Niall był tak podekscytowany dzisiejszym dniem, że wstał punktualnie o 7:00. Po porannej toalecie w podskokach pobiegł do kuchni.
- Nobody can drag me down... Nobody, nobody... - podśpiewując wyjął jogurt i usiadł przy stole obok Zayn'a. Wampir już od pewnej chwili obserwował blondyna, ale ten zdawał sie niczego nie zauważać. Szybko zjadł jogurt i posprzątał po sobie.
- Ty Drag me.. Coś tam. - zagadnął Zayn. - Nie jesteś za bardzo podekscytowany?
- Nie. - uśmiechnął się Niall. - Jestem po prostu szczęśliwy. Też powinieneś czasem spróbować. - blondyn puścił do przyjaciela oczko i po chwili zniknął za drzwiami. Zayn pokręcił głową i wrócił do lektury.
Dziś o dziwo chłopcy znów zjawili sie na lekcji przed czasem. Powodem był Niall. Pierwszą lekcją była historia, więc chłopak cały w skowronkach udał się na swoje miejsce. Minutę po dzwonku w sali zjawiła sie wyczekiwana przez chłopaka osoba.
- Czy pani... - zaczęła nauczycielka.
- Whitlock. - Vicky stanęła przed biurkiem.
- Zamierza brać przykład z naszej cudownej piątki i notorycznie się spóźniać?
- To się już nie powtórzy. - zapewniła ze słodkim uśmieszkiem. - Ciesz się, że w ogóle tu jestem stara krowo. - szepnęła sama do siebie i udała sie do ostatniej ławki.
- Cześć. - Niall przywitał dziewczynę szerokim uśmiechem.
- Cześć. - wampirzyca zajęła swoje miejsce i wyciągnęła zeszyt.
- Jak się spało? - zapytał Niall. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie. " Niall idioto!" - karcił się w myślach.
- Ja nie śpię. - dziewczyna spojrzała na niego. - Stworzenie ciemności, pije krew, nadludzko szybkie, nie potrzebuje snu.. Pamiętasz?
- Wybacz. - blondyn pokiwał głową. - Głupie pytanie.
- Taa... - Vicky zaczęła coś bazgrać w zeszycie.
- Nosisz soczewki, prawda?
- Czasami. - przyznała, nie podnosząc wzroku.
- Czyli, że czasem wychodzisz do ludzi z czerwonymi oczami?!
- Ciszej! - skarciła go. - Moje oczy nie są czerwone. W sensie nie zawsze. Zmieniają kolor. Czasami są czerwone, a czasami zielone.
- Wiesz dlaczego? - zapytał.
- Nie. - pokręciła głową. - Chociaż... - na chwile wyjrzała znad zeszytu i utkwiła oczy w martwym punkcie przed sobą. - Tuż po przemianie wypiłam trochę wody z jeziora, które przeklęły driady. Może to dlatego. - wzruszyła ramionami.
- Driady?
- Takie zielone, leśne stworzonka. Właściwie bezwzględne potwory.
- Whitlock! - warknęła nauczycielka.
- Już, już. - Victoria nadal była nie wzruszona uwagami nauczycielki.
- Dobrze ci radzę, lepiej nie podpadać temu babsztylowi. - poradził Niall.
- Ona jest taka zabawna. - zaśmiała się dziewczyna.
- Najlepsze są te jej okulary. Mam wrażenie, że przez nie jest coraz to bardziej ślepa. Kiedyś rzucała w nas kredą trafnie, a dwa tygodnie temu kiedy chciała rzucić we mnie trafiło w Louis'a.
- Naprawdę? - wampirzyca szczerze się roześmiała.
- Tak. - Niall ukazał swoje równe, białe zęby. - Polubiłem cię. - Vicky nie odpowiedziała. Wróciła do bazgrania w zeszycie. Niall nie do końca zrozumiał, co się stało. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tylko zapewnił Victorię, że ją lubi. To chyba nic złego? Reszta lekcji minęła im w ciszy. Gdy zabrzmiał dzwonek Niall szybko się spakował. Tym razem nie miał zamiaru dać dziewczynie spokoju. Zaczął ją śledzić. Szybko odkrył, że Vicky nie zmierza na kolejną lekcję. Skierowała się do szkolnej kotłowni.
- Myślisz, że cię nie słyszę? - zapytała, gdy drzwi za Niall'em się zamknęły. - Przez całą drogę słyszałam twoje kroki, teraz słyszę bicie twojego serca, czuje jak twoja krew, tak słodka i nieskazitelna pulsuje w twoich żyłach. - wampirzyca odwróciła się do blondyna. Spojrzała mu prosto w oczy. - Wyjdź stąd.
- Dlaczego? - chłopak podszedł do niej. - Nie boję się ciebie. - dziewczyna prychnęła.
- Zgrywasz bohatera? - podeszła jeszcze bliżej. - Nie musisz. Po prostu opuść to pomieszczenie.
- Nie.
- Idź stąd.
- Nie. - Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej i triumfalnie się uśmiechnął.
- Bo sama cię wyniosę. - zagroziła.
- Nie zrobisz tego. - roześmiał się Horan.
- Sam tego chciałeś. - Victoria wzruszyła ramionami i jedną ręką przerzuciła blondyna przez swoje ramię. Nim Niall zdążył zareagować, wampirzyca zrzucała go z powrotem na ziemię, przed drzwiami do kotłowni.
- Auć! - z łoskotem opadł na podłogę. Niedaleko tej dwójki stała grupka uczniów. Z szeroko otwartymi oczami przyglądali się zdarzeniu.
- Nie macie własnych spraw? - warknęła Vicky. - Wynosić mi się stąd! No już! - o dziwo posłuchali.
- To bolało. - zauważył Niall. Wstał i zaczął rozmasowywać obolałe miejsca.
- Ostrzegałam. - uśmiechnęła się.
- Po co tam idziesz? - wskazał drzwi do kotłowni.
- Nie twój zakrwawiony interes.
- Zakrwawiony? - uniósł brew.
- Minus bycia wampirem. Niektóre słowa zmieniasz na coś związanego z krwią.
- Aha. To co tam jest? - zapytał ponownie.
- Kotłownia. - Niall zmrużył oczy.
- Naprawdę?
- No. - Victoria pokiwała głową.
- Po co tam idziesz?
- Musisz wiedzieć? - westchnęła. - Karmić krzyżaka woźnego?
- Woźny ma tarantule. To po pierwsze. Po drugie: Harry i Louis też ją karmią. Przeje się i zdechnie.
- Masz racje. - pokiwała głową z przekonaniem. - To teraz idź do nich i powiedz im, że od dziś to ja będę karmić tarantulę. Dobra? Za chwilę do ciebie dołączę.
- No dobra. - Niall westchnął i ruszył w stronę sali matematycznej. Jego jedynym zamiarem było odnalezienie Zayn'a. Blondyn dobrze wiedział, że Vicky kłamie. A jedyną osobą, która mogła się dowiedzieć, co dziewczyna naprawdę tam robi, był właśnie Zayn.
- Stary! Pomóż mi! - zawołał, widząc czarną czuprynę przyjaciela. Zayn podbiegł do blondyna.
