niedziela, 23 sierpnia 2015

IV

Niall był tak podekscytowany dzisiejszym dniem, że wstał punktualnie o 7:00. Po porannej toalecie w podskokach pobiegł do kuchni.
- Nobody can drag me down... Nobody, nobody... - podśpiewując wyjął jogurt i usiadł przy stole obok Zayn'a. Wampir już od pewnej chwili obserwował blondyna, ale ten zdawał sie niczego nie zauważać. Szybko zjadł jogurt i posprzątał po sobie.
- Ty Drag me.. Coś tam. - zagadnął Zayn. - Nie jesteś za bardzo podekscytowany?
- Nie. - uśmiechnął się Niall. - Jestem po prostu szczęśliwy. Też powinieneś czasem spróbować. - blondyn puścił do przyjaciela oczko i po chwili zniknął za drzwiami. Zayn pokręcił głową i wrócił do lektury.
Dziś o dziwo chłopcy znów zjawili sie na lekcji przed czasem. Powodem był Niall. Pierwszą lekcją była historia, więc chłopak cały w skowronkach udał się na swoje miejsce. Minutę po dzwonku w sali zjawiła sie wyczekiwana przez chłopaka osoba.
- Czy pani... - zaczęła nauczycielka.
- Whitlock. - Vicky stanęła przed biurkiem.
- Zamierza brać przykład z naszej cudownej piątki i notorycznie się spóźniać?
- To się już nie powtórzy. - zapewniła ze słodkim uśmieszkiem. - Ciesz się, że w ogóle tu jestem stara krowo. - szepnęła sama do siebie i udała sie do ostatniej ławki.
- Cześć. - Niall przywitał dziewczynę szerokim uśmiechem.
- Cześć. - wampirzyca zajęła swoje miejsce i wyciągnęła zeszyt.
- Jak się spało? - zapytał Niall. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie. " Niall idioto!" - karcił się w myślach.
- Ja nie śpię. - dziewczyna spojrzała na niego. - Stworzenie ciemności, pije krew, nadludzko szybkie, nie potrzebuje snu.. Pamiętasz?
- Wybacz. - blondyn pokiwał głową. - Głupie pytanie.
- Taa... - Vicky zaczęła coś bazgrać w zeszycie.
- Nosisz soczewki, prawda?
- Czasami. - przyznała, nie podnosząc wzroku.
- Czyli, że czasem wychodzisz do ludzi z czerwonymi oczami?!
- Ciszej! - skarciła go. - Moje oczy nie są czerwone. W sensie nie zawsze. Zmieniają kolor. Czasami są czerwone, a czasami zielone.
- Wiesz dlaczego? - zapytał.
- Nie. - pokręciła głową. - Chociaż... - na chwile wyjrzała znad zeszytu i utkwiła oczy w martwym punkcie przed sobą. - Tuż po przemianie wypiłam trochę wody z jeziora, które przeklęły driady. Może to dlatego. - wzruszyła ramionami.
- Driady?
- Takie zielone, leśne stworzonka. Właściwie bezwzględne potwory.
- Whitlock! - warknęła nauczycielka.
- Już, już. - Victoria nadal była nie wzruszona uwagami nauczycielki.
- Dobrze ci radzę, lepiej nie podpadać temu babsztylowi. - poradził Niall.
- Ona jest taka zabawna. - zaśmiała się dziewczyna.
- Najlepsze są te jej okulary. Mam wrażenie, że przez nie jest coraz to bardziej ślepa. Kiedyś rzucała w nas kredą trafnie, a dwa tygodnie temu kiedy chciała rzucić we mnie trafiło w Louis'a.
- Naprawdę? - wampirzyca szczerze się roześmiała.
- Tak. - Niall ukazał swoje równe, białe zęby. - Polubiłem cię. - Vicky nie odpowiedziała. Wróciła do bazgrania w zeszycie. Niall nie do końca zrozumiał, co się stało. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tylko zapewnił Victorię, że ją lubi. To chyba nic złego? Reszta lekcji minęła im w ciszy. Gdy zabrzmiał dzwonek Niall szybko się spakował. Tym razem nie miał zamiaru dać dziewczynie spokoju. Zaczął ją śledzić. Szybko odkrył, że Vicky nie zmierza na kolejną lekcję. Skierowała się do szkolnej kotłowni.
- Myślisz, że cię nie słyszę? - zapytała, gdy drzwi za Niall'em się zamknęły. - Przez całą drogę słyszałam twoje kroki, teraz słyszę bicie twojego serca, czuje jak twoja krew, tak słodka i nieskazitelna pulsuje w twoich żyłach. - wampirzyca odwróciła się do blondyna. Spojrzała mu prosto w oczy. - Wyjdź stąd.
