to nie średniowiecze. Wampiry nie walczą już ani o terytorium, ani o pożywienie.
- Dlaczego?
- Bo jest nas za mało... - szepnął Zayn i wszedł do klasy. Znów chciał spróbować złapać z dziewczyną kontakt wzrokowy, lecz stało się to, czego się obawiał. Tajemnicza osoba nie pojawiła się ani na tej lekcji, ani na następnych.
- To co teraz? - zapytał Louis, gdy byli już niedaleko domu.
- Czekamy. - Zayn wzruszył ramionami. - Nie mam stuprocentowej pewności, czy ta dziewczyna jest wampirem, czy poprostu tchórzliwym czarownikiem, który chowa się pod powłoką wampirzycy.
- A co ci mówi instynkt? - zagadnął Lian.
- Mówi mi, że z jej przybycia nic dobrego nie wyniknie. - zapewnił Mulat i zdecydowanym krokiem wszedł do domu.

1 komentarz:

  1. Pierwszy rozdział super. Ciekawe jakie będą więzi rodzinę :)

    OdpowiedzUsuń