- Co tym razem? - uniósł brew.
- Victoria siedzi w kotłowni i nie pozwala mi tam wejść.
- No... Niall. Nie sądzisz, że jeszcze za wcześnie na jakąś... Poufałość?
- O co ci..? Ona tam siedzi i nie wiadomo co robi. A w kotłowni raczej kwiatków nie pieli.
- A... To o to chodzi. No to idziemy to sprawdzić. - uśmiechnął się szeroko wampir.
- Schowaj te kły, bo mnie przerażasz. - szepnął Horan.
- Jak już w temacie kieł... Strzeliłem im ostatnio polerkę. Co sądzisz?
- Że ta krew ci mózg zajęła. Chodź i nie gadaj. - gdy dotarli do drzwi kotłowni przywitała ich uśmiechnięta Victoria.
- No cześć. Teraz matma, tak? - zatrzepotała rzęsami.
- Mhm. - mruknął zdezorientowany Niall.
- Co tam robiłaś? - zapytał Zayn.
- Kwiatki pieliłam. - rzuciła i wzięła Niall'a pod ramię. - Idziemy?
- Ej! - Zayn zapał ją za rękę.
- Nie pozwalaj sobie. - dziewczyna przygwoździła mulata do ściany i chwyciła go za gardło. Wampir wykręcił się i w mgnieniu oka powalił Vicky na ziemię.
- Uspokójcie się! - krzyknął Niall. - Zayn zapomnij o tym. To nieważne.
- Jak chcesz. - wampir wzruszył ramionami. - Wybacz. - wyciągnął rękę do Victorii. Dziewczyna skorzystała z pomocy.
- Niepotrzebnie sie uniosłam. Przepraszam.
- No. - uśmiechnął się Niall. - I tak ma być. - podał ramię Vicky. Szczęśliwa ujęła je i we trójkę ruszyli na matematykę.
niedziela, 23 sierpnia 2015
wtorek, 18 sierpnia 2015
III
*Cztery dni później*
Przyjaciele Niall'a zauważyli, że od kilku dni blondyn dziwnie się zachowuje. Chodzi zamyślony, rzadziej się śmieje i co najważniejsze: odmówił zjedzenia pizzy. Liam postanowił szczerze z nim porozmawiać.
- Stary, co się z tobą dzieje? - zapytał brunet, siadając na łóżku blondyna.
- A co ma się dziać? - Niall wzruszył ramionami.
- Nie chciałeś jeść z nami pizzy!
- Nie byłem głodny. - jego mina dalej była obojętna.
- Chodzi o tą dziewczynę, tak?
- No... ja... nie wiem...
- Spowiadaj się. - Liam uśmiechnął się. - Daddy wysłucha i pomoże.
- Ciągle mam ją przed oczami. Śni mi się, a gdy chcę z nią porozmawiać w szkole, ucieka.
- Wiesz, spotkania z nią to ci raczej nie zaaranżuje, ale wiem kto może pomóc. - Liam wstał i podszedł do drzwi. - Za...
- Nie! - usłyszeli krzyk wampira. Po chwili Zayn zjawił się w pokoju. - Nie bawię się w swatki. Poza tym ta dziewczyna nikogo z nas nie posłucha.
- Widzisz, że mu bardzo zależy. - Liam szepnął do Zayn'a. - Chociaż spróbuj mu pomóc.
- Co byście beze mnie zrobili. - wampir pokręcił głową i usiadł na fotelu. - Jaki masz pomysł? - spojrzał na Niall'a.
- Weź mnie ze sobą na polowanie.
- Oszalałeś?!
- Przecież mówiłeś, że ostatnio ją wyczułeś, może teraz się z nią spotkamy...
- Albo znów zwieje.
- Ale może uda ci się ją jakoś zatrzymać, a tymczasem ja z nią porozmawiam.
- Niall wiesz, że podczas polowania mam mniejszą kontrolę nad sobą. Coś może ci się stać. Nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
- Nic mi nie będzie. - nalegał blondyn.
- Nie będę cię narażał.
- Proszę!
- Chcesz widzieć jak zabijam człowieka?! Naprawdę tego chcesz? Nie wytrzymasz tego widoku, Niall. Jesteś zbyt wrażliwy.
- Nie będę patrzył, zostawisz mnie kawałek dalej.
- Będziesz mi tylko balastem, a poza tym wątpie, że Victoria znów wybierze się do tego lasu.
- Ale Zayn!
- Nie. W dodatku jeśli nie pamiętasz, cztery dni temu byłem na polowaniu. Na kolejne wybieram się za miesiąc, jeżeli nie później.
- To zbieramy się i idziemy do niej. - wyszczerzył się Horan.
- Kontynuuj?
- Przecież dasz radę ją wywęszyć.
- Po pierwsze: Nie jestem psem, żeby węszyć. Po drugie: Ty wiesz ile w Londynie mieszka ludzi?
- Panowie wybaczą, że przeszkadzam... - do pokoju wszedł Liam z laptopem w ręce. - Właśnie sprawdziłem. W Londynie mieszka tylko jedna rodzina o nazwisku Whitlock. - uśmiechnął się.
- No nie. - Zayn ukrył głowę w dłoniach.
- Rusz dupę wampirku! - zawołał Niall i żywo zeskoczył z łóżka. - Idziemy pozwiedzać.
***
- Nie wierzę w to, co robię. - mruknął Zayn, stojąc przed domem państwa Whitlock.
- Czujesz ją? - zapytał Liam. Zayn wziął głęboki wdech. Kiwnął głową.
- Nie ma tutaj nikogo prócz niej. Jeśli w tej chwili bawi się w oddychanie niewątpliwie wie, że tu jesteśmy.
- Chodźmy. - Niall w podskokach ruszył do drzwi. Nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom chłopaków ukazała się wściekła dziewczyna.
- Teraz będziecie mnie prześladować?! - warknęła.
- Nie stresuj się, piękna. Niall chce pogadać. - rzucił Harry.
- Ale ja nie chce gadać! Idźcie już!
- Porozmawiajmy, Vicky...
- Nie mamy o czym. - dziewczyna wbiła w niego ostre spojrzenie.
- Czemu nie chcesz się z nami zaprzyjaźnić? - blondyn nie dawał za wygraną.
- Nie szukam przyjaciół. Chce tu tylko w świętym spokoju prowadzić swoją dalszą, bezsensowną egzystencję, w nadziei że zjawi się ktoś, kto ją zakończy.
- Jaśniej? - wtrącił Louis.
- Nie chce jej się żyć. - poinformował go Zayn.
-A samobójstwo? - zapytał znów brunet, jakby to było oczywiste.
- Niech go ktoś ode mnie walnie. - poprosiła Victoria.
- Nie ma sprawy. - Harry podniósł rękę i wymierzył Louis'owi cios prosto w brąz czuprynę.
- Dziękuję. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Nie umknęło to uwadze Niall'a.
- Widzisz? Wcale nie jesteśmy tacy źli.
- Ale ja jestem. - odparła poważnie wampirzyca. - Sama nie wiem do czego jestem zdolna, więc lepiej będzie jeśli to zrozumiesz i dasz mi spokój.
- Nie rozumiem... - Niall pokręcił głową.
- Ale ja rozumiem. - wtrącił Zayn, lustrując dziewczynę wzrokiem. - Nie cierpisz tego, kim jesteś. To o to w tym chodzi, prawda? Boisz się przyznać przed samą sobą, do czego możesz być zdolna.
- Widzę, że wampir w kompani zawsze się przydaje. - Przez chwile mierzyli się spojrzeniami.- Pora na was.
- Poczekaj. - dziewczyna zamierzała zamknąć drzwi, ale Niall wsadził nogę miedzy futrynę a same drzwi. - Pod warunkiem, że przestaniesz uciekać. Inaczej będziemy tu przychodzili co noc. - dodał z uśmiechem.
- Zgoda. - powiedział Vicky, po chwili zastanowienia.
- No. - wyszczerzył się blondyn. - Niniejszym życzę pani dobrej nocy. - Blondyn skłonił sie do pasa. Victoria obdarowała go ostatnim uśmiechem i zamknęła drzwi. Gdy szczęśliwi Niall, Louis, Liam i Harry podążyli w stronę domu , Zayn jeszcze chwilę postał na werandzie. Usłyszał coś, co tylko wampir mógł słyszeć.
- Uroczy ten blondynek... - zdanie to z pewnością wypowiedziała Victoria. Zayn uśmiechnął się sam do siebie.
- Słyszałem. - szepnął. Był pewien, że Vicky to słyszała. Szybko dogonił przyjaciół.
- Co ty taki szczęśliwy? - zapytał Harry, gdy cała piątka zrównała tępo.
- Ja? Wydaje ci się. - wampir wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Jasne. - mruknął. - A ja jestem Wróżka Zębuszka...
- Za gruby jesteś, żeby latać.- wtrącił Niall.
- Bałwan. - Loczek wytknął na niego język. Reszta drogi minęła na śmiechach i chichach. Mimo wszystko Niall był bardzo podekscytowany jutrzejszym dniem. Postanowił zrobić wszystko, żeby Victoria sie do nich przysiadła i porozmawiała.
- Ale może uda ci się ją jakoś zatrzymać, a tymczasem ja z nią porozmawiam.
- Niall wiesz, że podczas polowania mam mniejszą kontrolę nad sobą. Coś może ci się stać. Nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
- Nic mi nie będzie. - nalegał blondyn.
- Nie będę cię narażał.
- Proszę!
- Chcesz widzieć jak zabijam człowieka?! Naprawdę tego chcesz? Nie wytrzymasz tego widoku, Niall. Jesteś zbyt wrażliwy.
- Nie będę patrzył, zostawisz mnie kawałek dalej.
- Będziesz mi tylko balastem, a poza tym wątpie, że Victoria znów wybierze się do tego lasu.
- Ale Zayn!
- Nie. W dodatku jeśli nie pamiętasz, cztery dni temu byłem na polowaniu. Na kolejne wybieram się za miesiąc, jeżeli nie później.
- To zbieramy się i idziemy do niej. - wyszczerzył się Horan.
- Kontynuuj?
- Przecież dasz radę ją wywęszyć.
- Po pierwsze: Nie jestem psem, żeby węszyć. Po drugie: Ty wiesz ile w Londynie mieszka ludzi?
- Panowie wybaczą, że przeszkadzam... - do pokoju wszedł Liam z laptopem w ręce. - Właśnie sprawdziłem. W Londynie mieszka tylko jedna rodzina o nazwisku Whitlock. - uśmiechnął się.
- No nie. - Zayn ukrył głowę w dłoniach.
- Rusz dupę wampirku! - zawołał Niall i żywo zeskoczył z łóżka. - Idziemy pozwiedzać.
***
- Nie wierzę w to, co robię. - mruknął Zayn, stojąc przed domem państwa Whitlock.
- Czujesz ją? - zapytał Liam. Zayn wziął głęboki wdech. Kiwnął głową.
- Nie ma tutaj nikogo prócz niej. Jeśli w tej chwili bawi się w oddychanie niewątpliwie wie, że tu jesteśmy.
- Chodźmy. - Niall w podskokach ruszył do drzwi. Nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom chłopaków ukazała się wściekła dziewczyna.
- Teraz będziecie mnie prześladować?! - warknęła.
- Nie stresuj się, piękna. Niall chce pogadać. - rzucił Harry.
- Ale ja nie chce gadać! Idźcie już!
- Porozmawiajmy, Vicky...
- Nie mamy o czym. - dziewczyna wbiła w niego ostre spojrzenie.
- Czemu nie chcesz się z nami zaprzyjaźnić? - blondyn nie dawał za wygraną.
- Nie szukam przyjaciół. Chce tu tylko w świętym spokoju prowadzić swoją dalszą, bezsensowną egzystencję, w nadziei że zjawi się ktoś, kto ją zakończy.
- Jaśniej? - wtrącił Louis.
- Nie chce jej się żyć. - poinformował go Zayn.
-A samobójstwo? - zapytał znów brunet, jakby to było oczywiste.
- Niech go ktoś ode mnie walnie. - poprosiła Victoria.
- Nie ma sprawy. - Harry podniósł rękę i wymierzył Louis'owi cios prosto w brąz czuprynę.
- Dziękuję. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Nie umknęło to uwadze Niall'a.
- Widzisz? Wcale nie jesteśmy tacy źli.
- Ale ja jestem. - odparła poważnie wampirzyca. - Sama nie wiem do czego jestem zdolna, więc lepiej będzie jeśli to zrozumiesz i dasz mi spokój.
- Nie rozumiem... - Niall pokręcił głową.
- Ale ja rozumiem. - wtrącił Zayn, lustrując dziewczynę wzrokiem. - Nie cierpisz tego, kim jesteś. To o to w tym chodzi, prawda? Boisz się przyznać przed samą sobą, do czego możesz być zdolna.
- Widzę, że wampir w kompani zawsze się przydaje. - Przez chwile mierzyli się spojrzeniami.- Pora na was.
- Poczekaj. - dziewczyna zamierzała zamknąć drzwi, ale Niall wsadził nogę miedzy futrynę a same drzwi. - Pod warunkiem, że przestaniesz uciekać. Inaczej będziemy tu przychodzili co noc. - dodał z uśmiechem.
- Zgoda. - powiedział Vicky, po chwili zastanowienia.
- No. - wyszczerzył się blondyn. - Niniejszym życzę pani dobrej nocy. - Blondyn skłonił sie do pasa. Victoria obdarowała go ostatnim uśmiechem i zamknęła drzwi. Gdy szczęśliwi Niall, Louis, Liam i Harry podążyli w stronę domu , Zayn jeszcze chwilę postał na werandzie. Usłyszał coś, co tylko wampir mógł słyszeć.
- Uroczy ten blondynek... - zdanie to z pewnością wypowiedziała Victoria. Zayn uśmiechnął się sam do siebie.
- Słyszałem. - szepnął. Był pewien, że Vicky to słyszała. Szybko dogonił przyjaciół.
- Co ty taki szczęśliwy? - zapytał Harry, gdy cała piątka zrównała tępo.
- Ja? Wydaje ci się. - wampir wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Jasne. - mruknął. - A ja jestem Wróżka Zębuszka...
- Za gruby jesteś, żeby latać.- wtrącił Niall.
- Bałwan. - Loczek wytknął na niego język. Reszta drogi minęła na śmiechach i chichach. Mimo wszystko Niall był bardzo podekscytowany jutrzejszym dniem. Postanowił zrobić wszystko, żeby Victoria sie do nich przysiadła i porozmawiała.
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
II
- Harry! - w domu piątki przyjaciół rozległo się głębokie wołanie wkurzonego Liam'a.
- Nie! - wrzasnął równie głośno Loczek, siedzący przed telewizorem, razem z Niall'em.
- Czy do cholery jasnej, w końcu się nauczysz? - zaczął Payne, schodząc po schodach. - Biały kosz jest do rzeczy białych, czarny do czarnych, niebieski do kolorowych! - warknął, stając przed Harry'm.
- Niech pomyślę. - przyjaciel zlustrował go wzrokiem. - Nie. A teraz Daddy przesuń się, bo oglądamy z Niall'ątkiem film.
- Jak grochem o ścianę... Od dzisiaj sam robisz sobie pranie. - ostrzegł przyjaciela brunet i ruszył na górę.
- Ale Liam! - Harry wstał i pobiegł za nim. - Przecież tak nie można! Nie uciekaj od problemu! Porozmawiajmy! - oboje zniknęli na górze. Tymczasem zadowolony Niall zajął całą kanapę.
- Hej Nia... - zaczął Zayn, który znikąd pojawił się na fotelu.
- AAA! - wrzasnął przestraszony blondyn. - Idioto!
- No co? - zaśmiał się Mulat.
- Jajco! - warknął Horan. - Oglądam.
- Mamy 23:15...
- I?
- Idź spać, bo znów się przez ciebie spóźnimy.
- Oglądam... - powtórzył zirytowany blondyn. - Nie przeszkadzaj!
- Czyli nie chcesz usłyszeć świeżych wiadomości? - uśmiechnął się wampir.
- Zamieniam się w słuch. - Niall usiadł na kanapie i szybko wyłączył telewizor. - Chłopaki nasz wampirek ma wieści! - zawołał. Po chwili cała piątka siedziała wygodnie na kanapie.
- Przed chwilą wróciłem z krótkiego polowania. - zaczął. - Spotkałem ją.
- Kogo? - Louis spojrzał pytająco na przyjaciela.
- No tą dziewczynę ze szkoły.
- I co? - ożywił się Liam. - Rozmawiałeś z nią? Kim ona jest? Czego chce?
- I nic. - wampir wzruszył ramionami. - Uciekła, gdy tylko mnie wyczuła.
- Czyli, że jej nie spotkałeś, tylko wyczułeś jej obecność. Nadal nic nam to nie daje Zayn.
- To prawda. - przyznał krwiopijca. - Ale teraz mam stuprocentową pewność, że jest wampirem.
- Spojrzałeś w jej oczy? - zainteresował się Niall.
- Nialler... - jęknął Malik. - Co dziewczyna może robic sama w lesie, o tej porze, do tego na osiemnastometrowym drzewie? Opalać się?
- Może jest leśną nimfą? - zagadnął Harry.
- Nimfy leśne są zielone i w ich żyłach płynie krew.
- A może... - zaczął znów Loczek.
- Powinniście pójść spać. - wtrącił Zayn. - Jest już późno.
- A ty co będziesz biedaku robił całą noc? - zapytał Lou, wstając.
- Wypożyczyłem sobie Wiedźmina do czytania. - wyszczerzył się Mulat. - Mam zajęcie na całą noc.
- Albo skoczysz na kolejne polowanie. - odpowiedział Niall.
- Po co? - zaśmiał się wampir. - Przecież mam w domu pakiet świeżej krwi w blond opakowaniu.
- Ha ha ha. - blondyn podniósł się i rzucił w przyjaciela poduszką. - Nieśmieszne pijawko.
- Mówię poważnie. - Zayn wydał z siebie charakterystyczny syk i pokazał kły.
- Przestań, bo przez ciebie będę miał koszmary. - Horan wytknął język na przyjaciela i ruszył do swojego pokoju.
•••
- Zayn! - Niall szturchnął przyjaciela, siedzącego z przodu. Mulat kiwnął głową, dając blondynowi znak, by mówił dalej. - Co z tą dziewczyną? Spoj...
- Horan! - monolog Niall'a przerwała wściekła nauczycielka historii. - Czy do stu wieków zaprzestaniesz tej irytującej rozmowy i posłuchasz o fascynujących dziejach Napoleona?
- A mam wybór? - uśmiechnął się uroczo.
- Nie udzielaj się już! - rozkazała, po czym wróciła do "szalenie pasjonującej" wyprawy Napoleona na Rosję. Niall nawet nie zauważył, gdy na jego stoliku znalazła się karteczka. " Chcę z nią później porozmawiać" głosiła wiadomość.
- Idę z tobą. - szepnął znów.
- Horan! - nauczycielka podeszła do chłopaka. - Mam cię po dziurki w nosie. Siedzisz za blisko Malika. Zabieraj manatki i siadaj do ostatniej ławki. Towarzystwo kogoś nieznajomego dobrze ci zrobi. - wskazała na ostatnią ławkę, w której siedziała Ona. Niall przełknął ślinę, zabrał długopis, zeszyt oraz plecak i ruszył w stronę wyznaczonego stolika. Odsunął krzesło i usiadł na nim. Dziewczyna obok nawet nie drgnęła
Znów miała na sobie ciemną bluzę z kapturem i tępo wpatrywała się w swoje dłonie. Niall poczuł się już trochę swobodniej. Uważniej przyjrzał się dłoniom dziewczyny. Lewy rękaw bluzy był podsunięty, dzięki czemu blondyn zauważył blizny na nadgarstku. Gdy dziewczyna zorientowała się, że Horan gorączkowo się im przypatruje, zasłoniła je.
- Em... Ja... - zaczął się cicho jąkać. - Jestem Niall. - wydusił w końcu. - Niall Horan. - dziewczyna nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. W odpowiedzi kiwnęła głową. Niall cicho westchnął, sądząc że to koniec rozmowy. Utkwił wzrok w swoim długopisie.
- Victoria. - odezwała się po chwili dziewczyna. Jej głos był niski, ale i delikatny oraz melodyjny. W uszach blondyna wydawał się najpiękniejszą muzyką. Wydawało mu się, że dziewczyna na niego patrzy. Chcąc uchwycić jej spojrzenie skierował swoje niebieskie tęczówki na nią, lecz jej wzrok nadal utkwiony był w bladych dłoniach. Żadne z nich już się nie odzywało. Niall wielokrotnie chciał się odezwać, lecz w ostateczności nie mógł się przemóc. Została minuta do końca lekcji. "Teraz, albo nigdy." - pomyślał.
- Skąd jesteś? - zapytał, spoglądając na jej kręcone, brązowe włosy.
- Phoenix. Ameryka. - odparła, nie podnosząc wzroku.
- Ja jestem z Irlandii. - powiedział. Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Niall dobrze wiedział, że Zayn chce porozmawiać z Victorią, więc jego zamiarem było przetrzymanie dziewczyny, aż do przyjścia wampira. Nieznajoma szybko podniosą się z miejsca i zarzuciła torbę na ramię.
- Zaczekaj! - poprosił blondyn, przytrzymując ją za nadgarstek.
- Puszczaj! - warknęła Victoria. Wreszcie ich oczy się spotkały. Jego niebieskie, ciepłe, głębokie jak ocean i Jej: zielone, równie głębokie jak otchłań, bystre, piękne, a zarazem groźne i nieznane. Niall utonął w tym spojrzeniu. Victoria skorzystała z okazji i wyrwała swój nadgarstek. Zaczęła cofać się do wyjścia. Mimo tego, że bardzo chciała również nie mogła oderwać oczu od blondyna. W końcu poczuła, że na kogoś wpada. Szybko, jak na człowieka to nawet trochę za szybko, odwróciła się. Spotkała się z czekoladowymi tęczówkami pewnego Mulata.
- Wybierasz się gdzieś? - na twarzy Zayn'a zagościł uśmiech.
- Świetnie... - syknęła dziewczyna i spuściła głowę.
*
- A więc. - zaczął Zayn, który szedł po lewej stronie Victorii. Prawą zajmowali Niall i Liam. - Wampirzyca? - zapytał cichutko. Dziewczyna kiwnęła głową. - Imię i nazwisko?
- Victoria Whitlock.
- Wiek?
- To przesłuchanie? - warknęła.
- Możesz tak na to mówić. - Zayn'owi dopisywał świetny humor.
- Fizyczny 16, ogólny 34.
- Co robisz w Londynie? - zapytał Liam.
- Mam po dziurki w nosie deszczowego Forks i ukrywania się w Phoenix. Londyn wydawał się najlepszym wyjściem.
- Masz rodzinę? - kontynuował brunet.
- Nie wydaje ci się, że to za wcześnie? Nie znam was.- powiedziała pewnie.
- Masz rację. - kiwnął głową Zayn. - Ostatnie pytanie. Zamiary?
- Chce tu spokojnie żyć, póki niczego niepodejrzewający ludzie mi na to pozwalają. Jeśli zrobi się dziwnie zwijam manatki i znikam stąd.
- To dobrze. I widzisz? Po co było tyle nerwów? Miła była ta nasza pogawędka. - Malik znów się uśmiechał.
- Cześć. - prychnęła dziewczyna i przyspieszyła kroku. Nagle Niall się ocucił.
- Czekaj! - dogonił Victorię.
- Co? - przystanęła i odwróciła się do blondyna.
- Może,... Tego... Pójdziesz zjeść z nami? - zaproponował, lekko zakłopotany.
- Nie potrzebuje ludzkich kalorii. Zapomniałeś? - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- To może chociaż usiądziesz z nami?
- To nie najlepszy pomysł. - powiedziała i ruszyła na następną lekcje.
- Nie przejmuj się. - Liam położył mu rękę na ramieniu. - Kobiet nigdy nie zrozumiesz, a kobieta wampir, to dopiero...
- Sugerujesz cos? - wtrącił Zayn.
- Że pora przegryźć kanapke i iść na angielski. - uśmiechnął się brunet.
- A Lou i Harry? - zapytał blondyn.
- Pewnie znów przesiadują w kąciku woźnego i dokarmiają jego tarantulę. Nie przerywajmy im. - uśmiechnął się . We trójkę ruszyli do sali numer 213.
- Nie! - wrzasnął równie głośno Loczek, siedzący przed telewizorem, razem z Niall'em.
- Czy do cholery jasnej, w końcu się nauczysz? - zaczął Payne, schodząc po schodach. - Biały kosz jest do rzeczy białych, czarny do czarnych, niebieski do kolorowych! - warknął, stając przed Harry'm.
- Niech pomyślę. - przyjaciel zlustrował go wzrokiem. - Nie. A teraz Daddy przesuń się, bo oglądamy z Niall'ątkiem film.
- Jak grochem o ścianę... Od dzisiaj sam robisz sobie pranie. - ostrzegł przyjaciela brunet i ruszył na górę.
- Ale Liam! - Harry wstał i pobiegł za nim. - Przecież tak nie można! Nie uciekaj od problemu! Porozmawiajmy! - oboje zniknęli na górze. Tymczasem zadowolony Niall zajął całą kanapę.
- Hej Nia... - zaczął Zayn, który znikąd pojawił się na fotelu.
- AAA! - wrzasnął przestraszony blondyn. - Idioto!
- No co? - zaśmiał się Mulat.
- Jajco! - warknął Horan. - Oglądam.
- Mamy 23:15...
- I?
- Idź spać, bo znów się przez ciebie spóźnimy.
- Oglądam... - powtórzył zirytowany blondyn. - Nie przeszkadzaj!
- Czyli nie chcesz usłyszeć świeżych wiadomości? - uśmiechnął się wampir.
- Zamieniam się w słuch. - Niall usiadł na kanapie i szybko wyłączył telewizor. - Chłopaki nasz wampirek ma wieści! - zawołał. Po chwili cała piątka siedziała wygodnie na kanapie.
- Przed chwilą wróciłem z krótkiego polowania. - zaczął. - Spotkałem ją.
- Kogo? - Louis spojrzał pytająco na przyjaciela.
- No tą dziewczynę ze szkoły.
- I co? - ożywił się Liam. - Rozmawiałeś z nią? Kim ona jest? Czego chce?
- I nic. - wampir wzruszył ramionami. - Uciekła, gdy tylko mnie wyczuła.
- Czyli, że jej nie spotkałeś, tylko wyczułeś jej obecność. Nadal nic nam to nie daje Zayn.
- To prawda. - przyznał krwiopijca. - Ale teraz mam stuprocentową pewność, że jest wampirem.
- Spojrzałeś w jej oczy? - zainteresował się Niall.
- Nialler... - jęknął Malik. - Co dziewczyna może robic sama w lesie, o tej porze, do tego na osiemnastometrowym drzewie? Opalać się?
- Może jest leśną nimfą? - zagadnął Harry.
- Nimfy leśne są zielone i w ich żyłach płynie krew.
- A może... - zaczął znów Loczek.
- Powinniście pójść spać. - wtrącił Zayn. - Jest już późno.
- A ty co będziesz biedaku robił całą noc? - zapytał Lou, wstając.
- Wypożyczyłem sobie Wiedźmina do czytania. - wyszczerzył się Mulat. - Mam zajęcie na całą noc.
- Albo skoczysz na kolejne polowanie. - odpowiedział Niall.
- Po co? - zaśmiał się wampir. - Przecież mam w domu pakiet świeżej krwi w blond opakowaniu.
- Ha ha ha. - blondyn podniósł się i rzucił w przyjaciela poduszką. - Nieśmieszne pijawko.
- Mówię poważnie. - Zayn wydał z siebie charakterystyczny syk i pokazał kły.
- Przestań, bo przez ciebie będę miał koszmary. - Horan wytknął język na przyjaciela i ruszył do swojego pokoju.
•••
- Zayn! - Niall szturchnął przyjaciela, siedzącego z przodu. Mulat kiwnął głową, dając blondynowi znak, by mówił dalej. - Co z tą dziewczyną? Spoj...
- Horan! - monolog Niall'a przerwała wściekła nauczycielka historii. - Czy do stu wieków zaprzestaniesz tej irytującej rozmowy i posłuchasz o fascynujących dziejach Napoleona?
- A mam wybór? - uśmiechnął się uroczo.
- Nie udzielaj się już! - rozkazała, po czym wróciła do "szalenie pasjonującej" wyprawy Napoleona na Rosję. Niall nawet nie zauważył, gdy na jego stoliku znalazła się karteczka. " Chcę z nią później porozmawiać" głosiła wiadomość.
- Idę z tobą. - szepnął znów.
- Horan! - nauczycielka podeszła do chłopaka. - Mam cię po dziurki w nosie. Siedzisz za blisko Malika. Zabieraj manatki i siadaj do ostatniej ławki. Towarzystwo kogoś nieznajomego dobrze ci zrobi. - wskazała na ostatnią ławkę, w której siedziała Ona. Niall przełknął ślinę, zabrał długopis, zeszyt oraz plecak i ruszył w stronę wyznaczonego stolika. Odsunął krzesło i usiadł na nim. Dziewczyna obok nawet nie drgnęła
Znów miała na sobie ciemną bluzę z kapturem i tępo wpatrywała się w swoje dłonie. Niall poczuł się już trochę swobodniej. Uważniej przyjrzał się dłoniom dziewczyny. Lewy rękaw bluzy był podsunięty, dzięki czemu blondyn zauważył blizny na nadgarstku. Gdy dziewczyna zorientowała się, że Horan gorączkowo się im przypatruje, zasłoniła je.
- Em... Ja... - zaczął się cicho jąkać. - Jestem Niall. - wydusił w końcu. - Niall Horan. - dziewczyna nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. W odpowiedzi kiwnęła głową. Niall cicho westchnął, sądząc że to koniec rozmowy. Utkwił wzrok w swoim długopisie.
- Victoria. - odezwała się po chwili dziewczyna. Jej głos był niski, ale i delikatny oraz melodyjny. W uszach blondyna wydawał się najpiękniejszą muzyką. Wydawało mu się, że dziewczyna na niego patrzy. Chcąc uchwycić jej spojrzenie skierował swoje niebieskie tęczówki na nią, lecz jej wzrok nadal utkwiony był w bladych dłoniach. Żadne z nich już się nie odzywało. Niall wielokrotnie chciał się odezwać, lecz w ostateczności nie mógł się przemóc. Została minuta do końca lekcji. "Teraz, albo nigdy." - pomyślał.
- Skąd jesteś? - zapytał, spoglądając na jej kręcone, brązowe włosy.
- Phoenix. Ameryka. - odparła, nie podnosząc wzroku.
- Ja jestem z Irlandii. - powiedział. Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Niall dobrze wiedział, że Zayn chce porozmawiać z Victorią, więc jego zamiarem było przetrzymanie dziewczyny, aż do przyjścia wampira. Nieznajoma szybko podniosą się z miejsca i zarzuciła torbę na ramię.
- Zaczekaj! - poprosił blondyn, przytrzymując ją za nadgarstek.
- Puszczaj! - warknęła Victoria. Wreszcie ich oczy się spotkały. Jego niebieskie, ciepłe, głębokie jak ocean i Jej: zielone, równie głębokie jak otchłań, bystre, piękne, a zarazem groźne i nieznane. Niall utonął w tym spojrzeniu. Victoria skorzystała z okazji i wyrwała swój nadgarstek. Zaczęła cofać się do wyjścia. Mimo tego, że bardzo chciała również nie mogła oderwać oczu od blondyna. W końcu poczuła, że na kogoś wpada. Szybko, jak na człowieka to nawet trochę za szybko, odwróciła się. Spotkała się z czekoladowymi tęczówkami pewnego Mulata.
- Wybierasz się gdzieś? - na twarzy Zayn'a zagościł uśmiech.
- Świetnie... - syknęła dziewczyna i spuściła głowę.
*
- A więc. - zaczął Zayn, który szedł po lewej stronie Victorii. Prawą zajmowali Niall i Liam. - Wampirzyca? - zapytał cichutko. Dziewczyna kiwnęła głową. - Imię i nazwisko?
- Victoria Whitlock.
- Wiek?
- To przesłuchanie? - warknęła.
- Możesz tak na to mówić. - Zayn'owi dopisywał świetny humor.
- Fizyczny 16, ogólny 34.
- Co robisz w Londynie? - zapytał Liam.
- Mam po dziurki w nosie deszczowego Forks i ukrywania się w Phoenix. Londyn wydawał się najlepszym wyjściem.
- Masz rodzinę? - kontynuował brunet.
- Nie wydaje ci się, że to za wcześnie? Nie znam was.- powiedziała pewnie.
- Masz rację. - kiwnął głową Zayn. - Ostatnie pytanie. Zamiary?
- Chce tu spokojnie żyć, póki niczego niepodejrzewający ludzie mi na to pozwalają. Jeśli zrobi się dziwnie zwijam manatki i znikam stąd.
- To dobrze. I widzisz? Po co było tyle nerwów? Miła była ta nasza pogawędka. - Malik znów się uśmiechał.
- Cześć. - prychnęła dziewczyna i przyspieszyła kroku. Nagle Niall się ocucił.
- Czekaj! - dogonił Victorię.
- Co? - przystanęła i odwróciła się do blondyna.
- Może,... Tego... Pójdziesz zjeść z nami? - zaproponował, lekko zakłopotany.
- Nie potrzebuje ludzkich kalorii. Zapomniałeś? - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- To może chociaż usiądziesz z nami?
- To nie najlepszy pomysł. - powiedziała i ruszyła na następną lekcje.
- Nie przejmuj się. - Liam położył mu rękę na ramieniu. - Kobiet nigdy nie zrozumiesz, a kobieta wampir, to dopiero...
- Sugerujesz cos? - wtrącił Zayn.
- Że pora przegryźć kanapke i iść na angielski. - uśmiechnął się brunet.
- A Lou i Harry? - zapytał blondyn.
- Pewnie znów przesiadują w kąciku woźnego i dokarmiają jego tarantulę. Nie przerywajmy im. - uśmiechnął się . We trójkę ruszyli do sali numer 213.
piątek, 7 sierpnia 2015
I
"Co by tutaj zjeść? Co by tutaj zjeść?" tylko to pytanie zaprzątało głowę pewnego blondyna. Od dziesięciu minut opierał się o drzwi lodówki i dokładnie skanował ją wzrokiem.
- Pozwolisz, że przerwę? - do pomieszczenia wszedł Louis. - Za piętnaście minut mamy autobus. - brunet puścił oczko do przyjaciela, zgarnął jabłko ze stołu i wyszedł.
- Phi.... - prychnął Niall. - W piętnaście minut najem się trzy razy! - zawołał.
- Czternaście! - odezwał się Zayn stłumionym głosem.
- Ty już się lepiej nie udzielaj pijawko... - szepnął prawie niedosłyszalnie blondyn.
- Coś mówiłeś? - Niall usłyszał głos tuż przy swoim lewym ramieniu. Podskoczył i cicho jęknął.
- Nie strasz mnie! - warknął, nie zaszczycając stojącego za sobą Zayn'a, nawet krótkim spojrzeniem. - Musisz wszystko słyszeć? - westchnął, sięgając po opakowanie sucharków i słoik dżemu. Zatrzasnął drzwi lodówki i rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole.
- Jestem wampirem. - wzruszył ramionami. - Tak już mam.
- Aha. - Niall zabrał się za smarowanie sucharków dżemem truskawkowym. W pewnej chwili zagapił się wbił sobie nóż w palec. - Auć! - syknął, łapiąc się za ranę. Spojrzał na przyjaciela. Oczy Zayn'a zaświeciły i momentalnie przybrały jaskrawy, czerwony kolor.
- Niech żyje niezdarność. - rzucił Mulat. Sekundę później nie było go w pomieszczeniu.
- Co tym razem? - zapytał Liam, stając w progu.
- Zaciąłem się!
- Daj. - nakazał brunet i podszedł do Niall'a. - Zayn apteczka! - rzucił przez ramię. Po chwili plastry leżały przed nim. - Dzięki! - zawołał i zabrał się za opatrywanie rany blondyna. Po chwili wszystko było gotowe.
- No. - twarz Niall'a rozświetlił uśmiech. - To teraz mogę spokojnie zje...
- Udać się do autobusu. - przerwał Liam. - Chodź, bo przez ciebie się ZNOWU spóźnimy. - chłopak zaakcentował słowo "Znowu" po czym uśmiechnął się i wyszedł.
- Ja chcę zjeść! - oburzył się blondyn. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
- Przeżyjesz. - westchnął Zayn, który znów pojawił się znikąd.
- Możesz nie używać swoich wampirzych umiejętności, gdy jesteś w domu? - poprosił Niall. - To irytujące.
- To kiedy mam..
- Autobus! - warknął zza ściany Louis.
- No racja.. - kiwnął głową Zayn i bez zbędnych ceregieli chwycił Niall'a za nogę. Przeciągnął go tak, aż do korytarza, w którym blondyn zdecydował, że przeżyje bez śniadania i jest gotów iść samemu.
- Przepraszamy za spóźnienie! - zawołała piątka przyjaciół. Przez gapiostwo Niall'a uciekł im autobus, więc musieli iść do szkoły pieszo. Nauczycielka, siedząca przy biurku podniosła wzrok znad papierów i zlustrowała spóźnialskich wzrokiem. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czarne okulary zsunięte na czubek nosa wraz z ciasno upiętymi włosami dodawały kobiecie lat, których z pewnością przeżyła już bardzo dużo. Małe czarne oczka przewiercały chłopców na wylot. Pod ich wpływem każdego, ucznia i nauczyciela, przechodził zimny dreszcz. Każdego, z jednym wyjątkiem. Zayn'a Mrs. Rough śmieszyła. Często w jej obecności miał niekontrolowane napady śmiechu, lecz nie teraz. W tej chwili jego wyostrzony, wampirzy umysł zaprzątał ktoś inny. Dziewczyna, siedząca w ostatniej ławce. W najdalszym zakamarku klasy. Miała na sobie bluzę z kapturem i czarne rurki. Ciemnobrązowe włosy, wychodzące spod kaptura lekko się kręciły. Zayn uporczywie chłonął jej zapach. Był inny. Pozbawiony życia. Krwi. Chciał spojrzeć w oczy dziewczyny, lecz ta wpatrywała się w swoje ręce.
- Malik, Tomlinson, Styles, Horan i Payne... - w sali rozbrzmiał chłodny głos nauczycielki. - Mogłam się spodziewać. Pały na miły początek dnia. Siadać. - udali się do swoich ławek. Zayn przez całą lekcję obserwował nieznajomą. Jednak ich oczy ani razu się nie spotkały. Tuż po dzwonku, oznaczającym koniec tej tortur, dziewczyna chwyciła swoją torbę i wybiegła z klasy.
- Zayn, co z tobą? - zagadał Niall w drodze na następną lekcje.
- Widzieliście tą dziewczynę w ostatniej ławce? - zapytał.
- Wyglądała upiornie. - zaśmiał się Harry. - Zupełnie jak ty, gdy jesteś spragniony.
- Nie w tym rzecz. - Mulat puścił uwagę przyjaciela mimo uszu. - Myślę, że ma powód, by tak się ubierać.
- Co masz na myśli? - wtrącił Liam.
- Że nie wyczułem w niej życia. Ani krztu krwi. Pustka.
- Jest wampirem? - zapytał podekscytowany Louis.
- Na dziewięćdziesiąt procent., ale musze spojrzeć w jej oczy. Wtedy będę miał pewność. Póki co, skutecznie mi to uniemożliwia.
- Myślisz, że ona wie kim jesteś? - zaniepokoił się Liam.
- To możliwe. Pewnie dlatego tak uporczywie unika kontaktu wzrokowego.
- Myślisz, że ona będzie chciała cię... - Harry przejechał dłonią po szyi, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Nie. - roześmiał się Mulat.- Nawet jeśli odetnie mi głowę, dużo jej to nie da. Poza tym, to nie średniowiecze. Wampiry nie walczą już ani o terytorium, ani o pożywienie.
- Dlaczego?
- Bo jest nas za mało... - szepnął Zayn i wszedł do klasy. Znów chciał spróbować złapać z dziewczyną kontakt wzrokowy, lecz stało się to, czego się obawiał. Tajemnicza osoba nie pojawiła się ani na tej lekcji, ani na następnych.
- To co teraz? - zapytał Louis, gdy byli już niedaleko domu.
- Czekamy. - Zayn wzruszył ramionami. - Nie mam stuprocentowej pewności, czy ta dziewczyna jest wampirem, czy poprostu tchórzliwym czarownikiem, który chowa się pod powłoką wampirzycy.
- A co ci mówi instynkt? - zagadnął Lian.
- Mówi mi, że z jej przybycia nic dobrego nie wyniknie. - zapewnił Mulat i zdecydowanym krokiem wszedł do domu.
- Pozwolisz, że przerwę? - do pomieszczenia wszedł Louis. - Za piętnaście minut mamy autobus. - brunet puścił oczko do przyjaciela, zgarnął jabłko ze stołu i wyszedł.
- Phi.... - prychnął Niall. - W piętnaście minut najem się trzy razy! - zawołał.
- Czternaście! - odezwał się Zayn stłumionym głosem.
- Ty już się lepiej nie udzielaj pijawko... - szepnął prawie niedosłyszalnie blondyn.
- Coś mówiłeś? - Niall usłyszał głos tuż przy swoim lewym ramieniu. Podskoczył i cicho jęknął.
- Nie strasz mnie! - warknął, nie zaszczycając stojącego za sobą Zayn'a, nawet krótkim spojrzeniem. - Musisz wszystko słyszeć? - westchnął, sięgając po opakowanie sucharków i słoik dżemu. Zatrzasnął drzwi lodówki i rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole.