- Dlaczego? - chłopak podszedł do niej. - Nie boję się ciebie. - dziewczyna prychnęła.
- Zgrywasz bohatera? - podeszła jeszcze bliżej. - Nie musisz. Po prostu opuść to pomieszczenie.
- Nie.
- Idź stąd.
- Nie. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej i triumfalnie się uśmiechnął.
- Bo sama cię wyniosę. - zagroziła.
- Nie zrobisz tego. - roześmiał się Horan.
- Sam tego chciałeś. - Victoria wzruszyła ramionami i jedną ręką przerzuciła blondyna przez swoje ramię. Nim Niall zdążył zareagować, wampirzyca zrzucała go z powrotem na ziemię, przed drzwiami do kotłowni.
- Auć! - z łoskotem opadł na podłogę. Niedaleko tej dwójki stała grupka uczniów. Z szeroko otwartymi oczami przyglądali się zdarzeniu.
- Nie macie własnych spraw? - warknęła Vicky. - Wynosić mi się stąd! No już! - o dziwo posłuchali.
- To bolało. - zauważył Niall. Wstał i zaczął rozmasowywać obolałe miejsca.
- Ostrzegałam. - uśmiechnęła się.
- Po co tam idziesz? - wskazał drzwi do kotłowni.
- Nie twój zakrwawiony interes.
- Zakrwawiony? - uniósł brew.
- Minus bycia wampirem. Niektóre słowa zmieniasz na coś związanego z krwią.
- Aha. To co tam jest? - zapytał ponownie.
- Kotłownia. - Niall zmrużył oczy.
- Naprawdę?
- No. - Victoria pokiwała głową.
- Po co tam idziesz?
- Musisz wiedzieć? - westchnęła. - Karmić krzyżaka woźnego?
- Woźny ma tarantule. To po pierwsze. Po drugie: Harry i Louis też ją karmią. Przeje się i zdechnie.
- Masz racje. - pokiwała głową z przekonaniem. - To teraz idź do nich i powiedz im, że od dziś to ja będę karmić tarantulę. Dobra? Za chwilę do ciebie dołączę.
- No dobra. - Niall westchnął i ruszył w stronę sali matematycznej. Jego jedynym zamiarem było odnalezienie Zayn'a. Blondyn dobrze wiedział, że Vicky kłamie. A jedyną osobą, która mogła się dowiedzieć, co dziewczyna naprawdę tam robi, był właśnie Zayn.
- Stary! Pomóż mi! - zawołał, widząc czarną czuprynę przyjaciela. Zayn podbiegł do blondyna.
- Co tym razem? - uniósł brew.
- Victoria siedzi w kotłowni i nie pozwala mi tam wejść.
- No... Niall. Nie sądzisz, że jeszcze za wcześnie na jakąś... Poufałość?
- O co ci..? Ona tam siedzi i nie wiadomo co robi. A w kotłowni raczej kwiatków nie pieli.
- A... To o to chodzi. No to idziemy to sprawdzić. - uśmiechnął się szeroko wampir.
- Schowaj te kły, bo mnie przerażasz. - szepnął Horan.
- Jak już w temacie kieł... Strzeliłem im ostatnio polerkę. Co sądzisz?
- Że ta krew ci mózg zajęła. Chodź i nie gadaj. - gdy dotarli do drzwi kotłowni przywitała ich uśmiechnięta Victoria.
- No cześć. Teraz matma, tak? - zatrzepotała rzęsami.
- Mhm. - mruknął zdezorientowany Niall.
- Co tam robiłaś? - zapytał Zayn.
- Kwiatki pieliłam. - rzuciła i wzięła Niall'a pod ramię. - Idziemy?
- Ej! - Zayn zapał ją za rękę.
- Nie pozwalaj sobie. - dziewczyna przygwoździła mulata do ściany i chwyciła go za gardło. Wampir wykręcił się i w mgnieniu oka powalił Vicky na ziemię.
- Uspokójcie się! - krzyknął Niall. - Zayn zapomnij o tym. To nieważne.
- Jak chcesz. - wampir wzruszył ramionami. - Wybacz. - wyciągnął rękę do Victorii. Dziewczyna skorzystała z pomocy.
- Niepotrzebnie sie uniosłam. Przepraszam.
- No. - uśmiechnął się Niall. - I tak ma być. - podał ramię Vicky. Szczęśliwa ujęła je i we trójkę ruszyli na matematykę.

1 komentarz:

  1. Rozdział super. Ciekawa jestem co Victoria ukrywa w tej kotłowni. Życzę weny i czekam na next. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń