czwartek, 5 listopada 2015

Epilog


15 lat później

- To jest niewiarygodne! - krzyczał uśmiechnięty Niall, biegnąc przez las z niewiarygodną prędkością.
- Kocham to! - wydarł się Harry, doganiając chłopaka.
- Wiem! - zawołał Zayn, przeganiając ich obu.
- Ej! - Liam i Louis dotarli do przyjaciół. - To nie fair!
- Wszystko jest już fair! - Zayn zwolnił i zrównał się z przyjaciółmi. - Wszyscy jesteśmy tacy sami.
Prawda jest taka, że Zayn 15 lat po wydarzeniach z Victorią Whitlock zmienił swoich przyjaciół w wampiry. A o samej wampirzycy nikt nigdy nie wspomniał, ani nie słyszał. Niall natomiast nie zdołał się zakochać już nigdy. Tak samo jak Zayn. Piątka wampirów-przyjaciół. Zakochał się Louis, Liam i oczywiście Harry.

Jesteście ciekawi co u naszej drogiej zielonookiej?

Po wydarzeniach sprzed 15 lat pojechała do Australii. I to tam została do dziś. Znalazła przyjaciółkę. Również wampira. Obie trzymają się z dala od innych wampirów. Victoria nie raz płakała, bo tęskniła za Niall'em. Mimo to nigdy nie wróciła do chłopaka. Żyła w przekonaniu, że on jest teraz szczęśliwy.
Niall natomiast od 15 lat nieprzerwanie czuł w sercu dziwną pustkę, ale nauczył się z nią żyć.

Ci dwoje nigdy więcej się nie spotkali. Niall, który nie miał szczęścia w miłości, przemierzał świat nie wiedząc, że jego prawdziwa miłość już przeminęła. Dalej miał nadzieję, że spotka kogoś, kogo pokocha całym sercem... Na próżno. Ta jedyna, która była mu przeznaczona odeszła z jego życia na zawsze....


I tym oto epilogiem kończę Different. Przewidywałam, że będzie to krótka historia, ale nie aż tak. Kto by pomyślał... Chcę bardzo, bardzo podziękować każdej osobie, która zostawiła tu komentarz. A więc: Tempest Lady, Esme Anne Cullen, Dorcas Meadowes-Black, Ala W., Dziękuję za wasze komentarze :*

X

Victoria miała całą noc na przemyślenia. I przemyślała sobie wszystko. Zayn miał rację. Co to za związek ? Wampir i człowiek. Niedorzeczność. To sprzeczne z naturą i wszelkimi innymi prawami natury. Dziewczyna wzięła się w garść i poszła do Zayn'a.
- Dziś wracacie do domu. - powiedziała, siadając obok niego.
- Wracamy? - wampir uniósł brew.
- Nie. Wy wracacie Zayn. Wszystko sobie przemyślałam. Nie mogę być z Niall'em. Kocham go, ale nie mogę. Jestem dla niego niebezpieczeństwem. Dlatego, gdy tylko sie obudzi pomożesz mi go zahipnotyzować. Zapomni o mnie i oboje wrócicie do domu. - zamilkła. Oboje przez dłuższą chwile nic nie mówili.
- Jesteś tego pewna?
- Jestem, Zayn. Tak trzeba. Niall już wstał. Za chwile zejdzie na dół. Mogę liczyć na twoją pomoc? - dziewczyna skierowała zielone tęczówki na Mulata. Ten spuścił wzrok.
- Możesz... - szepnął.
- Dziękuje. Miło było cie poznać Zayn. Pozdrów ode mnie chłopaków. Nigdy was nie zapomnę. - dziewczyna przytuliła się do chłopaka. Po chwili oderwali sie od siebie.
- Hej. - do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak uroczy blondyn.
- Miejmy to za sobą. - westchnął Zayn. Szybko stanął przed Niall'em. Vicky obok niego.
- Co wy robicie? - przestraszył się Irlandczyk.
- Przepraszam Niall. - szepnęła dziewczyna, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Ty płaczesz? - zdziwił się chłopak i wierzchem dłoni otarł kropelkę.
- Na to wygląda. Jeszcze raz tak cię przepraszam. - powiedziała i musnęła wargi blondyna swoimi. Trwało to ułamek sekundy.
- Co wy... - zaczął znów lekko oszołomiony Niall. Lecz po chwili zrozumiał, bo nie mógł oderwać oczu od spojrzenia Zayn'a. Z każdą chwilą tracił świadomość. - Przecież mnie kochasz! - krzyknął do Vicky. Kochasz mnie... - brunetka jeszcze bardziej się popłakała, a Niall już kompletnie nie wiedział co się dzieje.
- Posłuchaj mnie. - zaczął mocnym tonem Zayn. - Victoria Whitlock... - przełknął ślinę. - Nie istnieje. Nie ma kogoś takiego. Przyjechaliśmy tu na wakacje. Nigdy nie było w twoim życiu Vicky. Ona NIE ISTNIEJE. Rozumiesz mnie?!
- Tak. - blondyn beznamiętnie pokiwał głową, po czym zamrugał kilka razy. Zayn przerwał trans i złapał chwiejącego sie Niall'a. Chłopak po prostu zasnął.
- Obudzi sie za 2 godziny. - powiedział Zayn, kładąc chłopaka na kanapie. - Wtedy juz będziemy w samolocie do Londynu. - zapewnił, podchodząc do brunetki. Przytulił ją jeszcze raz. - My też nigdy cię nie zapomnimy. Jesteś jedyną wampirzycą, która umie płakać.... - uśmiechnął się pod nosem.
- Ty straciłeś swoją ukochaną, a ja Niall'a. Ty już nigdy nie zakochasz sie ponownie z taką siłą i ja też nie. Mam tylko nadzieje, że on będzie kiedys szczęśliwy. - wskazała na blondyna. - Jedźcie już. - po raz ostatni przytuliła Zayn'a, a Niall'a ucałowała w czoło. Po chwili opuściła pomieszczenie. Odeszła z życia piątki przyjaciół.
***
Niall i Zayn od godziny byli w drodze do domu. Mulat wczesniej zadzwonił do przyjaciół i opowiedział im o wszystkim. Było dla nich jasne jedno: Nigdy nie było żadnej Victorii Whitlock. Dla dobra Niall'a. Zamyślony wampir nieco ocucił się, gdy jego przyjaciel na fotelu obok przeciągnął się.
- Gdzie jestesmy? - zamruczał blondyn, uchylając powieki.
- W drodze do domu. - odpowiedział mu przyjaciel.
- To dobrze. Głodny jestem

poniedziałek, 26 października 2015

IX

- A ja myślę... - zaczął Niall.
- Ty myślisz? - wampir udawał zaskoczonego. Niall zignorował uwagę.
- Że powinniśmy byli wykupić najtańszy lot. - dokończył zadowolony.
- To daj kasę. - wzruszył ramionami Zayn.
- Biorąc pod uwagę twoje kilkusetletnie życie, ty masz jej najwięcej i ty powinieneś płacić.
- Przestaniecie w końcu?! - zirytowała się Vicky.
- Coś ty taka nerwowa? - wampir uniósł brew.
- Bo jesteśmy na miejscu! - wskazała nowoczesną willę, znajdującą się kilka metrów przed nimi. Zayn wciągnął powietrze.
- Co tak śmierdzi?! - oburzył się.
- Żyją ze zmiennokształtnym. - mruknęła dziewczyna.
- Tak na codzień? - zdziwił się.
- Tak. - odpowiedział mu kto inny. Z domu wyszedł wampir o złotych oczach. Miał miedziane włosy i bardzo gęste brwi. - Jesteś. - skierował się do Victorii. - To zakąska? - wskazał Niall'a.
- Gdzie? - zaniepokoił się blondyn.
- Czy prezent dla nowego członka rodziny? - kontynuował wampir.
- Edward...- zaczęła dziewczyna. - Chcę rozmawiać z Bellą.
- Chodźcie do środka.
***
- Obiecałaś, że będziesz go chronić! - krzyczała Victoria.
- Robiłam wszystko co mogłam! - broniła się Bella. - Myślisz, że tylko ty go kochałaś?! - siostry od kilku minut stały i obwiniały sie nawzajem o śmierć ojca. - Odeszłaś!
- By go chronić!
- Na wiele to się nie zdało... - burknęła Isabella. Vicky zacisnęła ręce w pięści. W mgnieniu oka znalazła się bliżej Belli. Chciała ją uderzyć, ale Edward w porę zareagował. Odepchnął Victorię wprost na komodę. Szklane wazony rozbiły się, a niektóre odłamki wbiły się w skórę dziewczyny. Nienawistnie spojrzała na miedzianowłosego.
- Uważaj, co robisz... - powiedział.
- Ty jakoś nie uważasz! - warknęła dziewczyna, pokazując mu dłoń, którą na wylot dziurawił odłamek szkła.
- Dajcie spokój... - rzuciła Bella i opuściła pokój.
- Ty też powinieneś uważać. - poradził rudemu Niall i podszedł do Vicky. - Pokaż dłoń. - poprosił.
- Nie trzeba Niall. - westchnęła dziewczyna.
- Szpital? - podsunął chłopak, klękając i oglądając lodowatą rękę.
- A jak wyjaśnisz to, że nie leci krew? - Zayn przykucnął obok chłopaka. - Trzymaj dłoń, ja wyciągnę szkło, a ty... - spojrzał w oczy dziewczyny. - Zamknij te piękne oczy... - wampirzyca wpierw trochę zdziwiona, zacisnęła wargi, ale nie zamknęła zielonych tęczówek. Piękne oczy? zastanowił się w myślach Niall. Co to do cholery ma być? Co ten facet wyrabia? Zakochał się w niej? W mojej dziewczynie? Znaczy ona nią jest, ale jeszcze o tym nie wie...
- Niall skoncentruj się. - poprosił Zayn. - Na trzy. Raz... Trzy! - krzyknął, po czym energicznie wyjął największy odłamek. Vicky syknęła z bólu.
- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko dziewczyna. - Z resztą sobie poraAAAA.. Niall? - Vicky skierowała zielone oczy na niebieskie iskierki blondyna. W dłoni trzymał jeden z mniejszych kawałków szkła.
- Chciałem pomóc. - Horan niewinnie wzruszył ramionami.
- Wiem... - pokiwała głową. - Ale mnie to już chyba nic nie pomoże. - uśmiechnęła się smutno i brutalnie wyciągnęła kolejny odłamek.
- Nie mów tak. - powiedział cicho Zayn. - Śmierć, choć często wydaje się końcem, tak naprawdę jest początkiem czegoś nowego, nieznanego.
- Za poezję się wziąłeś? - zakpił Niall, przejeżdżając opuszkami palców po smukłym ramieniu wampirzycy. Lekko wysunął szklaną drobinkę.
- Chyba. - wampir uśmiechnął się smutno.
- Ciekawe. - mruknęła Vicky, po czym obdarowała wampira jednym z najpiękniejszych uśmiechów.
***
Ta noc była inna niż wszystkie. Księżyc świecił słabym blaskiem, nie widać było żadnej gwiazdy. W oddali słychać było wycie wilków. Willa na skraju lasu zdawała się spać, jak wszystkie inne domostwa w promieniu kilku tysięcy kilometrów. Lecz to tylko pozory. W rzeczywistości cały dom tętnił życiem. Doktor w swoim gabinecie wypełniał dokumenty, Bella i Edward usypiali córkę, każdy miał jakieś zajęcie. Tylko Niall spał. Zayn uparcie stał na balkonie i usiłował znaleźć choć jedną gwiazdę. Na próżno.
- Coś ciekawego? - usłyszał głos wampirzycy.
- Chmury? - bąknął chłopak.
- Poetyckie. - przytaknęła dziewczyna. - Jak to było z tobą? - zapytała po chwili.
- Nie rozumiem. - rzucił obojętnie wampir.
- Rozumiesz. - Vicky lustrowała wzrokiem las. - Kochałeś kiedyś?
- Czemu cie wzięło na takie tematy?
- Uwielbiam mieszać się w cudze związki. - wzruszyła ramionami. 
- Miranda de Cosgrove. Średniowieczna francuska arystokratka. Moja narzeczona. Była. Długo walczyłem o to, by jej ojciec pozwolił jej mnie poślubić.  Gdy w końcu sie udało, w dzień ślubu, właściwie w noc poprzedzającą dzień ślubu, zmieniono mnie w wampira. Gdy nie pojawiłem sie w katedrze, ludzie zaczęli insynuować o celowym rozkochaniu i różnych takich... Po przebudzeniu po trzech dniach, gdy nie wiedziałem co się ze mną działo, pobiegłem wprost do domu Mirandy. Jej ojciec przebił mi serce szablą, tak był wściekły. Ostatnie, co zdążyłem zobaczyć to zapłakana twarz Mirandy. Podniosłem się, ale ona juz tego nie widziała, jej ojciec wyzwał mnie od nieczystych zjaw itp. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że moja skóra świeci. Wróciłem do siebie, a stało się to zaskakująco szybko. Tego samego dnia, wieczorem, do moich drzwi zapukali żołnierze i egzorcyści. Uciekłem do Londynu. Stopniowo rozumiałem co się działo. Dowiedziałem się z francuskiej gazety, że w wieku 26 lat Miranda de Cosgrove popełniła samobójstwo. Przebiła swoje serce tą samą szablą, którą przebito moje. Często próbowałem popełniać samobójstwa. W końcu dotarło do mnie, że to niemożliwe. Zacząłem akceptować siebie. Wiesz, kto był jedną z moich ofiar? - uśmiechnął się lekko. - Ojciec Mirandy. Jestem z tego cholernie dumny. Straciłem ją, przez jego napady szału. A wampir zakochuje sie raz na całą egzystencje. Moja miłość już przeminęła, a ja nie zdołam zakochać się powtórnie i to z taką siłą. Ja jestem wampirem, ona była człowiekiem. Jak widzisz ten związek nie przetrwał. Dlatego ty nie możesz być z Niall'em. Bo on jest człowiekiem, a ty nie...

środa, 14 października 2015

VIII

- J... Jak to nie żyje? - Niall drżącymi rękami wziął telefon i przeczytał wiadomość. "Tata nie żyje. Volturi go zabili. Pogrzeb będzie za 4 dni. Chcesz to przyjedź. Tylko prędzej się najedz. Bella" - Co zamierzasz? - podniósł oczy na dziewczynę, ale jej już przed nim nie było. Usłyszał huk na górze. Rzucił telefon i pobiegł w miejsce hałasu. Na podłodze leżał telewizor, a raczej jego resztki. - Co ty robisz?! - zawołał blondyn.
- Odsuń się od niej! - Niall usłyszał Zayna. Mimo wszystko cieszył się, że wampir bezczelnie go śledził. Tylko on był w stanie powstrzymać dziewczynę. Blondyn cofnął się o dwa kroki. W tym czasie Zayn podszedł do dziewczyny i przytrzymał ją stanowczo za ramiona.
- Puść mnie kretynie! - Vicky próbowała się wyrwać, ale niczego jej to nie dawało. Zayn był o 437 lat starszy. - On nie żyje! A ja się nawet z nim nie pożegnałam! Nie jeździłam do niego tylko dlatego, bo się bałam, że sama mu coś zrobię! Mieli go chronić! Uważać! Pozwolili mu na śmierć... - dziewczyna wtuliła się w Mulata. Wampir z początku lekko zdziwiony, ale oplótł ją ramionami. Natomiast Niall poczuł w sercu ukłucie zazdrości. Podszedł do tej dwójki.
- Możemy do nich pojechać... - położył dłoń na ramieniu brunetki. Ta powoli odwróciła się do niego.
- Masz racje. - uśmiechnęła się lekko. - Pojadę i spojrzę im w oczy, by potem się zemścić. - dziewczyna zniknęła w drugim pokoju.
- Czyś ty oszalał? - warknął na niego Zayn. - Ona chce się zemścić na Volturich! Zginie robiąc to!
- Nie martw się. Wybije jej to z głowy, a pomoże mi rodzina wampirów na miejscu. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jak chcesz! - Mulat wzruszył ramionami. - Czekaj, co? Nigdzie nie jedziesz.
- A właśnie że...
- Zayn ma racje. - Vicky stanęła w drzwiach z walizką w ręku, przebrana i uczesana.
- Od kiedy wy tacy zgodni?! - blondyn spoglądał to na jednego, to na drugiego.
- Tak wyszło. - wzruszył ramionami Zayn.
- Powiedzcie nauczycielom, że mam wirusa czy coś. Wracam za 5 dni. - rzuciła przez ramię i ruszyła na dół.
- Jeśli nie pozwolisz mi jechać już nigdy się do ciebie nie odezwę pijawko! - blondyn wycelował palec wskazujący w serce Zayna.
- Ale...
- Nigdy!
- Vicky czekaj! - Zayn chwycił blondyna na ręce i po chwili oboje byli na dole.
- Jedziemy z tobą.
- Nie. - wyszczerzyła się dziewczyna, ubierając buty.
- Nie pytamy się o zgodę, tylko cię informujemy.
- Nie zgadzam się. - powiedziała stanowczo.
- Na którą samolot? - uśmiechnął się Niall.
- Samolot? - zakpiła dziewczyna. - Na nóżkach Nialler, na nóżkach.
- Mam tego śledzia nieść na plecach przez tyle kilometrów i ocean?! - Zayn wskazał Niall'a.
- Możesz wziąć sanki. - mrugnęła brunetka i znalazła się przed wyjściem. Zayn rzucił gniewne spojrzenie w stronę Horana i wyszedł za dziewczyną. We trójkę ruszyli przez miasto.
- Kiedy weźmiesz mnie na ręce? - zapytał Niall po 13 kilometrach marszu.
- Jak będzie ciemno, śledziu.
- Jeszcze niecała godzina. - powiedziała Victoria.
- Daj tą walizkę. - Niall wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Ledwie sam idziesz, chcesz jeszcze nieść walizkę? - dziewczyna uniosła brew.
- Skąd ten pomysł? - uśmiechnął się blondyn i zabrał walizkę. Postawił ją przed Zaynem.
- Walizka Malik. - mrugnął do chłopaka.
- Chyba sobie kpisz. - Mulat ominął walizkę i szedł dalej.
- Ja jej nieść nie mogę bo zaraz padnę. Wyręcz damę. W końcu rycerzem byłeś. - Mulat pokręcił z niedowierzaniem głową i wrócił się po walizkę.
- Kiedyś mi za to zapłacisz. - syknął do blondyna. Po chwili usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. - Na przykład zmierzysz się z Liamem. - wampir bez słowa wyjął telefon i podał go Niallowi. Ten przełknął ślinę i odebrał.
- Gdzie wy do cholery jesteście?!
- Na przedmieściach Londynu. - pisnął Niall.
- Nialler?! - warknął brunet.
- Tak.
- Co tam robicie?
- Wyjeżdżamy do Forks. Chcemy pomóc Vicky. Nie martwcie się wracamy za 5 dni. Musze kończyć. Cześć. - powiedział szybko i rozłączył się.
- Pomóc Vicky... - prychnęła dziewczyna. - Nie ma to jak zwalić wszystko na kobietę. Gentelmen XXI wieku proszę państwa...

sobota, 3 października 2015

VII

- Niall! Mam dla ciebie niespodziankę! - szczęśliwy Liam wparował do pokoju blondyna, który aktualnie grał na gitarze.
- Co znowu? - westchnął i przestał grać. Brunet podszedł do przyjaciela z rękami splecionym za plecami. Niall uniósł brew.
- To tak się wita przyjaciela?
- Liam!
- Kto ma bilety do Irlandii na calutki weekend?! - zawołał szczęśliwy Liam i pomachał przyjacielowi papierkami przed nosem. Niall uśmiechnął się i odłożył gitarę na łóżko, po czym wstał.
- Nie ja. - przyznał. Wziął bilety od bruneta. - I nie ty.
- Ale ty już masz. - wyszczerzył się Payne.
- Nie. - Niall pokręcił głową i podarł bilety.
- Powaliło cię?! - wrzasnął Liam.
- Chcecie, żebym zapomniał o Vicky, prawda?! - warknął.
- Ja... - zaczął brunet.
- Prawda Zayn?! - zawołał Niall.
- Ja nic nie wiem! - odkrzyknął wampir.
- A dajcie wy mi wszyscy święty spokój!! - zażądał i wypchnął przyjaciela z pokoju, zatrzaskując za nim drzwi.

***

- Z nimi trzeba coś zrobić... - zaczął cicho Liam.
- Tylko co? - wtrącił Louis. - Są gorsi niż dzieci.
- Trzeba się pozbyć tej całej Victorii. - podrzucił Zayn.
- Czyś ty oszalał?! - warknął Liam. - Niall jest w niej zakochany po uszy!
- Ale ona w nim nie! - słkamał wampir.
- To rozkochajmy ją w nim.
- To nie jest dobry pomysł... - rzucił z powątpiewaniem Harry.
- Niby czemu?
- Bo ona może mu zrobić krzywdę. - powiedział Zayn. - Kiedy spaliście wybrałem się do niej. Przez okno widziałem jak roztłukła lustro i krzyczała sama na siebie. Nie zna swojej siły, nie wie do czego jest zdolna. Jeśli zostawimy ją samą z Niall'em... Źle się to skończy.
- Przekonałeś mnie. - powiedział po chwili milczenia Payne. - Trzeba ich od siebie odsunąć. Tylko jak?
- Jest jeden sposób. Skuteczny. - wzruszył ramionami Zayn.
- Ty się chyba z głupim przez ścianę widziałeś! - warknął znów Liam. - Bez zabijania!
- No to ty coś wymyśl. - Mulat rozsiadł się na kanapie i włączył telewizor.
-  Wiem! - Harry wstał i wyłączył telewizor. Rozejrzał się po trójce przyjaciół. - Co?
- Ty masz pomysł... - szepnął Louis.
- Posłuchajmy czy mądry. - rzucił z powątpiewaniem Liam.
- Zrazimy ich do siebie...
- To... - zaczął brunet.
- Najbardziej... - wtrącił Lou.
- Niemądra... - wywrócił oczami Loczek.
- Nie! - Liam uśmiechnął się. - Harry jesteś genialny!
- Jestem? - Loczek uniósł brew i chwilę się zastanowił. - Jestem! - wykrzyknął uradowany.
- Harry Styles. Gamoń i zrzęda. - dokończył Niall, schodzący po schodach. - Koło różańcowe beze mnie? Nie wstyd wam? - zapytał, kierując sie do kuchni.
- My... właśnie... - Harry podrapał się po głowie. Tymczasem Niall zniknął w kuchni.
- Nie odzywaj się! - zagroził mu szeptem Louis.
- Nie jestem głupi!
- Jesteś idiotą. - przerwał im Liam.
- Dzięki. Z resztą mam to gdzieś. - Niall wrócił do pokoju z jabłkiem w ręku. - Wychodzę.
- Gdzie? - zapytał Payne.
- Na koło różańcowe idiotów. Cześć. - wyszedł trzaskając drzwiami.

Niall już ponad godzinę wędrował po miasteczku. Dziwnym trafem nogi zaprowadziły go wprost pod dom Vicky. Nie, nie możesz Niall. Ona kogoś ma. Jesteś tylko kumplem... - powtarzał sobie w duchu. Jednak bardzo chciał, by nie było to prawdą. Dzwonić, czy nie dzwonić? Położył rękę na dzwonku.  A jeśli ona nie ma ochoty mnie widzieć? Co jeśli... Horan! Stop! Jesteś facetem? No jesteś! Przyjacielem? Tylko przyjacielem. Niall zdecydowanie nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Cicho wszedł do środka. Przed nim rozciągał się salon. Było tam bardzo ciemno. Okna były zasłonięte, na ziemi walało się pełno rzeczy. Niall dostrzegł nawet łańcuch.
- Myślałam, że już nigdy nie wejdziesz. - usłyszał dobrze znajomy głos. Dostrzegł w kącie pokoju zarys małej osóbki.
- Cześć. - powiedział cicho.
- Zawsze masz takie wahania nastrojów? - zapytała.
- Czasami. - wzruszył ramionami.
- Co cię tu sprowadza? - po chwili dziewczyna znalazła się tuż obok Horana. Chłopak lekko się przestraszył.
- Chciałem sprawdzić, co u ciebie? - uśmiechnął się lekko. Dziewczyna zaczęła chodzić wkoło przyjaciela.
- Boisz się? - szepnęła.
- T... Trochę. - powiedział cicho.
- To dobrze. - pokiwała głową. - Tylko głupcy się nie boją.
- Czyli nie jestem głupi?
- Nigdy tak nie twierdziłam. - przyznała. Przerwał im dźwięk telefonu. Niall mrugnął i zobaczył w dłoni Victorii komórkę. Wpatrywała się w ekran. Po chwili wypuściła urządzenie z rąk.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się blondyn.
- M... Mój ojciec...
- Co z nim?
- Nie żyje...



sobota, 19 września 2015

VI

Zayn już przed drzwiami kotłowni poczuł zapach krwi. Bał się tego, że za drzwiami zobaczy martwą osobę, z którą rozmawiał przed kilkoma minutami. Victoria otworzyła przed nim drzwi.
- Ty przodem. - powiedział podejrzliwie. Dziewczyna westchnęła i ruszyła pierwsza. Wampir ruszył za nią. Z każdym krokiem coraz to bardziej czuł woń krwi. W duchu cieszył się, że umie panować nad swoim instynktem. Lecz dziwił sie Vicky. Taki młody wampir, do tego taki opanowany przy takiej ilości krwi zmieszanej z powietrzem i tak mocnym zapachu. Doszli do najciemniejszego zakątka kotłowni. Na podłodze porozrzucane były szklane fiolki, była tam także wielka kałuża krwi. Zayn uniósł brew i pytająco spojrzał na Victorie.
- Chcesz wyjaśnień? - zapytała nie patrząc na niego.
- Przydałoby się. - pokiwał głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Usiądź. - wskazała dłonią stare, drewniane krzesło.
- Postoję.
- To stój. Ja usiądę. - obojętnie wzruszyła ramionami.
- To usiądę. - Mulat przysunął bliżej krzesło i rozsiadł się wygodnie.
- Wiesz, że jestem młodym wampirem. - zaczęła. Jej oczy aktualnie miały barwę żywej zieleni. - I nie potrafię się aż tak kontrolować przy ludziach. Wystarczy lekkie draśnięcie, a wbrew samej sobie zabijam w mgnieniu oka. Ofiara nawet nie zdąży krzyknąć. Chce prowadzić normalne życie, u boku ludzi. Dlatego musiałam znaleźć sposób, by ich aż tak nie krzywdzić. Podczas polowań namierzałam małe grupki bezdomnych. Jednym pożywiałam sie na miejscu. Krew innych magazynowałam w takich właśnie fiolkach. - wskazała na szklane resztki na podłodze.
- I to po to przychodziłaś do kotłowni. - dokończył za nią chłopak. - Wypijałaś tą krew, by nie dać ponieść się instynktowi.
- Dokładnie. - pokiwała głową.
- I nie można było tak od razu? - zapytał, wstając. Dziewczyna była co najmniej zszokowana.
- C...co?
- Powiemy o wszystkim chłopakom i sprawa załatwiona.
- Nie. - Victoria wstała. - Właśnie nic nie jest załatwione. Leila właśnie znalazła fiolki z krwią, rozumiesz?
- No tak. - wampir podrapał się po głowie. - O tym nie pomyślałem.
- To pomyśl. - warknęła i zaczęła.chodzić w tą i z powrotem.
- Posprzątajmy i po sprawie. - uśmiechnął się.
- A co z Leilą? - zapytała, zatrzymując się.
- Jej sprzątnąć absolutnie nie można.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło! Zabić osobę z własnego otoczenia?!
- Chodziło mi bardziej o to, że daje mi ściągać na fizyce, ale okej...
- Idiota. - szepnęła dziewczyna i wywróciła oczami. - Myśl Malik!
- Spokojnie Whitlock... - uśmiechnął się uroczo. - Bo ci żyłka wyskoczy. -mrugnął i z powrotem usiadł na krześle.
-Trzymajcie mnie,bo nie wytrzymam z tym szmaciarzem... - szeptała sama do siebie. 
- Pf..- prychnął chłopak.
- Potrafisz hipnotyzować? - wypaliła nagle dziewczyna. Wampir spojrzał na nią pytająco. - Przeciez niektóre wampiry posiadają dary. A słyszałam, że hipnoza to coś, co każdy z nas może w sobie obudzić.
- Kiedyś próbowałem zahipnotyzować trzy wiewiórki. Zwinęły  wszystkie orzechy Niall'a i zwiały do lasu. Teraz są znane jako Alvin, Szymon i Teodor. Światowej sławy zespół. Ot, moja historia z hipnozą. - wzruszył ramionami.
- Musimy spróbować.
***
- To było ge-nial-ne! - zawołał Niall, gdy w szóstkę wychodzili ze szkoły.
- Ciszej Niall! - skarcił go Liam.
- Ale to było ekstra! - blondyn nadal nie mógł przeżyć wydarzeń z Leilą. Dziewczyna teraz chodziła po szkole i mówiła wszystkim, że ubrudziła się farbą.
- Racja. - uśmiechnął się Zayn. - Takie to banalne, a tyle męczyliśmy się żeby to wymyślić.
- Ja to wymyśliłam, kołku. - rzuciła Victoria. Od kilku godzin była jak tykająca bomba. Wszystko ją irytowało i denerwowało.
- Możesz trochę wyluzować? - zapytał Mulat.
- Nie! - warknęła. - Omal nie zabiłam Leili, a ty mi mówisz, że mam wyluzować. Ogarnij się chłopie!
- Przeciez nic się nie stało!
- Ale mogło! Do tego znów przeze mnie. Cześć. - skierowała się w stronę swojego domu.
- Autobusem będzie szybciej! - zawołał Niall, chcąc jakoś zatrzymać dziewczynę.
- Nie sądzę! - odkrzyknęła i po chwili zniknęła.
- Myślicie, że serio jest ktoś inny? - poruszył temat Irlandczyk. Nikt nie odpowiedział. W ciszy wrócili do domu. Gdy tylko wszyscy zasnęli Zayn wymknął się oknem i pobiegł do domu Victorii. Znalazł okno jej sypialni. Zobaczył rozbite lustro i klęczącą przed nim Vicky. Była tak przejęta, że nie zauważyła Mulata, stojącego niedaleko.
- Kocham cię! - krzyczała. - Kocham cię Niall! Słyszysz mnie Horan?! Do ciebie mówię! Ale wiem, że nie mam prawa kochać. - dodała ciszej. - Bo miłość to morderca. Ja też jestem mordercą. - Zayn szybko stamtąd uciekł. W drodze powrotnej rozważał słowa dziewczyny. Co to znaczy, że ona jest mordercą? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Wiedział tylko tyle, że musi uważać na Vicky i chronić przed nią Niall'a.

czwartek, 3 września 2015

V

Kolejny miesiąc minął przyjaciołom spokojnie. Vicky już aż tak się przed nimi nie broniła. Niall z dnia na dzień coraz to bardziej fascynował się wampirzycą. Imponowała mu pod każdym względem. Tym samym Niall nie był jej obojętny. Umówili sie na wieczorny spacer. Była trzecia w nocy, a oni nadal w najlepsze chodzili po mieście.
- Pochodzisz z Phoenix, tak? - zapytał blondyn.
- Dokładniej to z Forks.
- Masz rodzeństwo? Rodzinę? - nieśmiało poruszył ten drażliwy dla dziewczyny temat. Obawiał się, że Victoria znów sie zdenerwuje, ale mimo to chciał spróbować.
- Moi rodzice rozwiedli sie gdy byłam mała. Tata został w Forks, a mama wzięła mnie i moją siostrę bliźniaczkę do Phoenix. Po jakimś czasie zamieszkałyśmy znów z tatą. I ja i Bella. Bells poznała tam Edwarda Cullena. Wampira. Zakochali się, pobrali, Bella zaszła w ciążę. Dziecko w niej było pół wampirem więc ciąża była dla niej śmiertelna. W trakcie porodu Edward zamienił ją w wampira. Wiem, że o tym marzyła. Teraz żyją sobie razem, kochają się, a ja błąkam się po świecie i nie mogę znaleźć swojego miejsca. - wzruszyła ramionami.
- A ty... Jak stałaś się wampirem?
- Miałam wypadek samochodowy. Przybrany ojciec Edwarda, Carlisle, nie widział dla mnie szans, więc przemienił mnie. Gdy inni przyjechali na miejsce wyglądałam jak martwa. Leżałam w kostnicy, gdy się obudziłam. Była przy mnie siostra. Wyjaśniła co i jak. Zostałm u Cullenów niespełna tydzień. Potem wyjechałam. Ludzie dalej myślą, że nie żyje, a moje ciało wykradli złodzieje. - Niall widział, że wzrok Victorii coraz to bardziej przygasa.
- Wszystko w porządku? - złapał ją delikatnie za rękę.
- Jasne. - dziewczyna pokiwała głową. - Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi ojca. Jest już stary. Bardzo go kocham, a on cierpi, myśląc że nie żyje. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym nie żyć, Niall. Nienawidzę Carlisle'a za to, co mi zrobił. Za to, na co skazał moją duszę. Na wieczną tułaczkę. Wiem, że nie powinnam tak mówić, przecież chciał dobrze...
- Tylko mi się tu nie rozklejaj, piękna. - poprosił blondyn.
- Nie mogę płakać. - uśmiechnęła się smutno. - Nie mogę Niall. Wampiry nie płaczą. Widzisz na co jestem skazana? Nie umiem nawet uronić jednej, malutkiej łzy. Jestem takim... Niczym. Połączeniem pozostałości ludzkiego dobra i krwiożerczej natury potwora. Ja sama jestem potworem.
- Nie mów tak. - Niall zatrzymał się i spojrzał dziewczynie w oczy. - Wielu ludzi oddałoby wszystko, żeby być kimś takim jak ty. Jesteś piękna, mądra, zabawna... - chłopak tonął w  zielonych tęczówkach wampirzycy. Powoli zbliżył swoje wargi do jej. Oplótł dziewczynę ramionami w talii. W ciągu sekundy podjął decyzję. Pocałował Vicky. Przynajmniej tak mu sie wydawało, ale gdy otworzył oczy, zobaczył że całuje jej policzek. A więc wampirzyca musiała szybko odwrócić głowę. Niall speszył się i cofnął dwa kroki.
- Niall przepraszam. - szepnęła, nie patrząc na niego. - Jest ktoś... Ktoś inny.
- Oh. - chłopak wbił wzrok w ziemię. - Wybacz. Zapomnijmy o tym, dobrze?
- Z miłą chęcią. - pokiwała głową. - Ale na mnie juz chyba pora. Niedługo zacznie świtać i pora do szkoły. Do zobaczenia Nialler. - uśmiechnęła się ostatni raz, po czym zniknęła. Niall przygnębiony podążył do domu. Nawet nie chciało mu się spać. Ciągle rozmyślał o słowach "Jest ktoś inny". Blondyn wiedział, że dziewczyna nie miała zielnego pojęcia, jak bardzo to go dotknęło. Jak zombie położył się na kanapie i wpatrywał tępo w sufit.
- Niall, nie idziesz spać? - zapytał Zayn, siadając niedaleko blondyna.
- Jest ktoś inny. - zacytował chłopak.
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz. - Niall obdarował go przelotnym spojrzeniem.
- Ah... Chodzi o Vicky?
- I widzisz? - prychnął Irlandczyk. - Wszystko rozumiesz. Nawet idiota zrozumie.
- Może to i lepiej? - nieśmiało zaczął wampir. - Znajdź sobie ludzką dziewczynę...
- Nie zaczynaj znów. - przerwał Niall. - To, że ty zostawiłeś swoją narzeczoną po przemianie, mimo tego co do niej czułeś, nie znaczy że ja odpuszczę sobie Vicky. Zakochałem się Zayn! - Zayn przez dłuższy czas nic nie mówił. Zacisnął mocniej zęby, a jego rysy twarzy stały sie bardziej wyraźne.
- Z Mirandą, to co innego. Z resztą, - prychnął, wstając. - Co ty wiesz o miłości?
- Ja?! - Niall podniósł się do pozycji siedzącej. - I to mówi wampir, istota zabijająca dla krwi ludzkiej, wyprana z uczuć.
- Ochłoń Nialler. - rzucił mulat i opuścił pomieszczenie.
- Dupek... - szepnął blondyn i z powrotem opadł na kanapę.
***
- Będziesz gwiazdą telewizji. - zapewnił Louis Harry'ego, gdy cała szóstka wchodziła do sali języka angielskiego.
- Co? - Harry był zdziwiony, słysząc to, gdyż kłócił się z Lou od dobrych 20 minut.
- Będziesz gwiazdą programu " Trudny żywot kaszalota w środowisku lądowym." - wyszczerzył się i pognał do ławki. Harry zabijał bruneta spojrzeniem, lecz w głowie układał już słodką zemstę. Pech chciał, że na tej lekcji każdy z uczniów musiał wyrecytować wcześniej zadany wiersz.
- Styles Harry - zawołała nauczycielka.
- Haroldzie! - Louis odwrócił sie w stronę chłopaka. Loczek zignorował to, wstał i odchrząknął.
- Mam także własny wiersz, który chciałbym zaprezentować.
- Proszę bardzo Styles. - kobieta była nieco zdziwiona nagłą zmianą sławnego na całą szkołę Harolda.
- Louis nasz kochany... - zaczął pięknie. - Szmatami wypchany...
- Spierdalaj mi z tej ławki! - warknął Louis, rzucając w Loczka długopisem.
- Ej! - zawołała kobieta. - Przestań!
- Nasz przestać deklu! - powtórzył Tomlinson.
- To ty masz przestać! - odezwał się  Hazz.
- Przestań pajacować Styles! - wołała kobieta. Louis usłyszał tylko pierwszą część tej wypowiedzi. - Ty też Tomlinson!
- Słyszysz pajacu?! - warczał Louis.
- Zamknij się małpo! - zawołał Harry.
- Zamknąć się! - rozkazał twardym głosem Zayn. Cała klasa ucichła. Nawet nauczycielka. - Ktoś krzyczał... - Nagle do sali wpadła zapłakana Leila. Stanęła przy tablicy, wyciągnęła ręce w stronę pani Mith. Z jej oczu strumieniami, lały sie łzy. Na tych małych, tłuściutkich łapkach była krew. Zayn z niepokojem patrzył na Vicky. Dziewczyna walczyła z samą sobą. Nie umknęło to też uwadze Nialla. Chciał pomóc jej jakoś, więc powoli wyciągnął dłoń.
- Nie dotykaj jej! - syknął mulat. Widział, że Victoria nie wytrzyma. Szybko wstała z krzesła. Zayn zareagował w porę. Chwycił ją mocno. Cała klasa była tak zaaferowaną widokiem Leili, że nikt nie zauważył tego, jak szybko Zayn znalazł sie obok Whitlock. - Wyprowadzę Vicky, bo zaraz zwymiotuje... - rzucił do nauczycielki i nie puszczając wampirzycy ruszył do drzwi. Gdy odeszli kilka metrów puścił Vicky. Ta oparła się o ścianę.
- Wiesz coś o tym? - zapytał podejrzliwie Zayn. Victoria skierowała na niego swoje żywo czerwone oczy. Beznamiętnie pokiwała głową.
- Chodź za mną