- Jestem wampirem. - wzruszył ramionami. - Tak już mam.
- Aha. - Niall zabrał się za smarowanie sucharków dżemem truskawkowym. W pewnej chwili zagapił się wbił sobie nóż w palec. - Auć! - syknął, łapiąc się za ranę. Spojrzał na przyjaciela. Oczy Zayn'a zaświeciły i momentalnie przybrały jaskrawy, czerwony kolor.
- Niech żyje niezdarność. - rzucił Mulat. Sekundę później nie było go w pomieszczeniu.
- Co tym razem? - zapytał Liam, stając w progu.
- Zaciąłem się!
- Daj. - nakazał brunet i podszedł do Niall'a. - Zayn apteczka! - rzucił przez ramię. Po chwili plastry leżały przed nim. - Dzięki! - zawołał i zabrał się za opatrywanie rany blondyna. Po chwili wszystko było gotowe.
- No. - twarz Niall'a rozświetlił uśmiech. - To teraz mogę spokojnie zje...
- Udać się do autobusu. - przerwał Liam. - Chodź, bo przez ciebie się ZNOWU spóźnimy. - chłopak zaakcentował słowo "Znowu" po czym uśmiechnął się i wyszedł.
- Ja chcę zjeść! - oburzył się blondyn. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
- Przeżyjesz. - westchnął Zayn, który znów pojawił się znikąd.
- Możesz nie używać swoich wampirzych umiejętności, gdy jesteś w domu? - poprosił Niall. - To irytujące.
- To kiedy mam..
- Autobus! - warknął zza ściany Louis.
- No racja.. - kiwnął głową Zayn i bez zbędnych ceregieli chwycił Niall'a za nogę. Przeciągnął go tak, aż do korytarza, w którym blondyn zdecydował, że przeżyje bez śniadania i jest gotów iść samemu.
- Przepraszamy za spóźnienie! - zawołała piątka przyjaciół. Przez gapiostwo Niall'a uciekł im autobus, więc musieli iść do szkoły pieszo. Nauczycielka, siedząca przy biurku podniosła wzrok znad papierów i zlustrowała spóźnialskich wzrokiem. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czarne okulary zsunięte na czubek nosa wraz z ciasno upiętymi włosami dodawały kobiecie lat, których z pewnością przeżyła już bardzo dużo. Małe czarne oczka przewiercały chłopców na wylot. Pod ich wpływem każdego, ucznia i nauczyciela, przechodził zimny dreszcz. Każdego, z jednym wyjątkiem. Zayn'a Mrs. Rough śmieszyła. Często w jej obecności miał niekontrolowane napady śmiechu, lecz nie teraz. W tej chwili jego wyostrzony, wampirzy umysł zaprzątał ktoś inny. Dziewczyna, siedząca w ostatniej ławce. W najdalszym zakamarku klasy. Miała na sobie bluzę z kapturem i czarne rurki. Ciemnobrązowe włosy, wychodzące spod kaptura lekko się kręciły. Zayn uporczywie chłonął jej zapach. Był inny. Pozbawiony życia. Krwi. Chciał spojrzeć w oczy dziewczyny, lecz ta wpatrywała się w swoje ręce.
- Malik, Tomlinson, Styles, Horan i Payne... - w sali rozbrzmiał chłodny głos nauczycielki. - Mogłam się spodziewać. Pały na miły początek dnia. Siadać. - udali się do swoich ławek. Zayn przez całą lekcję obserwował nieznajomą. Jednak ich oczy ani razu się nie spotkały. Tuż po dzwonku, oznaczającym koniec tej tortur, dziewczyna chwyciła swoją torbę i wybiegła z klasy.
- Zayn, co z tobą? - zagadał Niall w drodze na następną lekcje.
- Widzieliście tą dziewczynę w ostatniej ławce? - zapytał.
- Wyglądała upiornie. - zaśmiał się Harry. - Zupełnie jak ty, gdy jesteś spragniony.
- Nie w tym rzecz. - Mulat puścił uwagę przyjaciela mimo uszu. - Myślę, że ma powód, by tak się ubierać.
- Co masz na myśli? - wtrącił Liam.
- Że nie wyczułem w niej życia. Ani krztu krwi. Pustka.
- Jest wampirem? - zapytał podekscytowany Louis.
- Na dziewięćdziesiąt procent., ale musze spojrzeć w jej oczy. Wtedy będę miał pewność. Póki co, skutecznie mi to uniemożliwia.
- Myślisz, że ona wie kim jesteś? - zaniepokoił się Liam.
- To możliwe. Pewnie dlatego tak uporczywie unika kontaktu wzrokowego.
- Myślisz, że ona będzie chciała cię... - Harry przejechał dłonią po szyi, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Nie. - roześmiał się Mulat.- Nawet jeśli odetnie mi głowę, dużo jej to nie da. Poza tym, to nie średniowiecze. Wampiry nie walczą już ani o terytorium, ani o pożywienie.
- Dlaczego?
- Bo jest nas za mało... - szepnął Zayn i wszedł do klasy. Znów chciał spróbować złapać z dziewczyną kontakt wzrokowy, lecz stało się to, czego się obawiał. Tajemnicza osoba nie pojawiła się ani na tej lekcji, ani na następnych.
- To co teraz? - zapytał Louis, gdy byli już niedaleko domu.
- Czekamy. - Zayn wzruszył ramionami. - Nie mam stuprocentowej pewności, czy ta dziewczyna jest wampirem, czy poprostu tchórzliwym czarownikiem, który chowa się pod powłoką wampirzycy.
- A co ci mówi instynkt? - zagadnął Lian.
- Mówi mi, że z jej przybycia nic dobrego nie wyniknie. - zapewnił Mulat i zdecydowanym krokiem wszedł do domu.
Prolog
Wampiry, dzieci ciemności
Nienasycone, wciąż łaknące krwi
Pełne, agresji i pełne złości
Dla nich zamknięte są każde drzwi
Martwe dusze i opętane ciała
Co nie znajdują wyzwolenia
Na których klątwa będzie trwała
Dając im czarny sens istnienia
Na zawsze przeklęte i potępione
Rzucone między śmiercią a piekłem
W mroku nocy, żądzą przepełnione
Szukające ofiar, straszne i zaciekłe
Wampiry. Czasem mają pragnienie
Ostatnie życzenie w męce pozbawionej końca
Chcą być znów ludźmi, znaleźć ukojenie
Raz na zawsze odejść, byle w świetle słońca
Nienasycone, wciąż łaknące krwi
Pełne, agresji i pełne złości
Dla nich zamknięte są każde drzwi
Martwe dusze i opętane ciała
Co nie znajdują wyzwolenia
Na których klątwa będzie trwała
Dając im czarny sens istnienia
Na zawsze przeklęte i potępione
Rzucone między śmiercią a piekłem
W mroku nocy, żądzą przepełnione
Szukające ofiar, straszne i zaciekłe
Wampiry. Czasem mają pragnienie
Ostatnie życzenie w męce pozbawionej końca
Chcą być znów ludźmi, znaleźć ukojenie
Raz na zawsze odejść, byle w świetle słońca
czwartek, 6 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)